czwartek, 13 marca 2014

(Wataha Ziemi) od Katniss

„Marzenie ściętej głowy”- pomyślałam, kiedy Devon wychodził z mojej jaskini. Chociaż, musiałam przyznać, że był nawet hm..pociągający. Jezu! Katniss! Idiotko, ogarnij się! Następnym razem, kiedy go spotkam, to się może dla niego źle skończyć. Żeby nie myśleć już o tym przystojnym szatynie ( przy, którym trzęsły mi się ręce i najchętniej dałabym mu w twarz- za to, że jest taki przystojny) zajęłam się z powrotem sprowadzaniem mebli do mojej groty. Eh..wygląda na to, że dzisiaj zostanę przy tym jednym łóżku. Kompletnie nie mogłam się skupić! Co za drań! Opanował już cały mój umysł. Byłam zdenerwowana i to w cholerę bardzo. A na dodatek byłam głodna. W wejściu do jaskini ustawiłam zabezpieczenia (niewidzialną tarczę) tak, żeby nikt obcy nie mógł dostać się do środka. Oczywiście nikt, oprócz Nivry. Kiedy upewniłam się, że moja jaskinia jest bezpieczna wyruszyłam w poszukiwaniu smakowitego kąska. Zmieniłam postać na wilczą (bo oczywiście z tego wszystkiego nie zabrałam łuku) i ruszyłam w głąb lasu za tropem nieznanego mi zwierzęcia, ale pachniało smakowicie. Rzuciłam się na biednego jelonka, jeszcze nigdy nie byłam tak wygłodniała. Cóż, to pewnie to teleportowanie mnie tak wymęczyło. Gdy skończyłam „jeść” postanowiłam trochę pospacerować. Ta cisza była wszędzie. Aż zaczynałam się trochę bać. Wróciłam do jaskini i zobaczyłam przed wejściem Nivrę.
- Pomyślałam, że możesz czegoś potrzebować. – uśmiechnęła się, wskazując ręką na pościel, która już leżała na moim, idealnie posłanym łóżku. Zaniemówiłam.
- Dziękuję. – wydukałam zdumiona. Nivra była naprawdę bardzo miła, ale jak dla mnie zbyt miła. – Może wejdziesz na chwilę?- nie chciałam być dla niej taka arogancka jak dla innych. W końcu jest moją Alfą.
- Nie, dziękuję. Mam jeszcze dużo spraw do załatwienia. – rzuciła na odchodne. Zlikwidowałam tarczę i weszłam do środka. I znowu zapach słonej wody. Teraz marzyłam tylko o jednym – chwili świętego spokoju. Byłam jednak pewna, że jeszcze się ktoś napatoczy, jak zawsze z resztą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz