(Wataha Burzy) od Isabelli
Zasnęłam, eh..znowu. Ale nie spałam długo. Przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy otworzyłam oczy, znowu ujrzałam u mego boku Ice’a. Teraz to już nienawidziłam siebie za to, że ten chłopak nie ma PRZEZE MNIE ani chwili wytchnienia. Miał zamknięte oczy, a więc pomyślałam, że pewnie śpi. Miałam nadzieję, że uda mi się wymknąć i dać mu chwilę odpoczynku ode mnie. Wstałam powoli, tak aby nie zwrócić na siebie jego uwagi. Kiedy chciałam już wyjść, Ice złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tak, abym odwróciła się do niego przodem. - Dokąd się wybierasz? – zapytał z troską i zmęczeniem w głosie. - Przepraszam Ice, ale nie mogę ciągle siedzieć Ci na głowie. – posłałam w jego stronę słaby uśmiech. – Masz mnóstwo spraw, a ja tylko przeszkadzam Ci w ich realizowaniu. – przekrzywił głowę, ale nie sprzeciwiał się, co dało mi znak, że taka jest prawda. – Nie martw się. Idę do siebie, a tam nic mi nie grozi. – pocałowałam go na pożegnanie i wyszłam.
*
Kiedy weszłam do jaskini Watahy Burzy poczułam zapach jakiegoś obcego wilka. Eh, to pewnie Hebi przyjęła jakiegoś nowego członka. Postanowiłam sprawdzić tylko kto to taki i od razu udać się do mojej groty. Tak. Basior. Hm.. całkiem przystojny, ale jednak nie w moim typie. Idąc korytarzem co chwilę potykałam się o jakieś ubrania. Ach ta Hebi. Cieszyłam się, że wreszcie będzie szczęśliwa. Weszłam do siebie i pierwsze co zrobiłam to się przebrałam. Zdjęłam koszulę Ice’a i narzuciłam na siebie jeansy i jakąś luźną bluzkę. Dziwnie się poczułam, bo zazwyczaj chodziłam w sukienkach. Cóż, czas na zmiany. Popatrzyłam na dziurę w suficie i od razu przed oczami stanęła mi ta mała, śmieszna dziewczynka, która tyle dla mnie zrobiła. Ciekawiło mnie to, jak jej się powodzi.. postanowiłam, że wybiorę się do niej, ale na pewno nie dziś. Miałam zamiar posprzątać trochę w mojej grocie. Kurz unosił się wszędzie, a na jego nadmiar miałam, przecież uczulenie. Odsunęłam szafę i znalazłam tam paczkę papierosów, eh.. nie moją. Podrzuciłam ją Hoax’owi, bo łatwo się było domyślić, że to jego. Hm.. dlaczego Hebi wciąż mu je chowa, skoro od kilku dni nie ma po nim śladu? Cóż, dorosły facet, wie co robi. Przyniosłam trochę wody i wstawiłam kwiaty do wazonu. Chciałam, aby w końcu czuć było, że jest wiosna. Zmieniłam pościel, na świeżą i rzuciłam się na łóżko. Nie miałam nic do roboty, ale postanowiłam, że nie będę spacerować, przynajmniej nie za daleko. Chwyciłam pierwszą lepszą książkę i zaczęłam czytać. Hm.. może później wybiorę się na mały spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz