- Potrafię leczyć – powiedziała o wiele pewniej Mici -Wydaje mi się, że panuje nad nim całkiem nieźle.
- Rozumiem - wyszeptał, dalej zaintrygowany Mac. Teraz nie miałam już wątpliwości, że to on mnie tu przyprowadził. Mimo to, nie miałam zamiaru mu ufać. Tym bardziej, nie powinien wiedzieć o innych moich umiejętnościach, ani o tym dlaczego musiałam uciekać.
Głos Macabre wyrwał mnie z zamyślenia – Cóż, jest już trochę późno, jak już mówiłem, wybierzcie sobie jakąś grotę, a jutro dokończymy naszą rozmowę.
- Dobrze powiedziała z zapałem Mici
- Niech będzie – mruknęłam, pod nosem, idąc w głąb jaskini. Mici szła za mną.
- Wydaje się całkiem miły – przerwała ciszę.
- Aham – przytaknęłam niezbyt szczerze, nie mogąc pozbyć się wrażenia , że gdzieś już widziałam Macabre, oczywiście był to totalny absurd, zważając na to że moje życie, lub to co z niego pamiętam, trwało jakiś miesiąc góra.
- Chyba niezbyt go lubisz - bardziej stwierdziła, niż spytała Mici.
- Ech, za bardzo go nie znam, więc może minąć trochę czasu, nim w pełni mu zaufam – próbowałam jakoś naprawić sytuację, nie chciałam, żeby Mici coś podejrzewała.
- Rozumiem – szepnęła Mici. Z mojego brzucha wydał się dziwny dźwięk. Zaskoczona przypomniałam sobie ze nie jadłam niczego od ponad tygodnia!
– Muszę iść, Mici – odwróciłam się i pobiegłam w stronę wyjścia od razu zamieniając się w wilka. Będąc już kilkanaście metrów od jaskini, poczułam nieznany mi dotąd zapach, nie byłam tu sama…
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz