-Hej, Nezi… - Po tym jak wczoraj razem polowaliśmy czułem
się tak … inaczej. Było mi lekko i tak ciepło tam w środku. To się nazywa
zauroczenie, jeśli już nie podchodzi pod miłość…
- Ivo… - Znowu
zostałem przez niego przytulony… Znowu skamieniałem. Chyba trochę.. bałem się
własnych uczuć..
Granatowowłosy
miał na sobie ciemny garnitur i białą koszulę, no w sumie ja też. Razem
ruszyliśmy do domu Faith i Rena. Słyszałem przyśpieszony oddech mojego
aniołka.. Mh.. O czym ja myślę… Nasze dłonie przypadkiem się spotkały… Jego
ręka była taka ciepła… Wstrzymałem oddech. Nezi rzucił mi długie, pełne "tego
czegoś" spojrzenie… Dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie.
- Ivo, aż tak się
mnie … boisz?- spytał mrużąc lekko oczy.
- Nie o to chodzi… -
Wyszeptałem, patrząc na drzewa, niedługo tam dotrzemy.
- A o co? Powiedz mi…
o co chodzi? – Nezi przyparł mnie do najbliższego drzewa patrząc na mnie
płonącym wzrokiem. Mam się go … bać?
- O … Chodzi tylko o
to, że… - Nie mogłem pozbierać myśli… - Podobasz się mi… i tyle.. – wyznałem,
wyplątując się spod jego ramion.
Przez resztę drogi
Nezi milczał. Czy znowu coś zrobiłem źle…?
- Ty mi też… Pięknie
dzisiaj wyglądasz, dobrze ci w tych dopasowanych spodniach, podkreślają twoje
długie nogi… - Te słowa, wypowiedziane z taką swobodą przez granatowowłosego
wybiły mnie z pantałyku. Zarumieniłem się intensywnie.- Jedyne, co mi
przeszkadza to … - I zamilkł.
- To co? – Wydusiłem,
zarumieniony. Temperatura dookoła nas się obniżyła. Mój obiekt uczuć, chyba to
zauważył bo uśmiechnął się podstępnie.
- o To… - Podszedł i
odpiął mi kilka guzików pod szyją… - Zakrywały twoje piękne obojczyki… -Przesunął
po nich dłonią. Te słowa sprawiły, że obaj spąsowieliśmy
***
Siedzieliśmy w tym
nowym pomieszczeniu na kanapach. Nezi przyniósł nam coś do picia. Piliśmy już
jakiś czas. Czułem się już trochę podpity. Nastrojowa muzyka otulała mnie swoimi
dźwiękami… Pozwalała na chwile zapomnienia…Granatowowłosy
ciągle się we mnie wpatrywał. Zastanawiałem się czemu… No bo… to, że mi odpiął
trochę tę.. koszulę… to nic nie znaczy, prawda? Z resztą ja go też pożerałem
wzrokiem. Podobał mi się i to aż za bardzo…
- Uroczy jesteś, Ivo…
- uśmiechnął się wesoło… Czyli zauważył, że się w niego wpatruję.. ojć.. –
Zatańczysz?
Znowu wbił mnie w
ziemię. Mamy tańczyć? Tak przy wszystkich? Ale on jest chłopakiem no … ale …
Nezi, nie czekając
na moją odpowiedź, złapał mnie za dłoń i pociągnął na parkiet. Nasze spojrzenia
się spotkały. Alkohol pomagał zapomnieć o innych.
- Nie martw się… są
zbyt zajęci sobą, by załapać, że coś nas ze sobą wiąże.. zawsze możesz robić za
dziewczynkę… - Mrugnął wesoło, a widząc moją reakcje, to znaczy rumieńce, znowu
powiedział to magiczne słowo – Uroczy jesteś…
Położył mi dłoń na
talii, przyciągnął mocniej do siebie. Byliśmy mocno podpici, inaczej byśmy tego
nie zrobili. Zaczęliśmy tańczyć. Cały świat zawęził się do tego jednego
uczucia. Płynęliśmy po parkiecie… On prowadził. Wtuliłem się w niego, pierwszy
raz bez skrępowania. Alkohol to naprawdę mocne lekarstwo na wstyd…W pewnym momencie
nasze usta się zetknęły. Ani ja, ani on się nie odsuneliśmy. Nezi mocno mnie
całował… A ja pozwalałem by to przyjemne ciepło mnie ogarnęło.. Kit z tym, że
wszyscy się na nas patrzą. Na razie najważniejszy jest pocałunek. Dopiero
potem, po imprezie przyjdzie czas na wstyd i odsunięcie się od siebie… Tak mi
na nim zależy…
( Co robimy dalej, Nezi? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz