-Czym sobie zasłużyliśmy na twoją arcymiłą wizytę, Ice?- Zza pleców dobiegł mnie przesycony sarkazmem głos Rena.
-Ciebie też miło widzieć, Stary.-Klepnąłem go w ramię z diabelskim uśmieszkiem.-Dobrze, że ją przyprowadziłeś.-Wskazałem na czającą się z boku Sol i wyciągnąłem do niej rękę.-Cześć, jestem Ice.
-Cześć...-nieśmiało ścisnęła moją dłoń.
-Więc? Co było na tyle pilne, że musieliśmy się tutaj tak szybko zjawić?-Ren uniósł brew ze zniecierpliwieniem i zerknął dyskretnie na Sol z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Faith kazała mi cię poinformować o wprowadzenia patrolów.
-To znaczy, że wróciła?-Ren nagle się ożywił.-Kiedy?
-Wczoraj wieczorem. Kazała mi też znaleźć dobrą wyrocznię i kogoś kto potrafi odbywać podróże astralne, więc pomyślałem, że ona będzie odpowiednia.-Tu skinąłem na Sol, która nagle posmutniała.
Ren przesunął się nieznacznie w jej stronę i zasłonił ją przed moim wzrokiem. Uniosłem brew pytająco.
-Nie ma mowy.-Warknął z rozdrażnieniem.
-Ale...-Zacząłem.
-Ren, myślę, że mogłabym się w ten sposób przydać...-Odezwała się cicho Sol, wychylając się, żeby spojrzeć mu w oczy. Między nimi wyczuwalne było napięcie i coś czego nie potrafiłem do końca zidentyfikować. Coś, czego zdecydowanie nie powinno być. Zwłaszcza, że dziewczyna na którą teraz patrzył była niezaprzeczalnie intrygująca, a Ren miał niedługo zostać stałym partnerem mojej siostry.
-Ehmm.-Odchrząknąłem, przerywając im ten "intymny" moment.-Niezmiernie mi przykro, że muszę was sprowadzić na ziemię, ale to nie była prośba. Sol nie ma za bardzo innego wyjścia.
-Ma.-warknął Ren.
-Ren, uspokój się.-Mruknęła jasnowłosa dziewczyna i uśmiechnęła się do mnie delikatnie.-Co dokładnie miałabym zobaczyć?
-Faith będzie chciała porozmawiać o tym z tobą sam na sam. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko.-Uśmiechnąłem się przyjaźnie, czekając na jej odpowiedź. Chmurne spojrzenie obsydianowych oczu basiora obserwowało ją z irytacją. Chyba była jedną z niewielu dziewczyn, które potrafiły mu się sprzeciwić. Zdecydowana większość wręcz czołgała się u jego stóp i kleiła się do niego niczym rzep.
Przez twarz Sol przemknęło coś na kształt niezdecydowania.
-Nie mam. Kiedy miałabym się z nią spotkać?-Determinacja w jej zielonych oczach zapaliła w mojej głowie żółte światło. Mogło mi się wydawać lub nie, ale...W jej głosie słyszałem niechęć. Niechęć do Faith.
-I właśnie to jest kolejna sprawa. Mam coś dla ciebie i Fai z okazji ślubu.-Zwróciłem się do Rena, który mrużył teraz nieufnie oczy.-Chciałem dać wam to później, ale cóż...-Podałem mu klucze do ich nowego domu.
-Co to jest, do cholery?
-Klucze do waszego domu. Dziś o 23:00 zjawią się tam wszyscy mieszkańcy. No wiesz..Coś w stylu imprezy. Będzie muzyka, tańce, drinki...Na uczczenie naszego zadomowienia się w Niemych Górach. Faith ma drugi komplet.
-Dajesz na dom?-Wykrztusił Ren, otwierając szeroko oczy.
-Nie ma za co.-Mrugnąłem i podszedłem do drzwi.-Widzimy się wieczorem.
(KAŻDY PRZYCHODZI NA IMPREZĘ!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz