Położyłam się i myślałam...
"Ciekawe ile jest watah w tym lesie" Nie mogłam zmrużyć oka całą noc... Jakoś jak zaczynało się robić jasno postanowiłam cicho ulotnić się. W sumie ciekawiło mnie co to za wataha, ale nie chciałam już zawracać jej głowy, widać było że nie była zadowolona moim towarzystwem...
"eh ..." Weszłam w głąb lasu aż znalazłam znajomy mi zapach. Szłam w stronę tego zapachu i zaraz ujrzałam moją watahę. Czuwałam, że ten zapach należy do mojego stada. Powędrowałam do jaskini, w której wszyscy mieszkaliśmy i położyłam się u siebie w grocie, cały czas rozmyślałam... Po głowie tłukły mu się różne myśli. Chyba zachowałam się trochę niegrzecznie i obojętnie.
"Mogłam chociaż podziękować za schronienie ..." Miałam wyrzuty sumienia przez to, że od tak nawiałam. "Ehh... trudno ..." Westchnęłam z rezygnacją, przewróciłam się na bok i zasnęłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz