piątek, 14 marca 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

Odkąd Bella wróciła do siebie miałem aż za dużo czasu na zrealizowanie pewnego pomysłu, który już dawno chodził mi po głowie. Mianowicie postanowiłem wkońcu wziąć się za przygotowywanie mojego prezentu ślubnego dla Faith i Rena. Na początku myślałem nad tym, żeby kupić im po prostu coś ładnego i mieć to z głowy, ale to byłoby słabe. Zająłem się więc budową domu. Tak. Domu. Wiem...to brzmi dziwnie, zwłaszcza, że aktualnie mieszkamy w jaskiniach, nie mamy nawet prądu ani bieżącej wody i z tego co wiem nie za bardzo nam to przeszkadza. Ale mimo wszystko...Budowa domów i tak musiała kiedyś nastąpić. Nieme Góry miały zostać kolejnym odosobnionym, ale w miarę współczesnym miasteczkiem, w którym normalnie miał się odbywać handel i wymiany między Arkadią, ale jak narazie wszyscy zajęli się całkowicie innymi sprawami. Nikt nie wysilił się nawet, żeby łaskawie zrobić jakieś plany czy coś, a przecież na Miłość Boską, tutaj miały stanąć domy!
Zająłem się więc tym ja. Zamówiłem całe stosy drewna i piaskowca na zaprawę u zaufanego kupca w najbliższym mieście. Zapłaciłem mu złotem i poprosiłem o dyskrecję. Jak zawsze. Mimo, że będziemy mieć tutaj prawie to samo co ludzie, to i tak pragniemy zostać czymś w rodzaju.."legendy". Nie wychylać się i nie dopuszczać, żeby ktoś z zewnątrz przypadkiem odkrył nasz świat.
Na dom Rena i Faith (przyznaję...dość...kontrowersyjny, ale praktyczny prezent.) wybrałem miejsce z widokiem na centralną część krainy. Pamiętałem oczywiście, żeby nie było ono zbyt widoczne, za bardzo nasłonecznione lub przycienione, ale całkowicie w sam raz. Kiedy już miałem wszystko, włącznie z projektem w mojej głowie przystąpiłem do działania. 
Poprosiłem o pomoc Devona i jeszcze kilku ochotników, którzy za pomocą siły mięśni i swoich mocy bez problemu pomagali mi w pracy. Wydaje mi się, że też chcieli przyczynić się do ulepszenia Niemych Gór, ale też mieli w tym swój własny cel. Jaki? To proste. Zapewnienia o własnym domu chyba niesamowicie ich zachęciły i pobudziły do działania. Tak, wiem. Jestem genialny.
Tak więc praca nad budową trwała niecałe dwa dni, a jedyne czego nam jeszcze brakowało to dach. No i urządzenie domu w środku, no ale tym zajmę się już później. Nie ma to jak bardzo szybka i efektowna praca w wykonaniu istot o nadprzyrodzonych mocach.
-Dzięki, stary.-Klepnąłem Devona w ramię, kiedy wycierał dłonią spocone czoło.-Kolejne domy są już w planach, ale najpierw musimy dokończyć ten. Bez was nie dałbym rady.
-Liczę na własny zysk.-Devon uśmiechnął się szelmowsko.
-No i się nie przeliczysz.-Mrugnąłem okiem i zmierzyłem wzrokiem wyrastający przed nami, średniej wielkości drewniany dom z dębowych płyt.-Słuchaj, mam nadzieję, że pamiętasz..
-Wiem, wiem. Tajemnica. Ciekaw jestem tylko jak zamierzasz to ukryć. Niedługo będą przywozić meble itd...-Przerwał mi Devon.
-Spokojna twoja rozczochrana, Dev.- Mruknąłem i wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.-I idź się umyj, bo śmierdzisz.-Zmarszczyłem nos.
Nastąpiła chwila cieszy, którą  przerwał szczery śmiech Devona. Lubię tego gościa.
-Robi się. Do jutra, szefie.
-Do jutra...
Pożegnałem się z basiorem i spojrzałem na rozciągający się przed nami zachód słońca. Chyba wypadałoby odwiedzić Bellę, czyż nie? Myślę, że ucieszy się z wiadomości, że już niedługo ona też będzie mieć dom. Razem ze mną.

(Bella?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz