wtorek, 11 lutego 2014

(Wataha Ziemi) od Nivry

Rano jak zwykle wyszłam z jaskini. Przeciągnęłam się. Spojrzałam w niebo. Było piękne. Wtuliłam twarz w kołnierz płaszcza.
- Trochę zimno... - Przemknęło mi przez myśl.Żeby się trochę rozgrzać lekkim truchtem pobiegłam wzdłuż rzeki. Mijałam znane mi okolice. Dopiero przy wodospadzie zauważyłam, że wtargnęłam na obcy teren. Zupełnie nie wiedziałam, gdzie się znajduję. Próbowałam sobie przypomnieć drogę powrotną. Na próżno. Powoli zaczął ogarniać mnie lęk. Skręciłam w lewo i trochę niepewnie ruszyłam przed siebie. Nagle, za sobą usłyszałam czyjś oddech. Ponadto śnieg skrzypiał tak, jakby ktoś się za mną skradał. Odwróciłam się i zobaczyłam wilka, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Zawył groźnie. Tyle mi wystarczyło. Szybko zamieniłam się w wilka i zaczęłam uciekać. Słyszałam za sobą odgłosy jego łap. Bałam się coraz bardziej, ale nie oglądałam się za siebie. Ujrzałam obok siebie jakby tunel złożony z konarów poskręcanych drzew. Szybko tam się wślizgnęłam. Przywróciłam swoją dawną postać i stałam oparta o jedno z drzew rozpaczliwie próbując uciszyć swój oddech. Przez załzawione od mrozu oczy nie widziałam prawie nic. Jak przez mgłę zobaczyłam tylko skradającego się obok tunelu wilka.- Zaraz mnie zauważy... - Szepnęłam do siebie. Nie miałam wyboru - skręciłam w tunel, choć nie leżał on z pewnością na terenie mojej Watahy. Szłam przed siebie. Buty skrzypiały o śnieg tak bardzo, że w końcu je zdjęłam. Dotknęłam śniegu bosymi stopami i ledwo powstrzymałam jęk. Było mi przeraźliwie zimno. Co chwila zapadałam się prawie do pasa w śniegowych zaspach. Zastanawiałam się, na który teren wtargnęłam i kto mnie gonił. Przecież byłam już w Niemych Górach tak długo... Nigdy go jednak nie widziałam. Potknęłam się o wystający kamień. Osunęłam się na ziemię. Noga zaczęła mi krwawić.- Spokojnie, opatrzysz sobie ranę u siebie w jaskini. - Pocieszyłam się w myślach i lekko kuśtykając podążyłam dalej. Zobaczyłam przed sobą zamrożony wodospad. Wyglądał cudownie.- Odpocznę chwilę, tylko chwilę.- Przekonywałam się. Usiadłam przy wodospadzie. Na twarz spadały mi płatki śniegu. Odwróciłam się i omal nie krzyknęłam ze strachu. W pewnej odległości ode mnie leżał jakiś wilk. Obok niego utworzyła się krwawa kałuża.- Muszę go uleczyć. - Wstałam i trochę z obrzydzeniem odwróciłam go na plecy. Teraz sama już widziałam, że jest za późno. Wilk nie żył i to już od jakiegoś czasu.- Kto to jest? - W moich oczach pojawiły się łzy. Nie mogłam dłużej na niego patrzeć. Wstałam. Zapomniałam na chwilę o zranionej nodze, teraz ugięła się pode mną. Jednak zignorowałam to. Zacisnęłam wargi i zmieniłam się w wilka. Nie wahając się ani chwili dłużej wybiegłam z tunelu. W głowie pojawiła mi się tylko jedna myśl:- Biegnę do Faith.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz