- Dobra Sol. To przez niego płakałaś… prawda? To on cię zranił… - Słowa Ivalio wypowiedziane z lodowatym spokojem ukuły mnie głęboko w piersi. Stałem tak z otwartymi szeroko oczami i próbowałem odgadnąć wyraz twarzy Sol. Byłem totalnie zdruzgotany faktem, że kiedykolwiek mogłem jej zrobić krzywdę. Zgłupiałem. Płakała przeze mnie?! Zmarszczyłem brwi, próbując przypomnieć sobie coś, co mogło doprowadzić ją do łez, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Kompletnie nic.
-Ty ją...ZRANIŁEŚ...-Jego słowa siekały mnie od środka niczym noże, a w powietrzu zaczął padać śnieg.
Sol wyglądała, jakby chciała mu coś przekazać, ale miała zaciśnięte usta. Jej zielone oczy były zapuchnięte od płaczu, a na policzkach błyszczały jeszcze łzy. Ten widok wywoływał u mnie zupełnie nieoczekiwane reakcje. Czułem ból. Cholerny ból.
-Siostro...Co on zrobił?-jego głos złagodniał. Właśnie. Sam chciałbym to wiedzieć. Albo może jednak..nie? -Dobra...Poniosło mnie, przyznaję, Sol. tylko, eh...ta rozmowa była dla mnie ważna...Bardzo ważna. Wybacz...-Ivalio nieoczekiwanie odpuścił i oprał się o drzewo z wyczekującym wyrazem twarzy. Ból w mojej klatce piersiowej wzrastał z każdą sekundą.-Mam iść, Sol?-Jego pytanie zawisło w powietrzu.
Zerknąłem na Sol, która nagle poderwała głowę i przecząco nią pokręciła, tak, że jej delikatne loki lekko zafalowały w powietrzu. Wstrzymałem oddech i zacząłem się cofać.
-Nie.-Nie wiem jakim cudem udało mi się odezwać.-Ja pójdę.
Odwróciłem się i nie patrząc na Ivalio spojrzałem Sol w oczy.-Przepraszam..Cokolwiek zrobiłem, nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.-Wydusiłem z siebie i wyminąłem ją.
Wyraz jej twarzy był nie do zniesienia, podobnie jak węzeł zaciskający się w moim żołądku. Kurwa mać, pierwszy raz w życiu kogoś przeprosiłem. I zrobiłby to jeszcze raz, o ile miałby przepraszać właśnie JĄ.
(Sol, czy to kolejne przepraszanie będzie konieczne?)
Sol wyglądała, jakby chciała mu coś przekazać, ale miała zaciśnięte usta. Jej zielone oczy były zapuchnięte od płaczu, a na policzkach błyszczały jeszcze łzy. Ten widok wywoływał u mnie zupełnie nieoczekiwane reakcje. Czułem ból. Cholerny ból.
-Siostro...Co on zrobił?-jego głos złagodniał. Właśnie. Sam chciałbym to wiedzieć. Albo może jednak..nie? -Dobra...Poniosło mnie, przyznaję, Sol. tylko, eh...ta rozmowa była dla mnie ważna...Bardzo ważna. Wybacz...-Ivalio nieoczekiwanie odpuścił i oprał się o drzewo z wyczekującym wyrazem twarzy. Ból w mojej klatce piersiowej wzrastał z każdą sekundą.-Mam iść, Sol?-Jego pytanie zawisło w powietrzu.
Zerknąłem na Sol, która nagle poderwała głowę i przecząco nią pokręciła, tak, że jej delikatne loki lekko zafalowały w powietrzu. Wstrzymałem oddech i zacząłem się cofać.
-Nie.-Nie wiem jakim cudem udało mi się odezwać.-Ja pójdę.
Odwróciłem się i nie patrząc na Ivalio spojrzałem Sol w oczy.-Przepraszam..Cokolwiek zrobiłem, nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.-Wydusiłem z siebie i wyminąłem ją.
Wyraz jej twarzy był nie do zniesienia, podobnie jak węzeł zaciskający się w moim żołądku. Kurwa mać, pierwszy raz w życiu kogoś przeprosiłem. I zrobiłby to jeszcze raz, o ile miałby przepraszać właśnie JĄ.
(Sol, czy to kolejne przepraszanie będzie konieczne?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz