sobota, 28 grudnia 2013

(Wataha Powietrza) od Devona

Chodziłem sobie bez celu po jakimś zasranym lesie i zastanawiałem się kogo by się uczepić. Byłem naprawdę głupi, skoro myślałem, że moja poprzednia wataha będzie znosić moje wybryki i w dodatku pomiatać córką wodza...No, ale z drugiej strony...Powinna się cieszyć, bo była jedyną dziewczyną, z którą wytrzymałem dłużej niż tydzień. I to tylko dlatego, że była baaaardzo dobra w łóżku. ALE NA MIŁOŚĆ BOSKĄ! Ślub?! Jeszcze czego...Ja muszę być wolny. Wolny niczym ptak. Dobra. Nie ma sensu udawać mądrzejszego niż jestem.
Znudzony, wkońcu złapałem trop innego wilka. Przy odrobinie szczęścia zahaczę się jakiejś tutejszej watahy. Nie musiałem długo szukać, bo zobaczyłem czarnego basiora, który z pewnością był Samcem Alfa. Wyglądał całkiem groźnie w wilczej postaci, ale ku mojemu zadowoleniu zmienił się w człowieka, najwyraźniej nieświadomy mojej obecności. Nie ma to jak sztuka kamuflażu. Podjąłem szybką decyzję i wyszedłem z ukrycia, również zmieniając swoją postać. Teraz czarnowłosy chłopak poderwał głowę i spojrzał na mnie równie ciemnymi oczami z mieszaniną zdziwienia i złości.
-Co robisz na moim terenie?-warknął, naprężając wszystkie mięśnie.
-Jakie miłe powitanie-zagwizdałem pod nosem.- Mam na imię Devon i szukam dla siebie watahy.
-Teraz jesteś na moich terenach, chłoptasiu.-zmierzył mnie
 nieprzyjaznym wzrokiem.
-Zauważyłem...To co?Mogę się tu czuć jak u siebie w domu?
Chłopak zastanowił się chwilę, a twarz mu pociemiała.
-Niech będzie. Tam jest Jaskinia Watahy Powietrza- wskazał pokaźnych rozmiarów wejście do skalnej groty.- Wybierz sobie jakąś grotę.
- Mi to pasje.
- Resztę omówimy później. Muszę coś załatwić.
- Jasne. Ej, a w razie czego jak mam do ciebie mówić?- zawołałem do jego pleców.
- Ren-rzucił mi krótką odpowiedź i już odchodząc mruknął sam do siebie: Mam nadzieję, że nie narobisz mi gnoju...
Na to bym nie liczył, Alfo...-pomyślałem, wchodząc do jaskini,.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz