poniedziałek, 24 marca 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

Niechętnie wyszedłem z ciepłej wody i odnalazłem swoje ciuchy rzucone gdzieś w kąt. Niestety domyślałem się, że powodem bezceremonialnej "ucieczki:" Hebi była jedna, konkretna osoba- Macabre. Właściwie to mógłbym być nawet zły. Zły, że Hebi w ogóle mnie nie posłuchała, że narażała się na ból, który bez wątpienia ją czekał. Macabre nie należał nigdy do ludzi, którzy potrafią kochać. Powiedziałbym raczej, że słowa "miłość" nie ma nawet w jego słowniku. W sumie to mu nawet współczułem. To cud, że w ogóle jest jakimś tam człowiekiem, biorąc pod uwagę to jakie dzieciństwo zapewnił mu jego psychopatyczny ojciec.
Pokręciłem głową w zamyśleniu i sięgnąłem po suche ubranie.
A może jednak się mylę? Może jest zdolny kochać? Może jej skrzywdzi?
Zdecydowanie ZA często powtarza się tutaj słowa "może". Ale nie mogę się wtrącać.I nie zrobię nic dopóki Hebi sama mnie nie poprosi. Jeśli teraz jest szczęśliwa, to ja ty bardziej. Bez względu na to jak cholernie boli mnie jej widok z Mac'iem. Szczęśliwej. Mam nadzieję, że nie chwilowo.
No i jest jeszcze Bella...Przyznaję, że ma wyjątkowy talent do wyprowadzania mnie z równowagi, a normalnie rzadko komu się to udaje. Nie wiem czemu się tak wkurzyłem...Może chodzi o tą jej zazdrość? Nigdy nie zrozumie, że Hebi jest dla mnie ważna. A może boli ją właśnie fakt, że Hebi liczy się dla mnie tak samo jak ona? Sam nie wiem....Zupełnie nie rozumiem jej toku myślenia. W jednej chwili jest słodka jak miód, a w drugiej prawie przegryza mi gardło. Ciekawa mieszanka...
-Ice?-Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy, damski głos.
-Faith?-Objąłem siostrę ramionami i mocno przytuliłem.-Kiedy wróciłaś? Nic ci nie jest? Dlaczego mi nie powiedziałaś?-Na usta cisnęło mi się więcej niż 1000 pytań.
-Spokojnie, Ice.-Uśmiechnęła się.-Wszystko okey. Przepraszam, że nic nie powiedziałam, ale nie chciałam żeby ktokolwiek mnie zatrzymywał. Byłam pewna, że zrozumiesz.
-Pewnie.-Mruknąłem i objąłem ją ramieniem.-Więc..? Spotkałaś się z rodzicami? 
Pokiwała głową, a na jej twarzy pojawił się lekki smutek.
-Wszystko z nimi dobrze?-Zaniepokoiłem się.
-Tak...Żałowali, że nie mogli cię zobaczyć.-Westchnęła i oparła się o ścianę. Coś było nie tak.
-Faith, widzę, że coś się stało. Powiesz mi wkońcu?-Uniosłem pytająco brew.
-Chyba nie jestem dobrą Alfą, Ice.-Przymknęła oczy i pokręciła głową.-Ostatnio chrzanię wszystko, czego tylko się dotknę. 
-Nie mów tak.-Warknąłem.-Co takiego się stało, że wysnuwasz takie wnioski?
-Opowiem ci...Na górze.-Kiwnęła na mnie i ruszyła schodami ku górze.

(Faith?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz