wtorek, 31 grudnia 2013

(Wataha Ognia) od Macabre

Awantura, którą wyczułem w okolicy najwyraźniej zdążyła się zakończyć. Wielka szkoda, lubię patrzyć jak ludzie na siebie wrzeszczą (ewentualnie wydrapują oczy). W drodze powrotnej do mojej jaskini natknąłem się na Rena.
"Szukasz czegoś?"
Wolałbym jednak kłótnie...
"Aż tak boli cię to, że mnie spotkałeś?"
"Nieważne" Ren mnie wyminął "Spadam"
"Gdzie się tak spieszysz!" postanowiłem go jednak zatrzymać "Co to było?"
"Niby co?"
"Nie udawaj debila, od tego mamy Rade!" warknąłem " Co to było za zamieszanie?"
Ren chwile milczał.
"Mieliśmy drobne problemy, ale...to już załatwione"
"Niby jakie problemy?" coraz bardziej wkurzało mnie to w jaki sposób mówi Ren "Kolego, obaj dobrze wiemy, że jak mi nie powiesz teraz to ja i tak się dowiem i narobię syfu"
Wilk wypuścił powietrze co chyba było odpowiednikiem ludzkiego westchnienia.
"Narobisz syfu tak czy tak..."
"No to co masz ku*wa do stracenia?!"
...
"Mamy nową Watahę"
Chyba se jaja robi...
"Ta, wiem, że Nivra już tu jest, ale..."
"Nie mam na myśli Watahy Ziemi. Pojawiły się tu dwa nowe wilki, które założyły Watahę Burzy..."
"NIE MOGŁEŚ WCZEŚNIEJ?!"
"Najpierw męczysz mnie żeby ci powiedział, a teraz nie dajesz mi skończyć..."
"Gdzie ta Wataha?!"
"A skąd mam wiedzieć?! Chyba nie chcesz tam iść!"
Puściłem się pędem w stronę, z której wyczułem obcy zapach. Ren wrzasnął jeszcze za mną coś w stylu "WAL SIĘ" i pobiegł w przeciwną stronę.
W końcu trafiłem pod dość dobrze ukrytą między górami jaskinię. Gdyby nie była tak wysoko może sam bym się wprowadził. Zamierzałem tam wejść i zrzucić intruza z tych skał, ale poczułem czyjś wzrok na sobie.

(Hebi!)

(Wataha Ziemi) od Nivry

To wszystko było jak sen. Trudny do zrozumienia sen. Samo przybycie tutaj, błądzenie po Niemych Górach, wreszcie odnalezienie Fai - jedynej znanej mi tu osoby, rozmowa i miłe przyjęcie przez Rena... Właśnie, on zachowywał się dziwnie. Był miły i uprzejmy, to prawda, ale coś w jego zachowaniu nie dawało mi spokoju. Nie ufałabym mu ani na chwilę. Co innego Faith - przyjaciółka z dawnych lat, zawsze zdecydowana i szczera. Jak dobrze, że wtedy ją poznałam, z pewnością teraz czułabym się niezwykle samotna... Potrząsnęłam głową. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Faith: - Cieszę się, że przyjechałaś. - Ja też. - Odpowiedziałam cicho. Zaczęłam przeczesywać dłonią włosy, jak zawsze, gdy nie wiedziałam co powiedzieć. Zapadła krępująca cisza. Przez chwilę nie było słychać nic prócz skrzypiącego nam pod nogami śniegu. - Nie przeszkadza wam to, że przyjechałam wcześniej? - Zapytałam trochę bez sensu, bo przecież Faith dawno już odpowiedziała mi na to pytanie. - Nie, no skąd. To nawet lepiej. Wcześniej się przyzwyczaisz do nowego rytmu życia, zobaczysz swoje terytorium. Jutro cię tam zaprowadzę. Dziś jest już późno, a ty pewnie jesteś zmęczona podróżą. - Troszkę. - Nieśmiało popatrzyłam na nią i szepnęłam: - Jesteś dla mnie teraz jak siostra, wiesz? Uśmiechnęła się. Nagle zmarszczyła czoło, jakby coś sobie przypomniała. - A Irtea? Nie chciała z tobą przyjechać?... Wiedziałam, ze to pytanie musi kiedyś paść. Westchnęłam. Myśl o siostrze wprawiła mnie w złość. Przypomniał mi się jej ironiczny uśmiech, i jej zachowanie jakby była jakąś starą ciotką udzielającą nagany małemu dziecku. Przeszły mi przez myśl wszystkie bale i przyjęcia, na które była zapraszana razem ze mną choć była przecież ode mnie młodsza, i to jak na każdym z nich zachowywała się jakby była jakąś wielką gwiazdą, jak zbywała moje słowa krótkim: "ach tak?" i mnóstwo innych rzeczy którymi doprowadzała mnie do szału. Ciężko było utrzymać mi ten sam spokój na twarzy, z pewną trudnością odpowiedziałam obojętnie: - To skomplikowane. Nadal czułam na sobie jej badawcze spojrzenie, więc wybuchnęłam: - Nie, nie chciała! I co mnie to obchodzi?! Przez ostatnie kilka lat wszystko się zmieniło! Prawie nie utrzymywałyśmy ze sobą kontaktu! Gwałtownie zaczerpnęłam tchu. Dodałam cicho: - Ona ma swoje życie, a ja swoje, rozumiesz? - Nawet nie wiesz, jak dobrze to rozumiem... - Odezwała się swoim spokojnym, melodyjnym głosem. - Ale tutaj wszystko będzie inaczej, zobaczysz. TU jest nasz dom... - Niedbale wskazała ręką zasypany śniegiem horyzont. Miała rację - tu wszystko było magiczne. - Lepiej już wracajmy - odezwała się łagodnie. Spojrzałam na nią z wdzięcznością. - Taaak. Zrobiło się trochę zimno - dodałam chowając twarz w ciepły płaszcz. - Ren pewnie na nas czeka - odezwała się Faith, jakby wogóle nie zwracając uwagi na moje słowa. Popatrzyła na mnie uważnie i zmarszczyła brwi. Z jej twarzy znikło zwykłe opanowanie i spokój. Trwało to jednak tylko krótką chwilę, zaraz bowiem zbyła swoje zachowanie dziwnym śmiechem. Nie miałam czasu żeby zastanowić się nad niezwykłą zmianą, która w niej zaszła, bowiem Faith wyprzedziła mnie, tak że chcąc jej dotrzymać kroku, musiałam prawie biec zanurzając się co chwila w miękkim śniegu.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

(Wataha Wody) od Faith

- Co to miało być?!- Syknęłam, kiedy Ren zaciągnął mnie do jakiejś groty.
- Co?- Udał zdziwionego.
- Podjąłeś decyzję bez zgody mojej i Macabre! Rozumiem, że wydaje ci się, że skoro jesteś najsilniejszą Alfą, możesz wszystko!- Podeszłam bliżej i dźgnęłam go palcem w pierś.-Mylisz się. 
Uśmiechnął się lekceważąco, doprowadzając mnie tym samym do szału.- Co cię tak bawi, do cholery?!
- Jesteś urocza, kiedy się złościsz.- Cały Ren. 
- I co miał znaczyć ten pocałunek? Zachowujesz się jak palant- Spojrzałam na niego z wyrzutem.- Miałeś szczęście, że w pobliżu nie było Mac'a, bo z pewnością już musielibyśmy szykować się na odwiedziny Rady.
Byłam wściekła. Omal nie zamieniłam się wilka, żeby ugryźć rękę, którą basior położył na moim ramieniu, zapewne w celu uspokojenia mnie.
- Uspokój się. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi...-Zrobił dziwną minę i cofnął się w drugi koniec pomieszczenia.
- Bo jesteśmy. Tylko...To dla mnie za dużo. Nowe siedziba, wataha, Starszyzna, Ceremonia Pojednania...Po prostu czasami nie daję rady.- Zrezygnowana, opuściłam ręce.- Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać.- Znów znalazł się blisko mnie.-Rozumiem co czujesz.- Zrobił kolejny krok na przód i przytulił mnie bez słowa. Nie wiem ile czasu tak stałam, otoczona muskularnymi ramionami Rena, z głową na jego piersi. Moje serce, jak zwykle przyspieszyło odrobinę będąc tak blisko niego, a ja nic nie mogłam na to poradzić.
- Fai?- Zapytał z brodą w moich włosach.
- Mhm?- Mruknęłam, ale nie odsunęłam się nawet o milimetr.
- Wiesz, że ja nie chcę cię do niczego zmuszać?
 Poruszyłam się niespokojnie w jego ramionach, ale on nie zwolnił uścisku.
- Jeżeli powiesz, że tego nie chcesz, pogadam ze Starszyzną, może zmienią swoją decyzję...- Podniosłam głowę, zdziwiona jego słowami, ale ten ciągnął dalej- A nawet jeśli się nie zgodzą, mogę pomóc ci uciec.
- Ren!- oderwałam się od niego i spojrzałam na niego z wyrzutem.- O czym ty mówisz?! Nie chcę od ciebie uciekać.-Basior wyglądał przez chwilę na mocno zdumionego.
- Nie?- Zapytał z niesłychaną dla siebie niepewnością.
- Nie! Zrobimy to, co każe nam Rada.
Jego intensywne, ciemne spojrzenie nieoczekiwanie zmiękło.
- Pamiętaj tylko, że masz wybór Fai. Zawsze go miałaś. Ja nie potrafiłbym być z kimś kogo nienawidzę.
Pokręciłam głową.
- Nie nienawidzę cię, Ren.- Westchnęłam skonfundowana, patrząc mu prosto w oczy.-I skończmy tą rozmowę.
Odczułam niewypowiedzianą ulgę, kiedy basior skinął głową i skierował się ku wyjściu. Na korytarzu niespodziewanie natknęliśmy się dziewczynę o puszystych, kasztanowych włosach.
- Nivra! Nie masz pojęcia, jak miło cię widzieć- wyśpiewałam, obejmując ją ramionami.
- Ciebie też Fai.- Uśmiechnęła się uprzejmie.
Ren mrużąc oczy, obserwował nas z boku.
- Nie miałaś przybyć dopiero za dwa tygodnie?- Zapytał podejrzliwie.
Zerknęłam na Nivrę, która oblała się lekkim rumieńcem.
- Rzeczywiście, plany nieco się zmieniły... Chyba nie robię wam kłopotu?
- Nie bredź, tylko chodź i rozgość się. Jutro pokażę ci terytorium twojej Watahy.
- Dzięki.-Mruknęła coś, przechodząc zgrabnie obok Rena, wędrującego za nią wzrokiem, aby rzucić na ziemię skórzaną torbę, którą cały czas trzymała w ręku.
- Hmm, my się chyba jeszcze nie poznaliśmy. Ren-podał jej rękę z nieznanym mi uśmieszkiem.
- Nivra- odwzajemniła uścisk.
- Więc to ty jesteś tą waderą, którą Faith zna od dzieciństwa? Alfą nowej Watahy Ziemi?-Uprzejmie ciągnął rozmowę.
- Wygląda na to, że tak.-Posłała mi kolejny uśmiech.- Chodź muszę przyznać, że nie widziałyśmy się już od jakichś dwóch lat.
- Zatem, musimy nadrobić stracony czas.- Stanęłam między nią, a Renem, tak blisko, że aż poczułam na karku jego oddech.- Masz ochotę na spacer?
- Zawsze-Zgarnęła pasmo prawie rudych włosów za ucho.- Do zobaczenia Ren!- Rzuciła przez ramię do chłopaka, wciąż stojącego w tym samym miejscu. Nie odpowiedział, ale uśmiechnął się demonicznie.
( Nivra?)

(Wataha Burzy) od Hebi

Mam nadzieję, że Ice nie zauważył rumieńca, który prawdopodobnie na chwilę oblał mi twarz. Jeszcze by miał satysfakcję, czy coś...
Byłam nieźle skołowana po tym, co się stało. Właściwie dotarło do mnie tyle, że ten chłopak, chyba Ren, nazwał mnie dziewczynką i dał pozwolenie na założenie tu Watahy. Zrobiłabym to tak czy tak, ale nieważne.
Spojrzałam na Ice'a. Powoli puścił moje ramię jakby bał się, że zdetonuje ładunek wybuchowy i uśmiechnął się nieśmiało. Właściwie był nawet uroczy. Szybko odwróciłam głowę żeby też się nie uśmiechnąć.
- Idziemy - zwróciłam się do Hoax'a.
Ice zrobił ruch jakby chciał nas zatrzymać albo coś powiedzieć, ale nie zrobił nic takiego. Po prostu zszedł z drogi. Kiedy oddaliliśmy się jakieś 500 metrów od jaskini Hoax mnie zatrzymał.
- Gdzie idziesz?
Zaczyna się. Założyłam ręce za głowę i odwróciłam się do brata.
- Jesteś aż takim kretynem, że nie możesz się domyślić?
- Chyba nie mówisz poważnie o zakładaniu Watahy!
- Pewnie, że mówię!
- Do końca ci rozum odebrało?!
- COŚ TY POWIEDZIAŁ?!
- Nie zostaniemy tu!
- Nikt ci nie każe za mną łazić! Nie potrzebuję niańki!
Zmieniłam się wilka. Hoax jeszcze coś do mnie wrzeszczał, ale ile można go słuchać?
Zaczęło padać.
Szybko dotarłam do jaskini. Chciałam wejść do środka schronić się przed deszczem, ale Hoax-czarny wilk zagrodził mi drogę.
"HOAX?!Co, ty mnie kuźwa śledzisz?!"
Zmieniliśmy się w ludzi. Ja żeby mu przyłożyć. Nie wiem jaki on miał cel.
- Czekaj! - był bardzo zasapany. Kiedy odzyskał oddech uśmiechnął się - To jak będzie? Przyjmiesz mnie do Watahy, Alfo?
Nigdy się nie dowie, jak byłam mu za to pytanie wdzięczna.
Posłałam mu szelmowski uśmiech.
- Myślę, że mogę cię przygarnąć śmieciu - uderzyłam brata w ramię - A TERAZ MOŻESZ MI ŁASKAWIE WYTŁUMACZYĆ CO MÓJ STANIK ROBIŁ W JEJ RĘCE?!

(Wataha Wody) od Ice'a

Może i jestem głupi, ale nie chciałem, żeby Ren coś zrobił Hebi. Sporo zaryzykowałem, zwracając mu uwagę, ale na moje szczęście nie dostałem od niego batów.I dobrze, bo raczej nie miałem zbyt wielkich szans w walce z samcem Alfa, a już zwłaszcza z Renem. Zauważyłem,  że od chwili, kiedy pojawił się w jaskini, atmosfera nagle się zagęściła, a Hoax spiął się jeszcze bardziej niż na mój widok. Jednak najbardziej zdziwiło mnie zachowanie Rena wobec Hebi, kiedy tak po prostu pozwolił jej na utworzenie nowej watahy. Nie wspominając już o tym, że tą decyzję podjął zupełnie sam, bez pytania pozostałych alf o zdanie. Nie dziwiłem się mojej siostrze, kiedy zobaczyłem jej zdezorientowaną, rozeźloną minę.
- Ren, jak to?- Po jej twarzy przemknęła determinacja i złość.
Ren zrobił coś czego zupełnie się nie spodziewała. Delikatnie pocałował ją w policzek, co byłoby srodze skomentowane przez Najwyższą Radę Starszych. Jedna zasada miała pozostac święta: Faith musi pozostac czysta, aż do Ceremonii Pojednania. Żadnego całowania, macania, a już tym bardziej czegoś więcej w sypialni. Z resztą... Nie wydaje mi się, żeby Faith chciała czegokolwiek więcej. Dla niej przyszły związek z Renem był tylko obowiązkiem. Ale to tylko moje zdanie.
Najbardziej zabawna była mina Hoaxa, który obserwował wszystko z boku. Nie polubiliśmy się, to fakt. Ale to w jaki sposób patrzył teraz na Rena było w znacznym stopniu gorsze od tego jak patrzył na mnie. Ciekawe...Nie wyglądał na słabego i gdyby zaczął walczyc z Alfą Powietrza, miałby całkiem spore szanse. Niestety ominęła mnie ta rozrywka, bo Ren jednym zgrabnym, ruchem wyprowadził Fai z groty. Rzuciła mi jeszcze udręczone spojrzenie na odchodnym i zniknęła z nim w głębi korytarza. W pomieszczeniu zostałem tylko ja, Hebi i Hoax, który łypał na mnie złowrogo. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że wciąż trzymam Hebi. Lekko zmieszany puściłem jej ramię i uśmiechnąłem się nieśmiało.
(Reszta?)

sobota, 28 grudnia 2013

(Wataha Powietrza) od Rena

Zmieniłem się w człowieka, natchniony nagłą ochotą stanięcia na dwóch, a nie czterech nogach, kiedy usłyszałem za sobą szelest liści. Zakląłem na swój brak czujności, widząc jak zbliża się do mnie jakiś facet z przylepionym do twarzy, głupim uśmieszkiem.
- Co robisz na moim terenie?-warknąłem, przy okazji naprężając wszystkie mięśnie. Zawsze uczono mnie, żeby zawsze być gotowym do walki.
- Jaki miłe powitanie- Zmierzyłem wzrokiem przybysza, który nie wyglądał na więcej niż rok starszego ode mnie.Na jego szczęście nie byłem w nastroju do walki, ale kiedy zagwizdał pod nosem, omal nie rozbiłem mu tej jego opalonej gęby na miazgę.- Mam na imię Devon i szukam dla siebie watahy.
- Teraz jesteś na moich terenach, chłoptasiu.-Posłałem mu jedno ze swoich najbardziej nieprzyjaznych spojrzeń.
- Zauważyłem...- jego lubieżność zaczynała mnie coraz bardziej wkurzać.-To co? Mogę się tu czuć jak u siebie w domu?- To było bezczelne. Ale z drugiej strony...Chyba wolałbym mieć go po swojej stronie. Kulturystów nigdy za wiele. Musiałem zastanowić się dłuższą chwilę, ale miałem złe przeczucia. Faith na pewno lepiej by go rozpracowała.
- Niech będzie.-Zaryzykowałem.-Tam jest  Jaskinia Watahy Powietrza-skinąłem brodą w stronę swojej nowej siedziby.- Wybierz sobie jakąś grotę- powiedziałem niechętnie.
- Mi to pasuje.
Przez moment ogarnęło mnie jakieś niewyjaśnione uczucie. Poczułem, że właśnie dzieje się coś w czym powinienem brać udział.
- Resztę omówimy później. Muszę coś załatwić.- Musiałem sprawdzić, co dzieje się z resztą.
- Jasne. Ej, a w razie czego jak mam do ciebie mówić?- Już się odwracałem, kiedy Devon zapytał mnie swobodnie.
- Ren- rzuciłem niedbale przez ramię.- Mam nadzieję, że nie narobisz mi gnoju...-mruknąłem pod nosem i puściłem się biegiem ku przeciwnej stronie krainy. Nie trudno było się zorientować, że zamieszanie, o którym podpowiadała mi moja podświadomość, miała miejsce nie gdzie indziej jak w Jaskini Watahy Wody, którą zidentyfikowałem po charakterystycznym, słodkim zapachu, Alfy Wody.
Zawahałem się przed wejściem, nie wiedząc co mogę zastać w środku, ale ostatecznie ciekawość zwyciężyła. Nie wiem ile czasu musiało upłynąć, zanim ktokolwiek zorientował się, że jestem świadkiem toczącej się tam kłótni, czy czegoś tam. Nawet nie wiem jak mam to nazwać.
Faith wyglądała na wyprowadzoną z równowagi, ale Ice zachowywał charakterystyczny dla siebie spokój. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z obecności dwóch innych wilków w grocie. Przede mną stała dziewczyna. Nie widziałem jej twarzy, ale wydawała mi się dosyć młoda, ze względu na swój bardzo niski wzrost i lekko jeszcze dziecięcy głosik. Obok Faith stał chłopak mniej więcej w moim wieku, albo odrobinę starszy. Musiał być bratem tej rozwrzeszczanej dziewczyny, którą trzymał Ice.
- To NASZ teren. Ty nie masz tu żadnego prawa głosu!- warknęła Faith, robiąc krok w kierunku "rozwrzeszczanej". Wyglądało na to, że trafiłem w sam środek jakiejś zaciekłej dyskusji.
- Co to do cholery ma znaczyć "NASZ"?! Po pierwsze, wasza dwójka raczej nie tworzy jeszcze wielkiego królestwa chyba, że zamierzacie się rozmnożyć- Mała chyba się rozkręciła, a ja nie mogłem ukryć śmiechu.-a po drugie- kontynuowała swój "wywód"- Kto dał wam prawo do rządzenia się tymi górami?!
- A tobie, kto dał prawo, żeby zakładać tu Watahę?- odezwałem się miękko. Kątem oka widziałem jak się wzdryga. Musiałem się nacieszyć to chwilą. Nagle powietrze stało się gęste, a wszyscy umilkli. Zabawne.
- Wiesz, dziewczynko...To było trochę niegrzeczne.-okrążyłem ją i zatrzymałem się naprzeciwko, tak aby widzieć jej twarz. Była ładną, młodą dziewczyną, ale ten jej zadziorny wyraz twarzy wszystko jej chrzanił. Zbledła lekko kiedy pochyliłem się, żeby głębiej spojrzeć jej w oczy. Ice położył rękę na moim bicepsie i pokręcił głową.
- Zostaw.
Nie lubiłem jak ktoś mi rozkazywał, ale teraz byłem skłonny posłuchać. Zwłaszcza, że nie chciałem zgrywać wielkiego potwora przed Faith. Ona i tak już mnie za takiego uważała. Odwróciłem się do dziewczyny plecami i podszedłem do Alfy Wody, żeby stanąć za jej plecami. Nie umknęło mi spojrzenie, którym obdarował mnie ciemnowłosy chłopak. Złość, niedowierzanie, wstręt, odraza, wściekłość...Wszystko to mieszało się ze sobą, ale jedno nie dało mi spokoju. W tych złotych oczach czaiła się zazdrość. Czyżby nasz drogi wilczek był zazdrosny o Faith? I tak jej nie dostanie. Chyba, że po moim trupie. Umyślnie złapałem waderę w pasie i posłałem jej słaby uśmiech. Nie zaprotestowała, więc zwróciłem się do czarnowłosej.
- Możesz założyć nową watahę,...-rzuciłem jej pytające spojrzenie.
- Hebi-odpowiedziała lekko zdziwiona.
- A więc, witam Watahę Burzy w Niemych Górach, Hebi.- Podałem jej dłoń, celowo unikając jej brata.
- Ren, jak to?- Wkońcu odezwała się Faith.
- Pozwól, że porozmawiamy o tym na osobności- Musnąłem wargami jej policzek, upewniwszy się najpierw, czy wszystko widzi basior, wciąż stojący  zaledwie kilkanaście centymetrów dalej. Facet musiał wiedzieć, że ona jest i zawsze będzie tylko i wyłącznie moja.
(Hoax?)



(Wataha Burzy) od Isabelli


- Kto Ty? – starałam się mówić jak najbardziej poważnie, ale jednak nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Jego poszarpane przez wiatr włosy i spodnie całe z błota zajmowały mi wszystkie myśli. Co on robił zanim tu trafił?- A co cię to obchodzi. – rzucił z pogardą.
- No widzę, że uprzejmością promieniujesz. – jak sobie pogrywa tak sobie pogrywa. Ch*j mnie on obchodzi. Mógłby sobie pójść, ale nie. Musi tu stać. – Czego chcesz? – zapytałam sarkastycznie. Ech nie jestem taka, ale jak mnie człowiek zdenerwuje..Dlaczego on musi być taki przystojny. Oczu od niego oderwać nie można. Jezu..- Chciałem się tylko schronić przed burzą. Przepraszam, że przeszkadzam. – uśmiechnął się lekko. Wybuchłam śmiechem. Ups. Zrobiłam z siebie totalną idiotkę, ale jego dołeczki w policzkach są takie słodkie. Boże kobieto opanuj się.- Akurat tutaj?! – chciał tu zostać na dłużej. I ja niby miałam się skupić na czytaniu książki. To byłby cud.- No przeprosiłem już! – warknął.- Jeju, jeju. Przepraszam. Coś Ty taki nerwowy? – haha dobre sobie ja go muszę przepraszać, za to, że on siedzi mi na głowie. Zgupiałam do reszty.- A taka natura. Wiesz....Geny. – przysunął się do mnie. – Co czytasz ? – ale umyć to by się mógł.- Nic takiego. – schowałam książkę za siebie. I odsunęłam się lekko.
- Czemu uciekasz? – zapytał zdziwiony. Spojrzałam na niego spode łba. – Ach, rozumiem. Co ci na to poradzę. A tak przy okazji jestem Demos. – chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha i zaprosił spowrotem, abym usiadła koło niego.
- A ja Bella. – usiadłam po turecku wpatrując się w ścianę.
( Demos? )

(Wataha Burzy) od Hebi

- Hoax? - wycedziłam patrząc na brata.
- Chyba mamy mały problem - odezwała się srebrnowłosa dziewczyna stojąca obok Hoax'a.
- Taa... Mały... - poczułam na sobie wzrok Ice'a - Duży chyba też...
Zauważyłam jak dłonie mojego brata zaciskają się w pięści. Uprzedziłam jego reakcję.
- CO TY SOBIE DUPKU WYOBRAŻASZ?! - moja dłoń odbiła się na policzku blondyna. I centralnie w miejscu gdzie słońce nie dociera mam teorie Hoax'a na temat mojego "przewrażliwienia na punkcie wzrostu".
- SPOKÓJ! - głos jasnowłosej dziewczyny zatrzymał moją rękę w powietrzu kiedy chciałam wymierzyć drugi policzek bratu - Kim ty właściwie jesteś?
- Nie twój interes - warknęłam.
- To właśnie Hebi...moja siostra - wyjaśnił Hoax.
- Czyją stronę trzymasz?! I co to za jedna?!
- Faith - dziewczyna zbliżyła się do mnie - Alfa Watahy Wody.
- Hebi, Alfa Burzy.
- ALFA?! - Hoax najwyraźniej zastanawiał się czy się śmiać czy płakać.
- Burzy? - Faith się skrzywiła - Tu nie ma Watahy Burzy.
- Nie ty o tym decydujesz... - zmrużyłam oczy. Czerwony przedmiot w ręce Alfy Wody przykuł moją uwagę - CZY TO JEST MÓJ STANIK?!
Hoax zbladł i słusznie. Jeśli nie chce się obudzić po drugiej stronie niech lepiej ucieka TERAZ.
- To NASZ teren. Ty nie masz tu żadnego prawa głosu! - Faith powoli gubiła swój chłodny i opanowany ton.
- Co to do cholery ma znaczyć "NASZ"? Po pierwsze, wasza dwójka raczej nie tworzy jeszcze wielkiego królestwa chyba, że zamierzacie się rozmnożyć, po drugie, kto dał wam prawo do rządzenia się tymi górami?!
- A tobie kto dał prawo, żeby zakładać tu Watahę? - usłyszałam za sobą męski głos.
Aż przeszły mnie dreszcze...
(Ren?)

(Wataha Powietrza) od Devona

Chodziłem sobie bez celu po jakimś zasranym lesie i zastanawiałem się kogo by się uczepić. Byłem naprawdę głupi, skoro myślałem, że moja poprzednia wataha będzie znosić moje wybryki i w dodatku pomiatać córką wodza...No, ale z drugiej strony...Powinna się cieszyć, bo była jedyną dziewczyną, z którą wytrzymałem dłużej niż tydzień. I to tylko dlatego, że była baaaardzo dobra w łóżku. ALE NA MIŁOŚĆ BOSKĄ! Ślub?! Jeszcze czego...Ja muszę być wolny. Wolny niczym ptak. Dobra. Nie ma sensu udawać mądrzejszego niż jestem.
Znudzony, wkońcu złapałem trop innego wilka. Przy odrobinie szczęścia zahaczę się jakiejś tutejszej watahy. Nie musiałem długo szukać, bo zobaczyłem czarnego basiora, który z pewnością był Samcem Alfa. Wyglądał całkiem groźnie w wilczej postaci, ale ku mojemu zadowoleniu zmienił się w człowieka, najwyraźniej nieświadomy mojej obecności. Nie ma to jak sztuka kamuflażu. Podjąłem szybką decyzję i wyszedłem z ukrycia, również zmieniając swoją postać. Teraz czarnowłosy chłopak poderwał głowę i spojrzał na mnie równie ciemnymi oczami z mieszaniną zdziwienia i złości.
-Co robisz na moim terenie?-warknął, naprężając wszystkie mięśnie.
-Jakie miłe powitanie-zagwizdałem pod nosem.- Mam na imię Devon i szukam dla siebie watahy.
-Teraz jesteś na moich terenach, chłoptasiu.-zmierzył mnie
 nieprzyjaznym wzrokiem.
-Zauważyłem...To co?Mogę się tu czuć jak u siebie w domu?
Chłopak zastanowił się chwilę, a twarz mu pociemiała.
-Niech będzie. Tam jest Jaskinia Watahy Powietrza- wskazał pokaźnych rozmiarów wejście do skalnej groty.- Wybierz sobie jakąś grotę.
- Mi to pasje.
- Resztę omówimy później. Muszę coś załatwić.
- Jasne. Ej, a w razie czego jak mam do ciebie mówić?- zawołałem do jego pleców.
- Ren-rzucił mi krótką odpowiedź i już odchodząc mruknął sam do siebie: Mam nadzieję, że nie narobisz mi gnoju...
Na to bym nie liczył, Alfo...-pomyślałem, wchodząc do jaskini,.

środa, 25 grudnia 2013

UWAGA!


SZUKAMY OSÓB CHĘTNYCH DO PISANIA OPOWIADAŃ NA BLOGA. KAŻDA NOWA POSTAC  MILE WIDZIANA!
Chętni proszeni są o wypełnianie profili swoich postaci i wysyłanie formularzy pod któreś z poniższych adresów na komunikatorach, gdzie udzielane są wszystkie szczegółowe informacje:

SKYPE:
ren169
hoopcola4
macabre13

GG:
DarkCherry (48821696)

:)

wtorek, 24 grudnia 2013

(Wataha Burzy) od Hoax'a

"Cholerna Hebi!"
Biegłem przez las próbując zlokalizować zapach młodszej siostry. Za każdym razem gdy zostawiam ją choć na chwilę okazuje się, że zniszczenia i straty są jak po trwającej całe wieki wojnie.
"Hebi!" zacząłem wołać ją mentalnie "Hebi, smarkulo!"
Łapy zaczynały mnie boleć. Częściowo od uganiania się za siostrą, a częściowo z zimna. Przystanąłem pod jednym z drzew. Chciałem spróbować poszukać Hebi opuszczając ciało, ale żeby to zrobić musiałem stanąć. Chciałem zaczynać, ale poczułem obecność innego wilka. Wilczycy.
Zbliżyłem się do miejsca z którego pochodził zapach. Teraz był silniejszy i wydał mi się całkiem słodki. Kiedy znalazłem dostatecznie blisko zobaczyłem piękną, białą wilczyce. Po pewnym czasie ona też zdała sobie sprawę z mojej obecności.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Przez chwilę wydawało mi się, że wszystko wokół mnie wiruje. Nastąpiła długa cisza.
W końcu przerwała ją wilczyca.
"Kim jesteś i co robisz na tym terenie?"
"Nazywam się Hoax. A ty?"
"Faith. Alfa Watahy Wody. Co tutaj robisz?"
"Nie zostanę tu długo, chcę tylko znaleźć siostrę i odejdę" teraz wcale nie chciałem odchodzić...
Faith przez chwilę milczała. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.
"Twoja siostra się zgubiła?"
"Nie" zastanowiłem się " Niestety nie. Uciekła."
Zaczął padać śnieg.
"Pomogę ci jej szukać. Ale musicie opuścić nasz teren"
Skinąłem głową. Zwykle nie lubię korzystać z cudzej pomocy, ale w tym wypadku nie miałem nic przeciwko.
Faith ruchem głowy dała znać by za nią iść.
Biegliśmy jakiś czas lasem aż dotarliśmy do jaskini. W środku było całkiem przytulnie. Zmieniłem się w człowieka.
-Co to za miejsce? - spytałem strzepując z koszuli śnieg.
-Jaskinia Watahy Wody - Faith też zmieniła się w człowieka. Jej ludzka postać zachwycała jeszcze bardziej niż wilcza - Tutaj łatwiej nam będzie zlokalizować twoją siostrę. Jak ma na imię?
-Hebi.
-Masz jakąś jej rzecz? Dzięki temu byłoby łatwiej ją namierzyć.
Nie wiem jak głupią minę musiałem mieć gdy wyjmowałem z kieszeni czerwony stanik od bikini, którym siostra rzuciła we mnie gdy "wychodziła". Faith powstrzymała się od śmiechu i wyciągnęła rękę po fragment kąpielówek.
- Idioto, chciałeś mnie zabić?!
Gwałtownie się odwróciłem słysząc tradycyjny "miły" głos mojej siostry. W wejściu zobaczyłem Hebi. Jej czarne włosy rzucały się w oczy nawet w ciemności. Obok stał jakiś chłopak, którego od razu spiorunowałem wzrokiem mimo woli.
- Hoax? - Hebi spojrzała na mnie jak na coś zdechłego.
- Chyba mamy mały problem... - odezwała się Faith.
- Taa...Mały...- chłopak drapiąc się po głowie spojrzał na Hebi - Duży chyba też...- teraz patrzył na mnie i w tym momencie stwierdziłem, że dużo bardziej polubiłbym go bez zębów.
(Faith, Ice ?)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

(Wataha Wody) od Ice'a

Hebi podarowała mi mocnego kopniaka w piszczel. Waleczna. Nie dałem po sobie poznać, że coś mnie zabolało, a zamiast tego jeszcze wzmocniłem uścisk. Ta mała, czarnowłosa dziewczyna nie mogła sobie od tak urządzać własnej watahy na naszym terenie!
- Co za Faith i Ren?- Powtórzyła pytanie, wściekle patrząc mi w oczy. Gdyby nie rzucała się jak wariatka może byłbym gotów uznać, że jest dość...Ja wiem? Pociągająca?
- Nasze alfy. Teren Niemych Gór należy do nich, tak samo jak decyzje o powstawaniu nowych watah.- Rzuciłem krótko i zacząłem ją za sobą ciągnąć. Siła zawsze była moją mocną stroną.
- Co robisz?!
- Próbuję cię do nich zaprowadzić. Niech sami zdecydują, co chcą z tobą zrobić.
- Odwal się!- Warknęła, próbując wyrwać rękę z mojego ucisku.
- Nie ze mną te numery.-Syknąłem i szybko wyszukałem Faith, za pomocą mojej słabo rozwiniętej telepatii. Na moje szczęście ona miała jej nadmiar, więc znalezienie jej wcale nie było takie trudne. Kiedy już wiedziałem, gdzie jej szukać odwróciłem się do wciąż szarpiącej się dziewczyny.
- Uspokój się i lepiej mocno trzymaj.
- Co ty do...-Nie dokończyła, bo zmieniłem się w wilka i nabrałem prędkości światła. Moja najcenniejsza moc. Czułem jak ręce Hebi zaciskają się na moich plecach i czułem też jej szok. Nie byłem tym zdziwiony, bo większość ludzi właśnie tak reagowała na moją moc. Całkiem przydatną (tak na marginesie).
W ciągu kilku sekund byliśmy już w jaskini, która miała służyć mojej watasze za schronienie. Przyjrzałem się jej wnętrzu, które było po prostu świetne. Kilka korytarzy musiało prowadzić do naszych grot i innych, najpewniej ciekawych pomieszczeń i tuneli. Czułem, że będę się tu dobrze czuć, kiedy już się urządzę.
Hebi z sapnięciem ześlizgnęła się z moich pleców.
- Idioto, chciałeś mnie zabić?!- Syknęła, przy okazji znów zadając mi porządny cios pięścią w bok. Zignorowałem to, chociaż bolało jak diabli. Swój wzrok skupiłem na dwóch sylwetkach stojących w głębi jaskini. Jedną z nich musiała być Faith,bo jej jasne włosy błyszczały lekko w delikatnym świetle, ale nie miałem żadnego pojęcia kim był ten drugi. Na pierwszy rzut oka przypominał nieco Hebi, tylko w bardziej męskiej, silnej wersji. Miał ciemne włosy i ciemne oczy, którymi teraz świdrował mi dziurę w brzuchu.
- Hoax?-Usłyszałem za plecami głos Hebi.
- Chyba mamy mały problem...- Odezwała się w końcu  Faith, rzucając mi znaczące spojrzenie.
- Taa...Mały...-Podrapałem się po głowie i popatrzyłem na Hebi, która była o wiele mniejsza ode mnie.- Duży chyba też...- dodałem obrzucając wzrokiem chłopaka, który był kilka centymetrów wyższy ode mnie.

(Wataha Burzy) od Hebi

Nie do końca docierało do mnie co się stało, ani na jak głupi pomysł wpadłam.
Jedyną rzeczą, o której pamięć nie była zaburzona przez emocje była kłótnia z bratem.
"Niech się wali" pomyślałam zaciskając zęby. I tak tylko by mnie irytował.
Zatrzymałam się żeby pomyśleć. Przybrałam ludzką postać i usiadłam na kamieniu.
"Nie wiem co myśleć o tej wilczycy- Isabelli, która odłączyła do mojej Watahy. Nie wydaje mi się podejrzana, ale z drugiej strony nic o niej nie wiem. No i nie mam pewności czy jestem sama w tych górach..."
Niestety nie miałam szans na choć odrobinę spokoju, bo wyczułam obecność innego wilka. Ledwo zdążyłam zmienić postać, basior, którego wyczułam przygniótł mnie do ziemi. Warknęłam na niego co najwyraźniej go rozbawiło.
"Kim jesteś i co robisz na moim terytorium, do cholery?!" wysłałam mu pytanie.
"Te tereny należą do nas." nas?" To ty jesteś tu intruzem". Wkurzał mnie spokój z jakim mówił.
"Odpowiedz!" zażądałam.
"Hej, jestem Ice- Beta Watahy Wody."
Zmienił się w człowieka i podał i dłoń. Również zmieniłam się w człowieka. Dopiero teraz przyglądnęłam się nowemu znajomemu. Wyglądał na mniej-więcej 16 lat. Miał złote włosy i błękitne oczy. Był ode mnie o głowę wyższy. Może i by mi się spodobał  gdyby nie okoliczności.
- Hebi. Alfa Watahy Burzy - odpowiedziałam w końcu.
Teraz to on był zdziwiony.
-Nie ma Watahy Burzy - nadal był spokojny, ale już lekko zmieszany.
Uśmiechnęłam się do chłopaka, dając mu do zrozumienia, że nie interesuje mnie dalsza rozmowa skierowałam się w stronę lasu.
-Czekaj! - Ice złapał mój nadgarstek. Potem dodał bardziej do siebie niż do mnie - Trzeba to wyjaśnić z Faith i Renem...
-Puszczaj mnie! - obrzuciłam go wściekłym spojrzeniem - Co za Faith i Ren?!
Teraz on mnie ignorował. Pociągnął moją rękę.
-OGŁUCHŁEŚ?!
Ice aż się skulił kiedy sprzedałam mu kopniaka w piszczel.
-Co za Faith i Ren?

niedziela, 22 grudnia 2013

Demos- Wataha Ognia


Postać wilcza:


Postać ludzka:



Imię: Demos
Żywioł: Ogień
Płeć: basior
Wiek: około 1mln lat
Stanowisko: Szaman
Moce: Moc Legionu
Charakter: chamski, zły,wredny, mimo wszystko pomocny, agresywny
Rodzina: brak
Partner/partnerka: brak
Skype: demon0608



(Wataha Burzy) od Isabelli


Błąkałam się i błąkałam. Śnieg po pas, a ja dalej nie znalazłam tej cholernej jaskini. Byłam przemarznięta do szpiku kości. Usiadłam i zaczęłam płakać, moje łzy już w połowie swej wędrówki zamarzały. Po chwili zorientowałam się, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się i zobaczyłam…….. wiewiórkę. Wybuchłam śmiechem. Skończyłam się śmiać dopiero wtedy, kiedy uciekła, a jej miejsce zajęła, wysoka, szczupła, długowłosa, no jednym słowem piękna dziewczyna.
- Jestem Hebi. – przedstawiła się uprzejmie i podała mi dłoń, aby pomóc mi wstać.
- Miło mi. Ja jestem Isabella. – mimo iż nie lubię mojego pełnego imienia uznałam za słuszne, że wypadałoby przedstawić się tak jakoś bardziej gościnnie.
- Dlaczego płaczesz? – zapytała zmartwiona. Było mi bardzo wstyd. Nie wiedziałam nawet co mam jej odpowiedzieć. Postanowiłam jednak, że nie będę kłamać.
- Zgubiłam się. Szukam jaskini Watahy Burzy. Wiesz może gdzie się ona znajduje? – poczułam, że się zarumieniłam i uśmiechnęłam się lekko do nowej znajomej.
- Ładnie Ci tak. – dziewczyna odwzajemniła uśmiech. – Oczywiście, że wiem gdzie ona jest. Jestem Alfą tej Watahy. – zaniemówiłam i zrobiłam przed nią pokłon. – Nie wygłupiaj się – zaśmiała się – Chodź, zaprowadzę Cię. Nie mam zbyt dużo czasu. Wyszczerzyłam zęby, jednak gdy Hebi powtórzyła moją reakcję szybko je schowałam. Ona miała takie piękne zęby, ech, wszystkiego jej można było pozazdrościć.
- Prowadź – machnęłam ręką. Alfa puściła się biegiem po drodze zmieniając postać. Nie tak łatwo było mi ją dogonić jak myślałam. Była bardzo szybka i zwinna. Ja wyglądałam przy niej jak ciele. Minęłyśmy po drodze około siedem jaskiń, aby w końcu dotrzeć do tej właściwej. Z zewnątrz wyglądała na bardzo małą, jednak w środku była bardzo pojemna. Hebi szła ciemnym korytarzem wgłąb, aż w końcu zatrzymała się i wskazała rękom w prawo.
- Tu jest twoja grota. Możesz ją jakoś urządzić, w końcu to Ty tutaj będziesz mieszkać. – Hebi puściła do mnie oczko. – Okey, ja się zmywam, mam parę spraw do załatwienia. – i już jej nie było. No cóż zostałam sama. Postanowiłam, że się rozpakuję. Otworzyłam torbę, a na samym wierzchu zobaczyłam jedną z moich ulubionych książek. Sięgnęłam i przeczytałam tytuł : „ Cichy zbójca. ”, o, to coś dla mnie, ułożyłam się wygodnie i zaczęłam czytać. Po chwili jednak usłyszałam ciche chrząknięcie. Boże, czy tutaj nigdy nie ma spokoju. Spojrzałam...
( ktokolwiek, tylko wiecie, pomysłowi ludzie mile widziani :) )

piątek, 13 grudnia 2013

(Wataha Wody) od Faith

- A możesz mi powiedzieć: po chuj mi las?- Macabre obdarował mnie szelmowskim uśmiechem.
Jeszcze raz rzuciłam okiem na okolicę i na myśl przyszło mi tylko jedno określenie : Skalna pustynia.
Wzruszyłam ramionami. Szczerze? Nie obchodziło mnie to, gdzie Mac ulokuje swoją watahę. Im dalej ode mnie tym lepiej.
- Skoro tak lubisz...-rzuciłam.- W każdym razie ja poszukam gdzie indziej. Do zobaczenia później.
- Jasne, Mała. Możemy spotkać się wieczorem kiedy już znajdziesz sobie jaskinię i jakieś łóżko.-odwróciłam się gwałtownie obrzucając go zimnym spojrzeniem- Chociaż...Łóżko chyba nie będzie nam potrzebne. Na ziemi też jest wygodnie-dodał, gdy wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Pocałuj się w dupę.-warknęłam i pobiegłam w zalesioną stronę gór.
Kiedy w końcu znalazłam odpowiednią grotę dla mojej watahy, która na razie składała się tylko ze mnie i mojego brata, byłam trochę zmęczona. Rozejrzałam się po przestronnym wnętrzu. W głębi rozgałęziała się na pięć innych korytarzy, a te z kolei na jeszcze kilka innych grot średniej wielkości. Największa miała należeć do mnie, więc postanowiłam użyć swojej mocy, aby trochę ją spersonalizować. Wyobraziłam sobie swoje dawne łóżko, które zostawiłam w mojej sypialni, w rodzinnym domu, a już moment później stało on na samym środku mojej groty. Przemieściłam jeszcze kilka przedmiotów: szafkę ze wszystkimi księgami magii, duże, oprawione w zdobioną ramę lustro i pachnące świece, które miały oświetlać pomieszczenie. Rzuciłam okiem na swoje dzieło i wreszcie poczułam się jak  w domu. Zanotowałam w pamięci, żeby sprawdzić jeszcze inne korytarze z jaskini, które zdawały się nie prowadzić do grot i wyszłam na świeże powietrze. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie jadłam nic od dwóch dni, a mój żołądek upominał się o swoje.
Zmieniłam się wilka z zamiarem udania się na polowanie, mając nadzieję, że przy okazji spotkam Ice'a lub Rena. Ren. Na samą myśl o nim moje serce wykonało kilka dziwnych ruchów. Przyjaźniliśmy się, a teraz mieliśmy byc parą alfa. Nie chodziło o to, że nie chcę, ale o to, że nie miałam prawa wyboru. Że to był przymus. Mimo wszystko, ciężko było oprzeć się tym czarnym, smutnym oczom, potarganym włosom w kolorze espresso i uroczemu uśmiechowi, mimo, że tak rzadko można było go zobaczyć. Musiałam się jakoś ogarnąć. Do ceremonii "pojednania" pozostało jeszcze kilka miesięcy, a do tego czasu nasze stosunki musiały pozostać czyste. O tych poważnych ustach mogłam na razie pomarzyć.
Ruszyłam do lasu, kierowana swoim zwierzęcym głodem. Na jedzenie nie musiałam długo czekać, bo moim oczom ukazał się dorodny jeleń. Nie zastanawiałam się długo i zaczaiłam się pod drzewem. Kiedy skoczyłam mu do gardła poczułam obecność innego umysłu. Podniosłam wzrok z nad zakrwawionej szyi zwierzęcia i zobaczyłam patrzące na mnie wściekle, ciemne oczy nieznajomego, który teraz nastroszył swoje czarne futro. Jego wilcza postać przypominała Rena, ale to zdecydowanie nie był on.
( Hoax?)

czwartek, 12 grudnia 2013

(Wataha Wody) od Ice'a

Po naszej uroczej pogawędce z Renem udałem się w poszukiwaniu mojej starszej siostry. Basior został w grocie, tłumacząc się, że musi ogarnąć swoje nowe gniazdko,a ja nie miałem co do tego specjalnych obiekcji. Zresztą...Nawet gdybym miał, to i tak to ON jest Alfą, a więc chcąc, czy nie chcąc muszę go jakoś tam słuchać. Zmieniłem się z złoto-białego wilka i już po chwili złapałem trop. Królika. Niby miałem szukać Faith, ale...obiad też jest mile widziany. Ruszyłem więc za zapachem, z każdą chwilą coraz wyraźniej czując swój cel. Przyczaiłem się w krzakach obserwując kicającego sobie jakby nigdy nic, szarego królika, a już sekundę później zaciskałem szczęki na jego słabym gardle. Mięso smakowało wybornie. Delikatne i wyraziste za razem. Dokładnie takie jakie lubię. Gdy ze zwierzęcia pozostały tylko same kości, oblizałem krew z pyska i powoli oddaliłem się od terenu, który przywłaszczył sobie Ren, spodziewając się, że raczej nie będę mógł tam polować bez jego pozwolenia. Zamieszkanie tutaj było moim wybawieniem od tych wiecznie nudzących o zasadach zgredów. Tu przynajmniej mogliśmy robić wszystko co nam się podoba. Zacząć od nowa. Idąc, zaglądałem do każdej mijanej po drodze jaskini, ale Faith ani Macabre nigdzie nie było. Wszedłem na szczyt niewielkiego, skalnego wzniesienia, aby rzucić okiem na cały teren Niemych Gór i już miałem schodzić kiedy jakimś cudem potknąłem się o jakiś cholerny kamień. Sturlałem się na sam dół i wylądowałem twarzą w twarz z obcą wilczycą. Warknęła na mnie ostrzegawczo, co było trochę zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że leżałem pod nią niczym mały, bezbronny szczeniaczek. Natychmiast przyjąłem pozycję obronną i nastroszyłem futro.
~ Kim jesteś i co robisz na moim terytorium, do cholery?!~ W myślach usłyszałem jej pytanie.Wciąż warczała.
~ Te tereny należą do nas. To ty jesteś tu intruzem~ powiedziałem spokojnie.
~ Odpowiedz!
- Hej, jestem Ice- Beta Watahy Wody.-Zmieniłem się w człowieka i wyciągnąłem dłoń. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale również zmieniła postać z szarego wilka, w około 15-letnią dziewczynę z czarnymi włosami. Stwierdziłem, że była całkiem ładna, ale nieco zaniedbana. Ciekawe czy słyszała o czymś takim jak szczotka do włosów?
Patrzyła na mnie dłuższą chwilę swoimi szkarłatnymi oczami, aż w końcu odezwała się zachrypniętym głosem.
- Hebi. Alfa Watahy Burzy.

( Hebi, intruzie dokończ;D)

środa, 11 grudnia 2013

Isabella - Wataha Burzy

Postać ludzka:


Postać wilcza:






Imię: Isabella (Bella)
Żywioł: Burza
Płeć: piękna
Wiek: nieśmiertelna
Stanowisko: Beta
Moce: czytanie w myślach, szybkość, siła, przewidywanie przyszłości, torturowanie na odległość i wiele innych
Charakter: elegancka, delikatna, wrażliwa, romantyczna, upierdliwa, wariatka, masochistka po części, towarzyszka, rozrywkowa, sympatyczna, kocha zawierać nowe znajomości
Rodzina: brak
Partner: szuka godnego
właściciel: gg 43597292

(Wataha Ognia) od Macabre

Zbyt długie patrzenie na jedną dupę z czasem może się znudzić więc żeby umilić sobie czas postanowiłem trochę poirytować Faith.
-Daleko jeszcze? Daleko jeszcze? Daleko jeszcze? Daleko jeszcze? Daleko...
-Dobrze się bawisz?! - wycedziła moja białowłosa koleżanka przez zęby.
-Nie - zmieniłem się w człowieka i założyłem ręce za głowę.
Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie było biało. Nigdy nie lubiłem śniegu, a teraz musiałem cały dzień łazić w nim po szyję i szukać jaskini dla mojej Watahy. Zajebiście.
Faith też zmieniła postac.
-Minęliśmy po drodze co najmniej trzy jaskinie - zaczęła kazanie - Jak tak bardzo tu cierpisz to czemu żadnej nie zająłeś?!
-Nie przemawiały do mnie...
Kiedy chciałem ruszyć dalej coś przykuło mój wzrok.
-Czemu znowu stanąłeś?
Pokazałem Faith czarny, ledwo widoczny obiekt w stóp gór - jaskinię.
To było jedyna miejsce nie pokrtyte tą cholerną mokrą papką. Gdy się do niej zbliżyliśmy okazała się jeszcze lepsza. Wejście było prawie niewidoczne, sama jaskinia dla zwykłych oczu byłaby ciężka do zauważenia. Mimo iż na zewnątrz było gorzej niż w lodówce w jaskini było dość ciepło.
Ja i Faith przyglądaliśmy się jej jakiś czas.
-Zaklepuje - odezwałem się w końcu.
Spojrzała na mnie lekko zdziwiona.
-Jesteś pewien? W tej okolicy nie ma żadnego lasu, tylko skały i pojedyncze drzewa...
Rozejrzałem się. Faktycznie, okolica wyglądała jak wielki, skalny labirynt.
Posłałem dziewczynie szelmowski uśmiech.
-A możesz mi powiedzieć: Po chuj mi las?

(Elka? Odpowiesz?; d)

(Wataha Powietrza) od Rena

Macabre jak zwykle cholernie mnie wkurzał. Jego obleśne spojrzenia na Faith nie umknęły mojej uwadze i ledwo powstrzymałem się od przywalenia mu w ten jego pewny siebie uśmieszek. Spróbowałem przyjąć obojętny wyraz twarzy, co chyba nie za bardzo mi wyszło, bo poczułem na sobie wzrok Faith. Przez krótką chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Była idealna. Srebrne włosy opadały jej miękkimi lokami na plecy, jasna skóra błyszczała lekko na słońcu, a złote oczy patrzyły na mnie ze zrozumieniem. Wiedziała, że nie jestem zadowolony z obecności Macabre. Jako syn najwyżej postawionego członka starszyzny pozwalał sobie na zdecydowanie zbyt wiele. Skoro nawet ja nie miałem na razie żadnych praw do Alfy Wody, to dlaczego on miał mieć?! Byłem pewien, że ona nie pozwoli mu się tknąć, ale to nie zmieniało faktu, że i tak wkurzała mnie jego fałszywa "czułość" wobec MOJEJ przyszłej partnerki. Nie mogłem dłużej tak stać i gapić się na obejmującego ją Maca'a, więc zmieniłem postać i ruszyłem w przeciwną stronę w poszukiwaniu schronienia. Ice niechętnie ruszył w moje ślady. Pomyślałem, że pewnie wolałby zostać z siostrą. Trudno. To nie przedszkole. To nasz teren i nikt nam tego nie zabierze. Czas zacząć zachowywać się jak przywódcy nowego klanu.
W ciągu kilku godzin obeszliśmy cały teren Niemych Gór. Jaskini było pod dostatkiem, ale ja wybrałem dla siebie tą, która wydawała się największa. Sklepienie było na tyle wysoko, że bez problemu mogłem poruszać się po niej w mojej ludzkiej postaci, co było bardzo dużym plusem. Zanotowałem w myślach, żeby załatwić sobie jakieś wygodne łóżko. Moja ludzka postać zdecydowanie nie lubi spania na zimnej ziemi.
Przypomniałem sobie, że cały czas łazi za mną Ice.
- Chyba powinieneś poszukać Faith. Tworzycie jedną watahę.-powiedziałem. Przez jego ładną, aczkolwiek wciąż nieco dziecinną twarz przemknęło coś na kształt zdumienia i rozczarowania.
- Nie wiedziałem, że watahy będą mieszkać oddzielnie...-wyznał. Nie widziałem w tym żadnego problemu.
- Faith ci nie powiedziała? Tak będzie najwygodniej. Podejrzewamy, że dołączy do nas jeszcze trochę nowych członków, więc tak będzie wygodniej. 
- I pewnie mniej konfliktowo..-zamyślił się. Przyjrzałem się jego twarzy.Był podobny do siostry, ale jego uroda odznaczała się w nieco inny sposób.Cieplejszy. Jedyne, co całkowicie ich od siebie różniło to kolor oczu.
- Możliwe.-mruknąłem.-Jeśli masz na myśli Macabre, to nie sądzę, żeby to coś zmieniło.
- Wiem, znam go tak dobrze jak ty i nie podoba mi się, że jest tu z nami. Widzę jak działa ci na nerwy i myślę, że przez was dwóch mogą być problemy-Powiedział patrząc mi twardo w oczy. Teraz wydawał się starszy o kilka lat.
- Potrafię kontrolować swoje emocje-wysyczałem zbliżając do niego twarz.
- Właśnie widzę.-odsunął się, a mi zrobiło się głupio.- Zrób to dla niej i trzymaj nerwy na wodzy.
Posłałem mu zimny uśmiech i wyszedłem z groty, zostawiając go za sobą.
- Wszystko robię dla niej-powiedziałem zbyt cicho, żeby mógł usłyszeć.

piątek, 6 grudnia 2013

Hoax- Wataha Burzy



Postać ludzka:


Postać wilcza:



Imię: Hoax
Żywioł: Burza
Płeć: Samiec
Stanowisko: Wojownik
Moce: przejęcie ciała na określony czas
Wiek: 19 lat
Rodzina: młodsza siostra Hebi
Partner/partnerka: brak
Charakter: poważny, opanowany, opiekuńczy w stosunku do bliskich, często zamyślony, odważny, uparty, rozważny, tajemniczy, często nie przejmuje się zasadami.


czwartek, 5 grudnia 2013

(Wataha Wody) od Faith

Stanęliśmy na najwyższym wzniesieniu, a naszym oczom ukazał się cały krajobraz Niemych Gór.
~Nasz nowy dom~ pomyślałam. Popatrzyłam na stojących obok Rena i Ice’a. Obaj bezgłośnie wpatrywali się w panoramę. Macabre, który jak dotąd nie odezwał się ani słowem przez całe pięć sekund, nagle zamerdał ogonem.
~Jeszcze pożałują, że pozwolili nam tu zamieszkać ~ usłyszałam jego myśl.
 Taa. Spodziewałam się , że zrobimy tu niezły syf. Westchnęłam i ruszyłam dalej. Reszta ruszyła w ślad za mną, aby niepospiesznym truchtem w końcu dotrzeć  do serca Łańcucha Górskiego otoczonego lasami. Zmieniłam postać i włożyłam dłoń we włosy. Było zimno. Zrobienie jakiegokolwiek schronienia przy takich warunkach pogodowych byłoby niezmiernie trudne nawet dla wilkołaków…Śnieg sypał nieprzerwanie, otulając ziemię warstwą puchu.
- Musimy poszukać jakichś jaskini.-zza moich pleców dobiegł zdecydowany głos Rena.
No tak…Zapomniałam, że on też jest alfą, a w dodatku niedługo także moją. Zadrżałam na samą myśl.
- Dobra, ja idę z Faith, a Ren z Icem.- Macabre objął mnie ramieniem z leniwym uśmiechem na twarzy. Teraz wszyscy byli już w swoich ludzkich formach. Ren próbował ukryc swoje niezadowolenie z zachowania Mac’a pod swoją wyćwiczoną kamienną maską, co nie do końca mu się udało. Jedno wiedziałam zawsze : Nikt tak nie działał mu na nerwy tak bardzo jak Macabre. Skinął głową i z powrotem zmienił postac w wilka. Zrobiłam to samo, jednocześnie uwalniając się od uścisku Mac’a, a moment później już  biegłam wśród milczących głazów, szukając jakiegokolwiek schronienia. Samiec dosłownie deptał mi po piętach, ale o dziwo zachowywał się w miarę kulturalnie. Pomyślałam, że to pewnie dlatego, że przez cały czas miał doskonały widok na mój tyłek…

(MACABRE??)

wtorek, 3 grudnia 2013

Rose-Wataha Wody


Postać ludzka:


Postać wilcza:



Imię: Rose
Żywioł: Woda
Płeć: Samica
Stanowisko: Wyrocznia
Moce: hipnoza, czytanie w myślach, umie stać się niewidzialna
Wiek: 15 lat
Rodzina: brak
Partner/partnerka: na razie brak ;)
Charakter: dobra, miła, pomocna, potrafi się bić gdy trzeba, czasami wredna, silna
Kontakt: 48689978 (GG)





niedziela, 1 grudnia 2013

Stanowiska


Stanowiska, które przyjmują wilki zamieszkujące Nieme Góry:
( zadania, które będziesz posiadać w swojej watasze )


Alfa- najsilniejszy wilk/wilczyca, przywódca stada (reszta podlega jego rozkazom), pokonać ją/jego  może tylko druga/i alfa

Beta- wyznaczona przez Alfę stada, jest prawą ręką Alfy i zastępuje ją w razie potrzeby

Szaman/Szamanka-wilk zajmujący się magią i wszelkimi zjawiskami paranormalnymi

Wyrocznia-wilk, który potrafi przewidzieć przyszłość

Medyk- ma zdolności lecznicze, zna się na ziołach i lecznictwie

Wojownik- zna się na walce, broni całego stada i swojej Alfy

Szpieg- zbiera informacje o wrogu

Opiekun- wychowuje młode

Szczeniak- młody członek watahy



Szczegółowy opis zadań przydzielonych każdemu stanowisku:


Szaman/ Szamanka:
-zna się na magii
-zna się na duchach
-ma kontakt z zaświatami
-zna się na mitach i historii

Wyrocznia:
-potrafi czytać z oczu
-przewiduje przyszłość
-zna się na wróżbiarstwie

Medyk:
-ma zdolności lecznicze
-zna się na ziołach
-potrafi przyrządzać mikstury lecznicze
-zna się na chorobach, ale nie wszystkie potrafi uleczyć

Wojownik:
-od dziecka jest szkolony w walce
-jest silny i zwinny
-świetnie włada każdym rodzajem broni

Szpieg:
-jest sprytny
-potrafi znikać
-potrafi zamieniać się w dowolne zwierzę

Opiekun:
-uczy młode
-posiada umiejętność wytwarzania tarczy
-jest odporny na inne moce
-chroni młode