- Sol, nie wchodź mi do umysłu ... jestem ...
niezrównoważony... trochę… - Wzdrygnąłem się na same wspomnienie Ice’a jako
sopli lodu… - Nie panuję nad własną mocą. Może.. prościej będzie ci mówić.. jak
sam opowiem trochę o sobie. – Oparłem się o to samo drzewo co ona. – Odkąd
pamiętam panowałem nad szkłem. O ile wiem… to nie jest ŻADEN z żywiołów. – W
mojej dłoni pojawił się szklany kwiat, który zacząłem obracać w dłoniach,
widziałem że dziewczyna, w sumie wadera ... mnie obserwuje. – Kiedyś miałem
siostrę…- Zapatrzyłem się ponuro w przestrzeń. – Tak piękną jak ty… - Nie wiem
czemu.., ale.. ta dziewczyna kojarzyła mi się właśnie z moją własną
siostrzyczką. – Gdy byliśmy młodzi..
bawiliśmy się razem na stoku.. ja i mała siostrzyczka.. – Zacząłem dzielić się
z nią własnymi wspomnieniami. – To było przed nadaniem jej imienia… nigdy nie
dowiedziałem się jak miałaby mieć na imię… Moje stare stado… stado mojego ojca…
Podpadło Radzie…Wojownicy Rady zaatakowali mnie.. i moją siostrę… chciałem ją
ratować, dlatego zamknąłem ją w szklanej kuli… broniłem jej zaciekle.. ale co
może zrobić młody wilk przeciwko doświadczonym Wojownikom? Gdy się obudziłem..
o-ona.. – głos mi zadrżał… w mojej głowie formowały się obrazy porozrzucanych
ciał.. krwi i tej strasznej szklanej bańki z nieprzytomną… - Chyba nie żyła…
Rozbiłem szklaną kule.. ale nie mogłem się na niczym skupić… Zszedł do mnie
ojciec….
< Ivo… - Niski, straszny warkot. – Zabiłeś ją… - Zimne,
stalowe oczy wpatrywały się we mnie. Panika wzrosła. Przecież ja broniłem
Małej! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie!… Nie chciałem
puścić ciała siostrzyczki… nie dochodziły do mnie krzyki z zewnątrz… >
- Wszyscy zaczęli mnie brać za potwora, zwłaszcza gdy
zamroziłem kilku Wojowników… którzy chcieli zabrać … siostrę… Wtedy obudziła
się we mnie Lodowa Technika. Zostałem zamknięty w więzieniu. Wielkiej grocie.
Pilnowany przez milczących strażników. Przez kolejne lata żyłem w przekonaniu,
że mała… nie żyje… Odwiedzała mnie od czasu do czasu... Rada.. a przynajmniej
co jakiś czas dwóch czy trzech jej członków… Te wizyty.. piekło…
< Siedziałem skulony w kącie… A te dwa osobniki się na
mnie patrzyły. Zimny wzrok. Badanie, doświadczenie… Eksperymenty… Nie chciałem
by znowu do mnie podchodzili i badali moje wnętrze swoim okrutnym ,,Wewnętrznym
Wzrokiem,, To bolało. Zawarczałem na nich, rzucając w nich falą lodu…>
- Siedziałem w zamknięciu długo… zapomniałem co to jest
wolność… - Mówiłem ze spokojem… a dookoła nas falowała Zorza, jak zwykle, gdy
przeżywałem silne emocje lub chciałem się z kimś czymś podzielić. – I kiedyś…
Usłyszałem… Ją … moja siostra żyła…
pierwszy raz usłyszałem jej głos.
Nigdy się nie dowiedziałem jak ma na imię. Jak jej się wiedzie… nigdy.. a wiesz
co mnie najbardziej dziwi? Jej głos brzmiał zupełnie jak twój… - powiedziałem
to w zamyśleniu, obracając szklany kwiat. – Wtedy uciekłem. I znalazłem się
tutaj. A teraz twój płacz… Zupełnie tak jak wtedy.. gdy słyszałem ją … płaczecie tak samo… - wpatrzyłem
się w Zorzę. – Pamiętam, że siostrzyczka … zawsze… uwielbiała tą Zorzę… gdy ją
widziała.. zaczynała się uśmiechać… i skakać… - uśmiechnąłem się nostalgicznie.
Kątem oka
zauważyłem, że Sol wpatruje się we mnie w osłupieniu. Zaskoczony spojrzałem w
jej kierunku.
- Co się stało? – zmarszczyłem lekko brwi, odgarniając z
twarzy włosy koloru błękitnego nieba…
( Sol… ? Co ty na to? Zechcesz być moją siostrą? Czy może to
zwykły zbieg okoliczności? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz