środa, 12 marca 2014

(Wataha Powietrza) od Rena

Od kilkunastu godzin zastanawiałem się gdzie, do kurwy nędzy szlaja się Sol i prawie wychodzę z siebie, kiedy nie wraca na noc do jaskini. Devona też nigdzie nie widać, więc zaczynam wkurzać się jeszcze bardziej. Kurwa mać, przychodzą mi do głowy najczarniejsze scenariusze, zwłaszcza, że Devon jest raczej kimś podobnym do..."uwodziciela", a Sol jeszcze nie doświadczona i być może trochę naiwna. Nie chcę żeby się w coś wpakowała. Nie chce żeby ktoś ją w coś wpakował, ani żeby ktoś kładł na niej łapy.
Prawie gryzłem ściany ze zdenerwowania, kiedy poczułem, że ktoś obcy wtargnął do mojej jaskini. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem Nezumiego z jakimś chłopakiem.
-Nezumi? Kogo tu przyprowadziłeś? – Nawet mnie mój głos wydawał się być grobowy.
-Em.. to jest Levi.. znalazłem ją jak błąkała się po terenach.. prosiła o przyjęcie do watahy… - Zaczął niepewnie basior.
- Levi? Tak? – Zmierzyłem "ją" ( jak się dowiedziałem) i zmrużyłem oczy.
-M..mhm… - pokiwała głową. – B..będę mogła dołączyć?
-Zależy.-Mruknąłem, zakładając ręce na piersi.
-O..od czego?-Przestraszyła się lekko i rozszerzyła oczy. Kurde, wyglądała jak chłopak. Nic dziwnego, że ją za niego wziąłem na początku.
-Od tego jakie masz umiejętności.- Spojrzałem jej głęboko w oczy, widząc czający się w nich strach.-Więc?Ponagliłem ją, unosząc brew.
-No więc...-Zaczęła powoli.- Latanie, telepatia, zjadanie powietrza i pozyskiwanie z niego sił, "Ryk powietrznego wilka", moc uzdrawiania...
-Dobra.-Urwałem jej.- W porządku. Witam w watasze, Levi.-Podałem jej dłoń.-Jestem Ren i od dziś jestem twoim Alfą. Nezumi objaśni ci panujące tu zasady.-tu skinąłem głową na Nezumiego.- Pomóż jej znaleźć tutaj grotę z łaski swojej. Ja mam coś do załatwienia.-Dodałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Powietrze było chłodne, a niebo całkiem czarne. Zabawne, że nie orientowałem się nawet która jest godzina...Z resztą...Gówno mnie to obchodziło. Zastanawiałem się raczej gdzie od cholery jest Sol i co robi Faith. Dobra, koniec tego. Wyrzuciłem ją z myśli, nie chcąc się jeszcze bardziej wściec i zamiast tego skupiłem się bardziej na Sol. Konkretnie na jej zapachu. W co ona ze mną pogrywa?! Specjalnie nie wróciła na noc? Żeby mnie wkurzyć, albo żeby sprawdzić moją reakcję? A może chciała mnie ukarać? Ale za co, się pytam?! Boże, chyba nigdy nie zrozumiem kobiet...
Ruszyłem tropem wadery i po całkiem krótkim czasie ją zobaczyłem. Żołądek podjechał mi do gardła na jej widok w objęciach niebieskowłosego kolesia. Płakała, a on błądził palcami po jej twarzy. W dwie sekundę byłem już przy nich i odpychałem go od skulonej Sol.
-Sol! Kurwa, co on ci zrobił?!-Byłem przerażony.
-Nic! Zostaw mnie!-Rozpłakała się ponownie i spróbowała mnie odepchnąć, ale jej nie puściłem.
-Kim jesteś i co jej zrobiłeś?!-Warknąłem w stronę stojącego z boku chłopaka i puściłem Sol, żeby móc złapać go za koszulę i przycisnąć do drzewa.
-J-ja....Nic...-Zaczął się jąkać.
-On jest moim bratem, Ren! Puść go!!!-Usłyszałem za sobą łkanie Sol. Odwróciłem się do niej zaskoczony i puściłem chłopaka.
-Jak to...BRATEM?-zmierzyłem wzrokiem wystraszonego chłopaka. Żadnego podobieństwa.-Więc dlaczego płaczesz, do cholery?-Prawidłowe pytanie brzmiałoby raczej "Przez kogo?".

(Sol? Ivo?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz