środa, 26 marca 2014

(Wataha Powietrze) od Sol

Toczyłam walkę sama ze sobą. Z jednej strony... To było wspaniałe...
Ale z drugiej... mogłam mu zbyt wiele pokazać.
Koniec z tym... tylko spaliśmy...
Odkąd wyszłam z groty Rena nie myślałam o tym, gdzie zmierzam, teraz uświadomiłam sobie,że jestem na zupełnie obcym terytorium. Na szczęście moja podświadomość pokierowała mnie na terytorium Watahy Wody. Teraz wystarczyło tylko namierzyć Braciszka. Większość wilków zapewne użyłaby wyostrzonego węchu, jednak ja wolę metody mentalne. Nastawiłam się na odbiór fal z podobnej częstotliwości co moje. Braciszek był niedaleko. Zmieniłam postać i biegiem ruszyłam w jego stronę.
Po krótkiej chwili ujrzałam wilka, o maści... coś między purpurowym a szarym. Skoczyłam na basiora, przeturlaliśmy się po wzgórzu, po zatrzymaniu się zmieniliśmy formy i wybuchnęliśmy życzliwym śmiechem.
-Przerwałaś mi polowanie, Mała- zagadnął wreszcie Ivo.
Przyglądałam się ptakom szybującym po błękitnej tafli nieba, przerywanej śnieżnobiałymi obłokami, dopiero po następnej fali śmiechu zorientowałam się,że Ivo mówił do mnie.
-Przepraszam, na prawdę nie chciałam- przyznałam szczerze, wydaje mi się czy Ivo jest przy mnie znacznie śmielszy niż przy innych?
-To nic- poczochrał moje włosy.
-No pięknie, od rana nie mogę nad nimi zapanować!- zaśmiałam się z własnej fryzury.
-Wyglądasz uroczo- zapewnił mnie Władca Mrozu, jak to nazywałam go w myślach, a na moje-jak teraz zauważyłam- blade policzki wpłynął rumieniec.
-Co powiesz na wspólne śniadanie? Wydaje mi się, że w pobliżu jest młoda sarna, idealna na dwa dania- zmienił temat, widząc moje zakłopotanie.
-Twoja mała siostrzyczka nie je mięsa-uśmiechnęłam się przepraszająco- jednak Ty się nie krępuj.
Zaburczało mi w brzuchu na myśl o jedzeniu, uświadomiłam sobie, że moim ostatnim posiłkiem były owoce z sadu, do którego zaprowadziła mnie Bella.
-Jesteś waderą, jak to nie jesz mięsa?-był widocznie zaskoczony.
-Nie wyznaję zasady: zgiń, abym ja przeżyła.
-Wow... To jak to rozegramy?
-Mam coś do załatwienia, idź na polowanie, a ja zrobię co muszę i zobaczymy sie później.
Wstałam z ziemi i ruszyłam w stronę Watahy Powietrza.
Usłyszałam za sobą coś w rodzaju 'do zobaczenia'.
Wparowałam do swojej groty i dorwałam torby z ubraniami, przebrałam się, opanowałam niesforne loki i zaczęłam szukać Alfy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz