Te ostatnie dwa dni minęły mi całkiem spokojnie. Te wszystkie standardowe czynności wykonywałam już automatycznie, można powiedzieć, że z lekkim przymusem. W kółko to samo, jednak trudno mi było wymyślić dla siebie jakieś ciekawsze zajęcie. A więc, z tego powodu znów siedziałam z nosem przy książce. Przez moje „okno” widać było skrawki zachodu słońca. Zastanawiałam się co robi Ice i, czy by go może odwiedzić. Usłyszałam lekkie pukanie w ścianę. Odwróciłam się błyskawicznie, a moje serce zaczęło bić tysiąc razy szybciej. Na szczęście z czasem wyrównało swój rytm.
- Przestraszyłeś mnie!- krzyknęłam, patrząc na Ice’a z przerażeniem w oczach. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a więc pewnie i on przypomniał sobie moment, kiedy wszedł do tej jaskini w poszukiwaniu Hebi, a ja stałam przed nim w kapturze, strasząc go, zupełnie go wtedy nie znając.
- Przepra…- spojrzałam na niego złowrogo. Nie dokończył, bo wiedział jaka będzie moja reakcja. Usiadł koło mnie, pogłaskał po policzku i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.- Jeszcze nie zdążyłem się przywitać, a Ty już na mnie krzyczysz.- te jego miny, od zawsze je kochałam. Posłałam mu przepraszające spojrzenie.
- Lepiej mi powiedz, co Cię do mnie sprowadza?- rzadko kiedy przychodził do mnie bez powodu. Ostatnio w ogóle go nie było. Nie odpowiedział. Siedział tylko i patrzył się w przestrzeń. Musiałam go szturchnąć, aby zwrócił na mnie wzrok.- Hm?- ponagliłam jego odpowiedź.
- Nic.- wciąż był zamyślony. Yhm, bo mu uwierzę.- A w ogóle jak brzmiało pytanie?- musiał być już naprawdę przemęczony skoro nie słuchał już nawet tego co do niego mówię. W sumie to mu się nie dziwię, niewielu ludzi chciałoby mnie słuchać.
-Och, Ice..musisz odpocząć.- potarłam wierzchem dłoni jego policzek.
- Jednak nie mam takiego zamiaru.- wyczekiwał chyba mojej reakcji, jednak jej nie było.
- A więc, co Cię do mnie sprowadza?- powtórzyłam swoje pytanie, mając nadzieję, że tym razem mnie słucha.
- Mam dla Ciebie świetną nowinę.- nie wiedziałam czy mam się bać, czy cieszyć, a więc spróbowałam się uśmiechnąć, jednak nie wyszło mi to zbyt dobrze.- Będziesz miała dom.- zapadła głucha cisza. Jak to „dom”? Przecież mieszkamy w jaskiniach. Miałam wrażenie, że Ice już kompletnie postradał zmysły.
- Jak to..dom?- zapytałam, wreszcie nieco niej zdziwiona.
-Eh..Nieme Góry od zawsze miały być miasteczkiem.- skinęłam głową na znak, że już rozumiem.- A po za tym nie będziesz tego domu miała sama.- czyli jednak miałam się bać. Spojrzałam na niego z niepokojem.
- To z kim?- wyczekiwałam odpowiedzi, jak wyroku śmierci.
- Bella, głupku, ze mną.- Ice objął mnie ramieniem, a mi spadł kamień z serca. Nie odpowiedziałam na to jednak nic. Po prostu nie wiedziałam co.
- Nie cieszysz się?- zapytał ze zmartwieniem w głosie.
- Oczywiście, że się cieszę.- uśmiechnęłam się szeroko.- Nawet bardzo.- I znowu nikt nic nie mówił. Słychać było tylko nasze oddechy i miarowe bicie naszych serc.
(Ice?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz