-Ciii...uspokajałem Sol, gładząc delikatnie jej plecy.-Błagam cię, Sol. Nie płacz.-jęknąłem. Już samo to, że była tak blisko mnie, sprawiało mi kurewski ból, to jeszcze widok jej łez...Doprowadzał mnie do szału.
-Nigdy nie będziesz musiała stąd uciekać, Sol. Jestem tutaj po to, żeby cię chronić i gówno mnie obchodzi to co chce od ciebie Rada. Już dawno przestaliśmy respektować ich zasady, a moim priorytetem jest teraz obrona mojej watahy. A ty jesteś na szczycie mojej listy osób objętych ochroną.
-Nie chodzi tutaj o mnie...To przede mną powinieneś ich wszystkich chronić. - Skuliła się w moich ramionach.
-Niby czemu?! Bo twierdzisz, że jesteś niebezpieczna?!-Z mojego gardła wydobył się mimowolny warkot.-Sol, zrozum - powiedziałem łagodniej, widząc jej przestraszony wzrok. - Jesteś wyjątkowa i umiesz nad sobą panować. Nikomu nic nie grozi, jasne?
Prawie niezauważalnie kiwnęła głową i odsunęła się lekko.
-Ale ty...Nie musisz mnie chronić.-wybełkotała, kiedy otarłem spływającą po jej policzku łzę.
-Ale chcę.
-Zamoczyłam ci całą koszulkę..-Sol zmarszczyła brwi, wyraźnie nieprzekonana moimi słowami i wyciągnęła rękę, żeby złapać za mokry materiał i delikatnie oderwać go od mojej skóry.
-To nic...-starałem się, żeby mój głos zabrzmiał w miarę normalnie. Chociaż nic nie było normalne. Zwłaszcza kiedy Sol błądziła palcami po przesiąkniętym łzami materiale przylepionym do mojej skóry. Wstrzymałem oddech, a moje ciało przeszył dreszcz podniecenia. Kurwa.
-Daj mi ją. Powinna za chwilę wyschnąć.
Sol zawahała się przez moment i spojrzała mi głęboko w oczy. Serce waliło mi jak młotem i miałem wrażenie, ze zaraz wyskoczy na zewnątrz. Palce Sol przesunęły się delikatnie ku skrajowi mojego T-shirta, zostawiając po sobie mrowiący ślad na moim torsie pod cienkim materiałem ubrania. Przerażony, zdałem sobie sprawę z tego, że mój oddech stał się szybszy i bardziej urywany, a wszystkie mięśnie na moim ciele boleśnie się napięły. Zdusiłem w sobie jęk, gdy Sol delikatnie ściągnęła mi koszulkę przez głowę i rzuciła ją na jakąś gałąź. Pochyliła się i niepewnie powiodła ciepłą dłonią po mięśniach mojego brzucha, torsu, obserwując moją reakcję, zafascynowana. Dla każdego innego człowieka, to co właśnie robiła wyglądałoby na zwykłe, niewinne zachowanie, ale ja prawie dostałem szału. Krew w moich żyłach zaczęła płynąć trzy razy szybciej, gdy moje oczy napotkały jej nieśmiałe spojrzenie, a potem przesunęły się na kształtne usta.
"Ren, co ty wyprawiasz, do kurwy nędzy?!"-Warczała moja podświadomość. Miała rację.
Przełknąłem nerwowo ślinę i użyłem całej siły woli, żeby odsunąć się od pięknej wadery.
-Sol...Myślę, że powinniśmy wracać. Wydaje mi się, że ktoś nas szuka.- Chrypka w moim głosie zdradzała całe pożądanie, które z trudem udało mi się stłumić. Miałem tylko nadzieję, że Sol nic nie zauważyła. Niech to szlag! To co czułem będąc tak blisko niej było bardziej niż niebezpieczne.
-Nas?-Sol była najwyraźniej speszona swoim zachowaniem, a na jej policzek wypłynął delikatny rumieniec. Boże, daj mi siłę jakoś to przetrwać.
-Tak. Chyba nawet wiem kto.-Zmarszczyłem czoło i odnalazłem dłonią T-shirt, który zdążył już wyschnąć. Naciągnąłem go szybko przez głowę i podniosłem się z ziemi, z zamysłem stając jak najdalej od Sol.- Ice chyba ma jakąś sprawę...-Przeczesałem niesforne włosy dłonią i posłałem jej ciepły uśmiech, sam przed sobą udając obojętność.
(Ice?Sol?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz