Zająłem się więc tym ja. Zamówiłem całe stosy drewna i piaskowca na zaprawę u zaufanego kupca w najbliższym mieście. Zapłaciłem mu złotem i poprosiłem o dyskrecję. Jak zawsze. Mimo, że będziemy mieć tutaj prawie to samo co ludzie, to i tak pragniemy zostać czymś w rodzaju.."legendy". Nie wychylać się i nie dopuszczać, żeby ktoś z zewnątrz przypadkiem odkrył nasz świat.
Na dom Rena i Faith (przyznaję...dość...kontrowersyjny, ale praktyczny prezent.) wybrałem miejsce z widokiem na centralną część krainy. Pamiętałem oczywiście, żeby nie było ono zbyt widoczne, za bardzo nasłonecznione lub przycienione, ale całkowicie w sam raz. Kiedy już miałem wszystko, włącznie z projektem w mojej głowie przystąpiłem do działania.
Poprosiłem o pomoc Devona i jeszcze kilku ochotników, którzy za pomocą siły mięśni i swoich mocy bez problemu pomagali mi w pracy. Wydaje mi się, że też chcieli przyczynić się do ulepszenia Niemych Gór, ale też mieli w tym swój własny cel. Jaki? To proste. Zapewnienia o własnym domu chyba niesamowicie ich zachęciły i pobudziły do działania. Tak, wiem. Jestem genialny.
Tak więc praca nad budową trwała niecałe dwa dni, a jedyne czego nam jeszcze brakowało to dach. No i urządzenie domu w środku, no ale tym zajmę się już później. Nie ma to jak bardzo szybka i efektowna praca w wykonaniu istot o nadprzyrodzonych mocach.
-Dzięki, stary.-Klepnąłem Devona w ramię, kiedy wycierał dłonią spocone czoło.-Kolejne domy są już w planach, ale najpierw musimy dokończyć ten. Bez was nie dałbym rady.
-Liczę na własny zysk.-Devon uśmiechnął się szelmowsko.
-No i się nie przeliczysz.-Mrugnąłem okiem i zmierzyłem wzrokiem wyrastający przed nami, średniej wielkości drewniany dom z dębowych płyt.-Słuchaj, mam nadzieję, że pamiętasz..
-Wiem, wiem. Tajemnica. Ciekaw jestem tylko jak zamierzasz to ukryć. Niedługo będą przywozić meble itd...-Przerwał mi Devon.
-Spokojna twoja rozczochrana, Dev.- Mruknąłem i wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.-I idź się umyj, bo śmierdzisz.-Zmarszczyłem nos.
Nastąpiła chwila cieszy, którą przerwał szczery śmiech Devona. Lubię tego gościa.
-Robi się. Do jutra, szefie.
-Do jutra...
Pożegnałem się z basiorem i spojrzałem na rozciągający się przed nami zachód słońca. Chyba wypadałoby odwiedzić Bellę, czyż nie? Myślę, że ucieszy się z wiadomości, że już niedługo ona też będzie mieć dom. Razem ze mną.
(Bella?)
(Bella?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz