poniedziałek, 17 marca 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

-No to cieszę się, że cię cieszysz.-Powiedziałem po dłuższej chwili ciszy.-Nie wiem tylko jeszcze jak dokładnie będzie to wyglądało. Bardzo prawdopodobne, że nie będziemy mieszkać tam sami...Przynajmniej przez jakiś czas...-Zacząłem niepewnie, obserwując jej reakcję.
-Kogo dokładnie masz na myśli?-Podniosła głowę, mierząc mnie groźnym spojrzeniem.
-No..To zależy...
-Od czego?
-Od różnych rzeczy...
-Do rzeczy, Ice. Kto?
-Ivalio, Nezumi, Sol, Devon, Lucy...
-Hebi?-dokończyła za mnie z nieukrywaną irytacją. Odsunąłem się trochę, żeby dodatkowo jej nie drażnić.
-Jeśli będzie chciała.-Powiedziałem szybko i spojrzałem jej głęboko w oczy.-Bella, dopóki nie dostaną własnych domów mają do tego prawo. Nie możesz być samolubna!-Wysyczałem.
-Nie chodzi tylko o to, prawda?-Uniosła brew.-Ciebie..ciebie coś z nią łączy i myślisz, że ja tego nie widzę! Nie pozwolę, żeby ona stanęła między nami. Zgoda, to moja Alfa, ale to nie znaczy, że może mi ciebie odebrać!-Warczy.
-Nikt mnie tobie nie odbiera, uspokój się!-Wstałem gwałtownie i przeczesałem palcami włosy.-Hebi...Jest moją przyjaciółką i musisz to wkońcu zaakceptować.
Przypomniała mi się nasza wcześniejsza rozmowa. Sama powiedziała, że jesteśmy przyjaciółmi. Zawsze tego chciałem, a to jedyny sposób żeby być blisko niej. Blisko Hebi. Chronić ją.
-Nie muszę.-Chyba wyprowadziłem Bellę z równowagi.
Wzruszyłem lekko ramionami, a moje usta wygiął grymas niezadowolenia.
-Jak sobie chcesz.-Mruknąłem.-Ale pamiętaj, że nie mam zamiaru rezygnować z przyjaciółki przez twoją cholerną zazdrość.-Wysyczałem przez zęby i opuściłem jej grotę.-Daj mi znać, kiedy się już uspokoisz. "Kochanie".

*
Wyprowadzony z równowagi z wściekłością wrzucałem kamienie do rwącej rzeki i wtedy ją zobaczyłem. Po raz drugi tego samego dnia. Wyglądała..no cóż...Jak zwykle ładnie. Oczy jej błyszczały, a na bladych policzkach wystąpiły delikatne rumieńce. Stłumiłem w sobie myśl, że to przez Macabre. A jednak. Zakochała się w nim. Wiedziałem....Widziałem, że on czuje do niej to samo co ona do niego, ale....to nie zmienia faktu, że mu nie ufam. A nie mam zamiaru pozwolić mu jej skrzywdzić.
-Kwitnąco wyglądasz, Hebi.-Obdarowałem ją uśmiechem i uniosłem lekko brew.
-Ty za to wyglądasz na ostro wkurzonego.-Stwierdziła, siadając obok mnie na trawie.-To rzadki widok.
-Taa. Możliwe, że jestem wkurzony.
-To może powiesz komu mam pogratulować?-Parsknęła i przechyliła głowę na bok.
-Eh...-Wzdycham.-Chyba Belli. Obawiam się, że nigdy nie zrozumiem kobiet...-Zmarszczyłem brwi, gapiąc się na wzburzoną wodę. Dziwnie było tak siedzieć koło Hebi i rozmawiać o Belli... Bardzo dziwnie.

(Hebi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz