poniedziałek, 31 marca 2014

(Wataha Wody) od Ivalio

-Hej, Nezi… - Po tym jak wczoraj razem polowaliśmy czułem się tak … inaczej. Było mi lekko i tak ciepło tam w środku. To się nazywa zauroczenie, jeśli już nie podchodzi pod miłość…
 - Ivo… - Znowu zostałem przez niego przytulony… Znowu skamieniałem. Chyba trochę.. bałem się własnych uczuć..
Granatowowłosy miał na sobie ciemny garnitur i białą koszulę, no w sumie ja też. Razem ruszyliśmy do domu Faith i Rena. Słyszałem przyśpieszony oddech mojego aniołka.. Mh.. O czym ja myślę… Nasze dłonie przypadkiem się spotkały… Jego ręka była taka ciepła… Wstrzymałem oddech. Nezi rzucił mi długie, pełne "tego czegoś" spojrzenie… Dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie.
 - Ivo, aż tak się mnie … boisz?- spytał mrużąc lekko oczy.
 - Nie o to chodzi… - Wyszeptałem, patrząc na drzewa, niedługo tam dotrzemy.
 - A o co? Powiedz mi… o co chodzi? – Nezi przyparł mnie do najbliższego drzewa patrząc na mnie płonącym wzrokiem. Mam się go … bać?
 - O … Chodzi tylko o to, że… - Nie mogłem pozbierać myśli… - Podobasz się mi… i tyle.. – wyznałem, wyplątując się spod jego ramion.
Przez resztę drogi Nezi milczał. Czy znowu coś zrobiłem źle…?
 - Ty mi też… Pięknie dzisiaj wyglądasz, dobrze ci w tych dopasowanych spodniach, podkreślają twoje długie nogi… - Te słowa, wypowiedziane z taką swobodą przez granatowowłosego wybiły mnie z pantałyku. Zarumieniłem się intensywnie.- Jedyne, co mi przeszkadza to … - I zamilkł.
 - To co? – Wydusiłem, zarumieniony. Temperatura dookoła nas się obniżyła. Mój obiekt uczuć, chyba to zauważył bo uśmiechnął się podstępnie.
 - o To… - Podszedł i odpiął mi kilka guzików pod szyją… - Zakrywały twoje piękne obojczyki… -Przesunął po nich dłonią. Te słowa sprawiły, że obaj spąsowieliśmy    
***
Siedzieliśmy w tym nowym pomieszczeniu na kanapach. Nezi przyniósł nam coś do picia. Piliśmy już jakiś czas. Czułem się już trochę podpity.  Nastrojowa muzyka otulała mnie swoimi dźwiękami… Pozwalała na chwile zapomnienia…Granatowowłosy ciągle się we mnie wpatrywał. Zastanawiałem się czemu… No bo… to, że mi odpiął trochę tę.. koszulę… to nic nie znaczy, prawda? Z resztą ja go też pożerałem wzrokiem. Podobał mi się i to aż za bardzo…
- Uroczy jesteś, Ivo… - uśmiechnął się wesoło… Czyli zauważył, że się w niego wpatruję.. ojć.. – Zatańczysz?
Znowu wbił mnie w ziemię. Mamy tańczyć? Tak przy wszystkich? Ale on jest chłopakiem no … ale …
Nezi, nie czekając na moją odpowiedź, złapał mnie za dłoń i pociągnął na parkiet. Nasze spojrzenia się spotkały. Alkohol pomagał zapomnieć o innych.
- Nie martw się… są zbyt zajęci sobą, by załapać, że coś nas ze sobą wiąże.. zawsze możesz robić za dziewczynkę… - Mrugnął wesoło, a widząc moją reakcje, to znaczy rumieńce, znowu powiedział to magiczne słowo – Uroczy jesteś…
Położył mi dłoń na talii, przyciągnął mocniej do siebie. Byliśmy mocno podpici, inaczej byśmy tego nie zrobili. Zaczęliśmy tańczyć. Cały świat zawęził się do tego jednego uczucia. Płynęliśmy po parkiecie… On prowadził. Wtuliłem się w niego, pierwszy raz bez skrępowania. Alkohol to naprawdę mocne lekarstwo na wstyd…W pewnym momencie nasze usta się zetknęły. Ani ja, ani on się nie odsuneliśmy. Nezi mocno mnie całował… A ja pozwalałem by to przyjemne ciepło mnie ogarnęło.. Kit z tym, że wszyscy się na nas patrzą. Na razie najważniejszy jest pocałunek. Dopiero potem, po imprezie przyjdzie czas na wstyd i odsunięcie się od siebie… Tak mi na nim zależy…


( Co robimy dalej, Nezi? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz