sobota, 28 grudnia 2013

(Wataha Burzy) od Isabelli


- Kto Ty? – starałam się mówić jak najbardziej poważnie, ale jednak nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Jego poszarpane przez wiatr włosy i spodnie całe z błota zajmowały mi wszystkie myśli. Co on robił zanim tu trafił?- A co cię to obchodzi. – rzucił z pogardą.
- No widzę, że uprzejmością promieniujesz. – jak sobie pogrywa tak sobie pogrywa. Ch*j mnie on obchodzi. Mógłby sobie pójść, ale nie. Musi tu stać. – Czego chcesz? – zapytałam sarkastycznie. Ech nie jestem taka, ale jak mnie człowiek zdenerwuje..Dlaczego on musi być taki przystojny. Oczu od niego oderwać nie można. Jezu..- Chciałem się tylko schronić przed burzą. Przepraszam, że przeszkadzam. – uśmiechnął się lekko. Wybuchłam śmiechem. Ups. Zrobiłam z siebie totalną idiotkę, ale jego dołeczki w policzkach są takie słodkie. Boże kobieto opanuj się.- Akurat tutaj?! – chciał tu zostać na dłużej. I ja niby miałam się skupić na czytaniu książki. To byłby cud.- No przeprosiłem już! – warknął.- Jeju, jeju. Przepraszam. Coś Ty taki nerwowy? – haha dobre sobie ja go muszę przepraszać, za to, że on siedzi mi na głowie. Zgupiałam do reszty.- A taka natura. Wiesz....Geny. – przysunął się do mnie. – Co czytasz ? – ale umyć to by się mógł.- Nic takiego. – schowałam książkę za siebie. I odsunęłam się lekko.
- Czemu uciekasz? – zapytał zdziwiony. Spojrzałam na niego spode łba. – Ach, rozumiem. Co ci na to poradzę. A tak przy okazji jestem Demos. – chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha i zaprosił spowrotem, abym usiadła koło niego.
- A ja Bella. – usiadłam po turecku wpatrując się w ścianę.
( Demos? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz