-O Bogini!- wrzasnęłam rozzłoszczona i złapałam Rena za rękę, musiałam go przy sobie zatrzymać...
Wstąpiły we mnie nowe siły, choć nie miałam zielonego pojęcia co robię, chłopcy chyba też.
-Po pierwsze macie zostać obydwoje, nawet jeśli macie coś przeciwko. Po drugie- spojrzałam Renowi głęboko w oczy chcąc pokazać mu, że mówię prawdę- Nie płakałam przez Ciebie. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. Po trzecie: Twoje przeprosiny, Ren... wiele dla mnie znaczą-Uciekłam wzrokiem do mego niedawno odnalezionego Brata- Po czwarte, dziękuję Ci Braciszku, Ivo jesteś wspaniały. Proszę Cię panuj nad sobą...-skinęłam głową na śnieg, a ten stopniał- Nie wiem czy mam coś jeszcze do powiedzenia...
Chłopcy stali jak wryci. Patrzyli to raz na mnie, to raz wymieniali się spojrzeniami.
Opadłam ciężko na ziemię i uświadomiłam sobie jak zmęczona jestem.
-Każdy z nas powinien wrócić do siebie...-zaproponowałam- Chyba, że któryś z Was nie uważa sprawy za zamkniętą...
Nie miałam pojęcia czy i co jeszcze mówili. Bezsenność i intensywność ostatnich wrażeń zamknęły mi oczy.
Moim marzeniem było teraz obudzić się w pełni sił w swoim łóżku z ukochanym...
Problemy w tym marzeniu były dwa. Jeden: nie mam łóżka, drugi: wybranek mego serca ma narzeczoną- jak to się ostatnio dowiedziałam...
(Ren, Ivo <333)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz