niedziela, 30 marca 2014

(Wataha Burzy) od Hebi

Znajomy zapach uderzył moje nozdrza.
- Witaj w domu, braciszku! - powitałam Hoax'a odwracając się.
Na twarzy czarnowłosego chłopaka widać było zmęczenie jednak oczy płonęły ciekawością. Początkowo nie wiedziałam co może go tak interesować, ale w końcu przewidziałam jego pytanie...
- Co ty masz na sobie?
Wiedziałam...
- Bikini - postawiłam na szczerość.
- A mogę wiedzieć dlaczego?
- Bo byłam w Watasze Wody. Są tam gorące źródła, wiedziałeś?
Hoax coraz bardziej się irytował. Robiło się coraz zabawniej.
- A mogę wiedzieć, droga siostro, gdzie idziesz w takim ubraniu?
- Do groty...
- Tylko, że Wataha Burzy jest w drugą stronę.
- Eee...Boże, Hoax, nie masz własnego życia? - wystrzeliłam - Pod dupę mam twoich zasranych pytań.
Hoax był zmęczony i to było bardzo wyraźnie widać. Był gotowy odpuścić sobie to przesłuchanie. BYŁ. Ale los stwierdził, że dawno się z kimś nie widziałam...
- Pięknie wyglądasz, Księżniczko - usłyszałam za plecami znajomy głos. Hoax spiorunował Mac'a spojrzeniem - Co to za koleś? - zirytował się Macabre.
- Hoax, mój brat...Nie znacie się? - zdziwiłam się.
- Znamy - stwierdził sucho Hoax.
- Poważnie? - Mac zmrużył oczy - Nie przypominam sobie ciebie...
- Co to za kretyn? - Hoax zadał to pytanie bardziej sobie niż mi.
- Przymknij się cioto - warknął czerwonooki chłopak - Nie mam pamięci do twarzy, ale taki ryj bym zapamiętał.
Hoax'owi zadrgała powieka. Przez chwilę toczyła się między nimi walka na spojrzenia. Biorąc pod uwagę to jacy są uparci postanowiłam ją przerwać. Nie miałam zamiaru sterczeć tu do następnej zimy.
- Ej, Ice urządza przyjęcie dla Faith i Rena. Może tam wpadniemy ? - zasugerowałam.
- Z tobą? Bardzo chętnie - uśmiechnął się Mac.
- Też pójdę - Hoax zmierzył Alfę Ognia ostrym spojrzeniem.
- To idziemy we trójkę... - mruknęłam.
*
Nigdy nie przebierałam się tak szybko.
Wróciliśmy na chwilę do jaskini Watahy Burzy, żebym mogła założyć coś mniej...mokrego. Nie wiem jakim cudem ci dwaj nie pozabijali się nawzajem podczas tych 2 minut mojej nieobecności. Kiedy wróciłam okazało się, że nawet oczy mają na miejscu.
- Wow - tak Mac skomentował mój strój.
Naprawdę dawno nie nosiłam tych ubrań. Miałam na sobie czarną, dopasowaną sukienkę, szyję zdobył srebrny łańcuszek, nogi jeszcze przyzwyczajały się do czarnych szpilek. Nie miałam dużo czasu na włosy, więc spięłam je w niechlujny koczek. 
Hoax wywrócił oczami. Mac objął mnie ramieniem.
- Chyba nie było mnie tu dużej niż myślałem... - mruknął Hoax.
Kiedy nasza trójka dotarła na miejsce, większość już dawno się bawiła.
(Mac? Hoax?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz