Prawie gryzłem ściany ze zdenerwowania, kiedy poczułem, że ktoś obcy wtargnął do mojej jaskini. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem Nezumiego z jakimś chłopakiem.
-Nezumi? Kogo tu przyprowadziłeś? – Nawet mnie mój głos wydawał się być grobowy.
-Em.. to jest Levi.. znalazłem ją jak błąkała się po terenach.. prosiła o przyjęcie do watahy… - Zaczął niepewnie basior.
- Levi? Tak? – Zmierzyłem "ją" ( jak się dowiedziałem) i zmrużyłem oczy.
-M..mhm… - pokiwała głową. – B..będę mogła dołączyć?
-Zależy.-Mruknąłem, zakładając ręce na piersi.
-O..od czego?-Przestraszyła się lekko i rozszerzyła oczy. Kurde, wyglądała jak chłopak. Nic dziwnego, że ją za niego wziąłem na początku.
-Od tego jakie masz umiejętności.- Spojrzałem jej głęboko w oczy, widząc czający się w nich strach.-Więc?Ponagliłem ją, unosząc brew.
-No więc...-Zaczęła powoli.- Latanie, telepatia, zjadanie powietrza i pozyskiwanie z niego sił, "Ryk powietrznego wilka", moc uzdrawiania...
-Dobra.-Urwałem jej.- W porządku. Witam w watasze, Levi.-Podałem jej dłoń.-Jestem Ren i od dziś jestem twoim Alfą. Nezumi objaśni ci panujące tu zasady.-tu skinąłem głową na Nezumiego.- Pomóż jej znaleźć tutaj grotę z łaski swojej. Ja mam coś do załatwienia.-Dodałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Powietrze było chłodne, a niebo całkiem czarne. Zabawne, że nie orientowałem się nawet która jest godzina...Z resztą...Gówno mnie to obchodziło. Zastanawiałem się raczej gdzie od cholery jest Sol i co robi Faith. Dobra, koniec tego. Wyrzuciłem ją z myśli, nie chcąc się jeszcze bardziej wściec i zamiast tego skupiłem się bardziej na Sol. Konkretnie na jej zapachu. W co ona ze mną pogrywa?! Specjalnie nie wróciła na noc? Żeby mnie wkurzyć, albo żeby sprawdzić moją reakcję? A może chciała mnie ukarać? Ale za co, się pytam?! Boże, chyba nigdy nie zrozumiem kobiet...
Ruszyłem tropem wadery i po całkiem krótkim czasie ją zobaczyłem. Żołądek podjechał mi do gardła na jej widok w objęciach niebieskowłosego kolesia. Płakała, a on błądził palcami po jej twarzy. W dwie sekundę byłem już przy nich i odpychałem go od skulonej Sol.
-Sol! Kurwa, co on ci zrobił?!-Byłem przerażony.
-Nic! Zostaw mnie!-Rozpłakała się ponownie i spróbowała mnie odepchnąć, ale jej nie puściłem.
-Kim jesteś i co jej zrobiłeś?!-Warknąłem w stronę stojącego z boku chłopaka i puściłem Sol, żeby móc złapać go za koszulę i przycisnąć do drzewa.
-J-ja....Nic...-Zaczął się jąkać.
-On jest moim bratem, Ren! Puść go!!!-Usłyszałem za sobą łkanie Sol. Odwróciłem się do niej zaskoczony i puściłem chłopaka.
-Jak to...BRATEM?-zmierzyłem wzrokiem wystraszonego chłopaka. Żadnego podobieństwa.-Więc dlaczego płaczesz, do cholery?-Prawidłowe pytanie brzmiałoby raczej "Przez kogo?".
(Sol? Ivo?)
-Nezumi? Kogo tu przyprowadziłeś? – Nawet mnie mój głos wydawał się być grobowy.
-Em.. to jest Levi.. znalazłem ją jak błąkała się po terenach.. prosiła o przyjęcie do watahy… - Zaczął niepewnie basior.
- Levi? Tak? – Zmierzyłem "ją" ( jak się dowiedziałem) i zmrużyłem oczy.
-M..mhm… - pokiwała głową. – B..będę mogła dołączyć?
-Zależy.-Mruknąłem, zakładając ręce na piersi.
-O..od czego?-Przestraszyła się lekko i rozszerzyła oczy. Kurde, wyglądała jak chłopak. Nic dziwnego, że ją za niego wziąłem na początku.
-Od tego jakie masz umiejętności.- Spojrzałem jej głęboko w oczy, widząc czający się w nich strach.-Więc?Ponagliłem ją, unosząc brew.
-No więc...-Zaczęła powoli.- Latanie, telepatia, zjadanie powietrza i pozyskiwanie z niego sił, "Ryk powietrznego wilka", moc uzdrawiania...
-Dobra.-Urwałem jej.- W porządku. Witam w watasze, Levi.-Podałem jej dłoń.-Jestem Ren i od dziś jestem twoim Alfą. Nezumi objaśni ci panujące tu zasady.-tu skinąłem głową na Nezumiego.- Pomóż jej znaleźć tutaj grotę z łaski swojej. Ja mam coś do załatwienia.-Dodałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Powietrze było chłodne, a niebo całkiem czarne. Zabawne, że nie orientowałem się nawet która jest godzina...Z resztą...Gówno mnie to obchodziło. Zastanawiałem się raczej gdzie od cholery jest Sol i co robi Faith. Dobra, koniec tego. Wyrzuciłem ją z myśli, nie chcąc się jeszcze bardziej wściec i zamiast tego skupiłem się bardziej na Sol. Konkretnie na jej zapachu. W co ona ze mną pogrywa?! Specjalnie nie wróciła na noc? Żeby mnie wkurzyć, albo żeby sprawdzić moją reakcję? A może chciała mnie ukarać? Ale za co, się pytam?! Boże, chyba nigdy nie zrozumiem kobiet...
Ruszyłem tropem wadery i po całkiem krótkim czasie ją zobaczyłem. Żołądek podjechał mi do gardła na jej widok w objęciach niebieskowłosego kolesia. Płakała, a on błądził palcami po jej twarzy. W dwie sekundę byłem już przy nich i odpychałem go od skulonej Sol.
-Sol! Kurwa, co on ci zrobił?!-Byłem przerażony.
-Nic! Zostaw mnie!-Rozpłakała się ponownie i spróbowała mnie odepchnąć, ale jej nie puściłem.
-Kim jesteś i co jej zrobiłeś?!-Warknąłem w stronę stojącego z boku chłopaka i puściłem Sol, żeby móc złapać go za koszulę i przycisnąć do drzewa.
-J-ja....Nic...-Zaczął się jąkać.
-On jest moim bratem, Ren! Puść go!!!-Usłyszałem za sobą łkanie Sol. Odwróciłem się do niej zaskoczony i puściłem chłopaka.
-Jak to...BRATEM?-zmierzyłem wzrokiem wystraszonego chłopaka. Żadnego podobieństwa.-Więc dlaczego płaczesz, do cholery?-Prawidłowe pytanie brzmiałoby raczej "Przez kogo?".
(Sol? Ivo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz