wtorek, 11 marca 2014

(Wataha Wody) od Ivalio

-Co się stało z rodzicami? Jestem podobna do mamy?- zapytałam ciekawa- A tak nawiasem... Szkło powstaje w wyniku stopienia w wysokiej temperaturze (ogień) piasku (ziemia). Więc nie jest to jeden z głównych żywiołów, a jedno z ich rozgałęzień. To jak opowiesz mi coś więcej o naszej rodzinie? – Ciągle ją obejmowałem. Nie mogłem uwierzyć. Znalazłem siostrę. Ten wisiorek. Dałem jej go, gdy miałem 5 lat. Pamiętam, że wtedy po raz pierwszy udało mi się stworzyć szklany kwiat…
- Wszystko ci opowiem.. – Uśmiechnąłem się wesoło. Mam rodzinę. – To może zacznę od tego, że tak.. jesteś podobna do matki… ale ona nie żyje.. chyba… miała na imię Jamriel. Dawno jej nie widziałem. Ojciec się mnie wyparł po twojej … "śmierci". Nasi rodzice to Alfy Watahy Przędzących Pieśni. Głos członków watahy może przekonać do wszystkiego. W końcu to element Ducha. Potężni. Kiedyś należeli do Rady, ale z tego co wiem, odeszli bo chcieli chronić NAS przed NIMI. Rada zabiła naszego najstarszego brata. Był Wyrocznią. Potężny wilk. Naprawdę. – Zamilkłem na chwilę pamiętając starszego brata.
< Ivo. Trzymaj się mały. Będzie dobrze.. – Patrzyłem na promienny uśmiech białowłosego Zack’a.
- Bracisku… A ty jedzies tam z nami? – Patrzyłem  w górę na brata wielkimi lawendowymi oczami.
-Nie… Nie mogę.. – Pusty wzrok Zack’a mnie przerażał.
- Dlaczego ? Ja bez ciebie nie jadę!- Tupnąłem butnie nóżką.
- Ivo… - Jego głos mnie otulił. – Musisz jechać. Tu jest niebezpiecznie. A z resztą, czeka tam ktoś na ciebie… - Wpatrzyłem się w brata. Ten patrzył na mnie. Kochałem go.
- Ale obiecaj że przyjedziesz! – Ciągnąłem go uparcie za rękaw śnieżnobiałej koszuli.
- Obiecuje, mały, obiecuję…>
 Wtedy nie miałem jeszcze pojęcia o tym, że wszyscy "wujkowie" czają się na oryginalne zdolności.. – westchnąłem. Sol się we mnie wtuliła, a może ja w nią? Nie wiem. Potrzebowałem jej, a ona mnie.
- To nie była twoja wina, bracie.. – To słowo było takie kojące. Sol odgarnęła jasne, długie włosy z twarzy.
- Może i masz racje. Ale … Ojciec… to inna bajka. Zimny, chłodny, bez uczuć. Wierz mi straszny osobnik. Jego mocą było niesienie "paraliżu" ciała samym swym głosem. No i przędzenie sieci kłamstw… Matki moc z kolei wiązała się z niesieniem nadziei. Kochała księżyc. I Zorzę. Tak jak ty i ja…
- Już się nigdy nie rozdzielimy, prawda Ivo? – Jej oczy wlepiły się w moje.
- Nigdy. Sol, siostro, myślę że … musimy się na nowo poznać. I to jak najszybciej. – Splotłem swoją dłoń z jej. Widziałem światło szczęścia w jej oczach. Przynajmniej zapomniała o tym, co ją smuciło.
- Tak. Jak najszybciej! – uśmiechnęła się szeroko, a ja jej odpowiedziałem tym samym. Jesteśmy  tacy różni, ale i tacy podobni…
- To teraz twoja kolej na opowiadanie tego, co się z tobą działo…

( Sol. Czekam na relacje o twoich losach. Potem ja o moich ;) )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz