piątek, 21 marca 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

-Widzę, słowa "tajemnica" nie ma ich w słowniku.- Skrzywiłem się, zamaczając pędzel w kremowej farbie.-Mówiłem tym pacanom, żeby nikomu o tym nie mówili.
-A mówią, że to baby lubią plotki.-Hebi wyszczerzyła zęby w uśmiechu i zaczęła sunąć swoim pędzlem po ścianie. Dość krzywo, ale uroczo.
-Oczywiście, że lubią. Wszystkie kobiety to paple.-Parsknąłem, rzucając Hebi rozbawione spojrzenie.
-Wszystkie?!-Syknęła, mrużąc oczy, a pędzel w jej dłoni niebezpiecznie zbliżył się do mojej twarzy.
Z trudem powstrzymywałem śmiech, więc patrzyłem jej tylko wyzywająco w oczy i zaciskałem usta.
-Tak. Wszystkie.-powiedziałem z naciskiem na "wszystkie" i wtedy mokry od farby pędzel wylądował na mojej twarzy. Oczywiście nie pozostałem dłużny i zostawiłem dość sporą plamę farby na nosie Hebi, a ta aż pisnęła ze sprzeciwem.
-Fuj!!! Ice, ty świnio, zabieraj ode mnie ten cholerny pędzel!-Wrzasnęła, odpychając moją rękę. Nie mogłem już dłużej wytrzymać i wybuchłem niepohamowanym śmiechem.
Jedną dłonią złapałem ją za ręce, skutecznie ją tym unieruchamiając, a drugą zamoczyłem w puszcze z farbą.
-Ice? Co ty chcesz zrobić?!-Hebi chyba zrozumiała moje zamiary, bo zaczęła się szarpać jak opętana.
-To ty zaczęłaś, Hebi.-Uśmiechnąłem się diabolicznie i zacząłem sunąć dłonią z farby po twarzy dziewczyny.
-Nie! Nie! Niech cię szlag!-Krzyczała, kiedy rozsmarowywałem farbę na jej policzkach, czole i nosie.
Puściłem ją i omiotłem spojrzeniem jej śliczną twarz, teraz całą pokrytą farbą.
-Jesteś bezdennie głupi, Ice!-Warknęła, dotykając policzków.-Na twoje nieszczęście ja nigdy nie przegrywam.-Nim zdążyłem się zorientować trzymała już w dłoniach puszkę, a po chwili cała jej zawartość spływała po mojej głowie, brodzie i ramionach.
Zamrugałem kilka razy, całkowicie skonsternowany i otarłem oczy z cieczy.
-Uroczo wyglądasz, kiedy pokazujesz te swoje pazurki.- Na moją twarz wypłynął łobuzerski uśmiech.
-Zamknij się, jeśli nie chcesz dostać w łeb.-Też się uśmiechała.-Nawet nie wiesz jak bardzo mi żal, że zniszczyłam te twoje śliczniutkie, złote loczki.-W jej głosie słychać było rozbawienie i zgryźliwość.
-Ej, ej! Myślałem, że podobają ci się moje...Jak ty to ujęłaś? A, tak. Złote loczki.
-Pomyliłeś się.-Pacnęła mnie w ramię i rozglądnęła się po pokoju.
-Masz tu jakiś ręcznik, czy coś?
Pokręciłem głową przecząco i bez słowa ściągnąłem swoją koszulkę, którą następnie rzuciłem do dziewczyny. Hebi na widok mojej gołej klatki piersiowej nieznacznie otworzyła szerzej oczy, ale szybko odwróciła wzrok.
-Może być?-Obserwowałem chwilę jak wyciera twarz, a potem rzuca mi spowrotem bluzkę. Kiedy się nią wycierałem czułem na niej zapach Hebi. Zapach, który za bardzo mnie rozpraszał.
-Dzisiaj już raczej tego nie skończymy.-Omiotłem wzrokiem na wpół pomalowany pokój.-Jeśli masz ochotę się wykąpać, to u nas są całkiem fajne i o dziwo całkiem ciepłe źródełka.-Uniosłem pytająco brew, czekając na jej odpowiedź.

(Hebi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz