Mam nadzieję, że Ice nie zauważył rumieńca, który prawdopodobnie na chwilę oblał mi twarz. Jeszcze by miał satysfakcję, czy coś...
Byłam nieźle skołowana po tym, co się stało. Właściwie dotarło do mnie tyle, że ten chłopak, chyba Ren, nazwał mnie dziewczynką i dał pozwolenie na założenie tu Watahy. Zrobiłabym to tak czy tak, ale nieważne.
Spojrzałam na Ice'a. Powoli puścił moje ramię jakby bał się, że zdetonuje ładunek wybuchowy i uśmiechnął się nieśmiało. Właściwie był nawet uroczy. Szybko odwróciłam głowę żeby też się nie uśmiechnąć.
- Idziemy - zwróciłam się do Hoax'a.
Ice zrobił ruch jakby chciał nas zatrzymać albo coś powiedzieć, ale nie zrobił nic takiego. Po prostu zszedł z drogi. Kiedy oddaliliśmy się jakieś 500 metrów od jaskini Hoax mnie zatrzymał.
- Gdzie idziesz?
Zaczyna się. Założyłam ręce za głowę i odwróciłam się do brata.
- Jesteś aż takim kretynem, że nie możesz się domyślić?
- Chyba nie mówisz poważnie o zakładaniu Watahy!
- Pewnie, że mówię!
- Do końca ci rozum odebrało?!
- COŚ TY POWIEDZIAŁ?!
- Nie zostaniemy tu!
- Nikt ci nie każe za mną łazić! Nie potrzebuję niańki!
Zmieniłam się wilka. Hoax jeszcze coś do mnie wrzeszczał, ale ile można go słuchać?
Zaczęło padać.
Szybko dotarłam do jaskini. Chciałam wejść do środka schronić się przed deszczem, ale Hoax-czarny wilk zagrodził mi drogę.
"HOAX?!Co, ty mnie kuźwa śledzisz?!"
Zmieniliśmy się w ludzi. Ja żeby mu przyłożyć. Nie wiem jaki on miał cel.
- Czekaj! - był bardzo zasapany. Kiedy odzyskał oddech uśmiechnął się - To jak będzie? Przyjmiesz mnie do Watahy, Alfo?
Nigdy się nie dowie, jak byłam mu za to pytanie wdzięczna.
Posłałam mu szelmowski uśmiech.
- Myślę, że mogę cię przygarnąć śmieciu - uderzyłam brata w ramię - A TERAZ MOŻESZ MI ŁASKAWIE WYTŁUMACZYĆ CO MÓJ STANIK ROBIŁ W JEJ RĘCE?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz