-Faith?-Matka stanęła w drzwiach, a na jej czole pojawiła się zmarszczka zdziwienia.
-Widzę, że moja wizyta niesamowicie cię ucieszyła..-Mruknęłam, przytulając się do niej. Pachniała fiołkami, a jej zapach przypominał mi o tym, że jestem w domu. Moim dawnym domu.
-Coś się stało?-W jej niebieskich oczach błysnął cień strachu.-Gdzie Ice?
-Wszystko w porządku. Ice...nie mógł przyjść.-Skłamałam, gdy spojrzenie matki powędrowało do czającego się za moimi plecami Hoax'a.-Wpuścisz nas?
Jej wzrok przez chwilę był nieprzytomny, kiedy taksowała basiora wzrokiem. Zupełnie jakby wiedziała, że nie powinno go ze mną być. Ale to niemożliwe. Nie mogła wiedzieć.
-Ah, wybacz. Zamyśliłam się-Ocknęła się i odwróciła oczy od Hoax'a.-Wejdźcie.-Przesunęła się w wejściu, przepuszczając nas w drzwiach.-Nie przedstawiłaś mi jeszcze swojego towarzysza.-Zauważyła.
-Rzeczywiście. To jest Hoax. Jest nowym członkiem mojej watahy.-Znów kłamstwo. Hoax skinął lekko głową, ale był maksymalnie spięty.
-Hoax?-Przez ułamek sekundy w jej niebieskich oczach błysnął strach. Włączyłam swoją moc i wzdrygnęłam się, kiedy uderzyła we mnie fala uczuć pochodzących od mamy: niepokój, oszołomienie, wyrzuty sumienia, przerażenie, współczucie...Nie miałam pojęcia co wywołało u niej tak sprzeczne emocje. Przyjrzałam się jej twarzy, która na powrót przybrała miły, lekko podejrzliwy wyraz.
-Miło mi panią poznać.-Hoax najwyraźniej nie zauważył niczego dziwnego, ale nadal był czujny.
-Mi również...-Głos mamy był oziębły, ale wciąż uprzejmy. Ile ona wiedziała?-A gdzie Ren?-Zwróciła się do mnie. Przez kark przeszedł mnie dreszcz. Jej niebieskie oczy, tak podobne do oczu Ice'a były teraz zimne i wyprane z uczuć. Zupełnie do niej niepodobne.
-Nie wyznaczył jeszcze nikogo na swojego Betę, więc musiał zostać w Niemych Górach.-Chociaż w tej jednej sprawie mówiłam prawdę.-Hoax zgodził się mi towarzyszyć.-Uśmiechnęłam się dość sztucznie.
-Rozumiem...Jaka szkoda, że ojciec jeszcze nie wrócił. Chciałby się z tobą zobaczyć. Jak długo planujecie tu zostać?-Pogładziła mnie po włosach, zdecydowanie matczynym gestem.
-Przyszliśmy tylko żeby zdać raport Radzie.-Kolejne kłamstwo.-Myślę, że do jutra.
-To świetnie, Kochanie. Będziemy mogły porozmawiać.-Przestraszyłam się trochę jej poważnego tonu.
-Jasne...Jeśli to nie problem, Hoax może spać w pokoju Ice'a.
-Oczywiście, Kochanie.-Zerknęła na Hoax'a z wyraźną niechęcią. Zupełnie jakby chciała zapomnieć o tym, że stoi niecałe pół metra dalej.-Tata niedługo powinien wrócić z patrolu. Bardzo za tobą tęskni. Za Icem też.
-Wiem, Mamo. Też za wami tęskniłam.-Uśmiechnęłam się. Hoax chyba uznał, że ta scena zaczyna robić się trochę zbyt rodzinna i powoli zaczął wycofywać się w kierunku schodów.
-Nie będę przeszkadzał. Znajdę pokój...-powiedział i zniknął na górze, żegnając mnie mrugnięciem oka. Miałam nadzieję, że moja matka tego nie zauważyła, ale chyba się przeliczyłam.
-Musimy porozmawiać.-Złapała mnie za rękę i poprowadziła do salonu.
-Dobra.-Opadłam ciężko na kwiecistą kanapę w salonie.
-Więc?-Mama założyła ręce na piersi, odgarniając wcześniej niesforny blond kosmyk z twarzy i usiadła na przeciwko. Wyglądała tak młodo, a jednocześnie tak dojrzale.
Uniosłam pytająco brew.
-Czy potrafisz wyjaśnić mi o co w tym wszystkim chodzi, Faith?-Wiedziałam, że już się nie wywinę. Jedynym wyjściem z sytuacji były dalsze kłamstwa. A ostatnio zauważyłam, że łganie to coś, co wychodzi mi najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz