Hebi podarowała mi mocnego kopniaka w piszczel. Waleczna. Nie dałem po sobie poznać, że coś mnie zabolało, a zamiast tego jeszcze wzmocniłem uścisk. Ta mała, czarnowłosa dziewczyna nie mogła sobie od tak urządzać własnej watahy na naszym terenie!
- Co za Faith i Ren?- Powtórzyła pytanie, wściekle patrząc mi w oczy. Gdyby nie rzucała się jak wariatka może byłbym gotów uznać, że jest dość...Ja wiem? Pociągająca?
- Nasze alfy. Teren Niemych Gór należy do nich, tak samo jak decyzje o powstawaniu nowych watah.- Rzuciłem krótko i zacząłem ją za sobą ciągnąć. Siła zawsze była moją mocną stroną.
- Co robisz?!
- Próbuję cię do nich zaprowadzić. Niech sami zdecydują, co chcą z tobą zrobić.
- Odwal się!- Warknęła, próbując wyrwać rękę z mojego ucisku.
- Nie ze mną te numery.-Syknąłem i szybko wyszukałem Faith, za pomocą mojej słabo rozwiniętej telepatii. Na moje szczęście ona miała jej nadmiar, więc znalezienie jej wcale nie było takie trudne. Kiedy już wiedziałem, gdzie jej szukać odwróciłem się do wciąż szarpiącej się dziewczyny.
- Uspokój się i lepiej mocno trzymaj.
- Co ty do...-Nie dokończyła, bo zmieniłem się w wilka i nabrałem prędkości światła. Moja najcenniejsza moc. Czułem jak ręce Hebi zaciskają się na moich plecach i czułem też jej szok. Nie byłem tym zdziwiony, bo większość ludzi właśnie tak reagowała na moją moc. Całkiem przydatną (tak na marginesie).
W ciągu kilku sekund byliśmy już w jaskini, która miała służyć mojej watasze za schronienie. Przyjrzałem się jej wnętrzu, które było po prostu świetne. Kilka korytarzy musiało prowadzić do naszych grot i innych, najpewniej ciekawych pomieszczeń i tuneli. Czułem, że będę się tu dobrze czuć, kiedy już się urządzę.
Hebi z sapnięciem ześlizgnęła się z moich pleców.
- Idioto, chciałeś mnie zabić?!- Syknęła, przy okazji znów zadając mi porządny cios pięścią w bok. Zignorowałem to, chociaż bolało jak diabli. Swój wzrok skupiłem na dwóch sylwetkach stojących w głębi jaskini. Jedną z nich musiała być Faith,bo jej jasne włosy błyszczały lekko w delikatnym świetle, ale nie miałem żadnego pojęcia kim był ten drugi. Na pierwszy rzut oka przypominał nieco Hebi, tylko w bardziej męskiej, silnej wersji. Miał ciemne włosy i ciemne oczy, którymi teraz świdrował mi dziurę w brzuchu.
- Hoax?-Usłyszałem za plecami głos Hebi.
- Chyba mamy mały problem...- Odezwała się w końcu Faith, rzucając mi znaczące spojrzenie.
- Taa...Mały...-Podrapałem się po głowie i popatrzyłem na Hebi, która była o wiele mniejsza ode mnie.- Duży chyba też...- dodałem obrzucając wzrokiem chłopaka, który był kilka centymetrów wyższy ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz