wtorek, 11 marca 2014

(Wataha Wody) od Ivalio

- Sol, nie wchodź mi do umysłu ... jestem ... niezrównoważony... trochę… - Wzdrygnąłem się na same wspomnienie Ice’a jako sopli lodu… - Nie panuję nad własną mocą. Może.. prościej będzie ci mówić.. jak sam opowiem trochę o sobie. – Oparłem się o to samo drzewo co ona. – Odkąd pamiętam panowałem nad szkłem. O ile wiem… to nie jest ŻADEN z żywiołów. – W mojej dłoni pojawił się szklany kwiat, który zacząłem obracać w dłoniach, widziałem że dziewczyna, w sumie wadera ... mnie obserwuje. – Kiedyś miałem siostrę…- Zapatrzyłem się ponuro w przestrzeń. – Tak piękną jak ty… - Nie wiem czemu.., ale.. ta dziewczyna kojarzyła mi się właśnie z moją własną siostrzyczką. – Gdy  byliśmy młodzi.. bawiliśmy się razem na stoku.. ja i mała siostrzyczka.. – Zacząłem dzielić się z nią własnymi wspomnieniami. – To było przed nadaniem jej imienia… nigdy nie dowiedziałem się jak miałaby mieć na imię… Moje stare stado… stado mojego ojca… Podpadło Radzie…Wojownicy Rady zaatakowali mnie.. i moją siostrę… chciałem ją ratować, dlatego zamknąłem ją w szklanej kuli… broniłem jej zaciekle.. ale co może zrobić młody wilk przeciwko doświadczonym Wojownikom? Gdy się obudziłem.. o-ona.. – głos mi zadrżał… w mojej głowie formowały się obrazy porozrzucanych ciał.. krwi i tej strasznej szklanej bańki z nieprzytomną… - Chyba nie żyła… Rozbiłem szklaną kule.. ale nie mogłem się na niczym skupić… Zszedł do mnie ojciec….
< Ivo… - Niski, straszny warkot. – Zabiłeś ją… - Zimne, stalowe oczy wpatrywały się we mnie. Panika wzrosła. Przecież ja broniłem Małej! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie!…  Nie chciałem puścić ciała siostrzyczki… nie dochodziły do mnie krzyki z zewnątrz… >
- Wszyscy zaczęli mnie brać za potwora, zwłaszcza gdy zamroziłem kilku Wojowników… którzy chcieli zabrać … siostrę… Wtedy obudziła się we mnie Lodowa Technika. Zostałem zamknięty w więzieniu. Wielkiej grocie. Pilnowany przez milczących strażników. Przez kolejne lata żyłem w przekonaniu, że mała… nie żyje… Odwiedzała mnie od czasu do czasu... Rada.. a przynajmniej co jakiś czas dwóch czy trzech jej członków… Te wizyty.. piekło…
< Siedziałem skulony w kącie… A te dwa osobniki się na mnie patrzyły. Zimny wzrok. Badanie, doświadczenie… Eksperymenty… Nie chciałem by znowu do mnie podchodzili i badali moje wnętrze swoim okrutnym ,,Wewnętrznym Wzrokiem,, To bolało. Zawarczałem na nich, rzucając w nich falą lodu…>
- Siedziałem w zamknięciu długo… zapomniałem co to jest wolność… - Mówiłem ze spokojem… a dookoła nas falowała Zorza, jak zwykle, gdy przeżywałem silne emocje lub chciałem się z kimś czymś podzielić. – I kiedyś… Usłyszałem… Ją … moja siostra żyła… pierwszy raz usłyszałem jej głos. Nigdy się nie dowiedziałem jak ma na imię. Jak jej się wiedzie… nigdy.. a wiesz co mnie najbardziej dziwi? Jej głos brzmiał zupełnie jak twój… - powiedziałem to w zamyśleniu, obracając szklany kwiat. – Wtedy uciekłem. I znalazłem się tutaj. A teraz twój płacz… Zupełnie tak jak wtedy.. gdy słyszałem … płaczecie tak samo… - wpatrzyłem się w Zorzę. – Pamiętam, że siostrzyczka … zawsze… uwielbiała tą Zorzę… gdy ją widziała.. zaczynała się uśmiechać… i skakać… - uśmiechnąłem się nostalgicznie.
  Kątem oka zauważyłem, że Sol wpatruje się we mnie w osłupieniu. Zaskoczony spojrzałem w jej kierunku.
- Co się stało? – zmarszczyłem lekko brwi, odgarniając z twarzy włosy koloru błękitnego nieba…

( Sol… ? Co ty na to? Zechcesz być moją siostrą? Czy może to zwykły zbieg okoliczności? )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz