wtorek, 4 lutego 2014

(Wataha Powietrza) od Rena

-Oby faktycznie był tu jakiś szpieg, bo w przeciwnym razie mocno oberwiesz, Ren.-Powiedział Macabre idący z Hebi w moją stronę. Prychnąłem. To było właśnie coś w jego stylu: Popisywanie się przed dziewczyną. Nagle mnie olśniło. Oczywiście, jak mogłem być taki głupi! Przecież wystarczyło spojrzeć na tych dwoje, stojących koło siebie, a sprawa była już całkowicie jasna. No, może nie dla nich...W gruncie rzeczy to nawet zabawne...Obserwować jak dwoje "twardzieli bez uczuć" ukradkiem spogląda na siebie całkowicie "nietwardym" wzrokiem. Jak słodko. Macabre ma jednak serce! W życiu bym nie zgadł.
Postanowiłem jednak nie informować ich o moim odkryciu i tylko posłałem im drwiący uśmiech.
-Albo jesteś taki tępy, albo na prawdę nic nie wyczuwasz.-Odpowiedziałem, kręcąc głową z dezaprobatą.- Nasze bariery zostały naruszone. Czuję to bardzo wyraźnie od jakiejś godziny. Powiem ci więcej, Przyjacielu. Teraz nasz intruz znajduje się dokładnie na terenach watahy tej Małej-Wskazałem głową na milczącą do tej pory Hebi.
-Ta "Mała" ma imię-odezwał się bezbarwnym głosem Mac. Wow. Tego się nie spodziewałem. On chyba też nie, bo szybko zmienił temat. -Myślisz, że to ktoś z Rady?
-Jestem pewien. Z resztą Sallivan sam ci o tym mówił, Bystrzaku.
-Myślałem, że się zgrywa..-zamyślił się.- Hebi mówiła, że kogoś goniła.
-Na terenach Watahy Ognia- Dziewczyna podeszła bliżej. Chyba wolałem nie wiedzieć co robiła z Mac'iem na jego terytorium.- Nie widziałam go dokładnie. Wiem tylko, że jego wilcza postać była jasnoszara. Biegł zbyt szybko żebym mogła go dogonić. Ten kutas mi zwiał.-Warknęła, wyraźnie na siebie wściekła.
-Czyżby Dimitri?-zastanowiłem się. Opis pasował idealnie.
-Nie możliwe, żeby wysyłali do nas jednego ze swoich najlepszych zwiadowców. Nigdy w to nie uwierzę.-Macabre uniósł brew, cały czas wodząc oczami za chodzącą tu i z powrotem Hebi.
-Może mieli powód. Wiem, że myślenie nie jest twoją mocną stroną, Mac, ale zastanów się...Być może mają wobec nas jakieś plany, o których my nie wiemy?-Założyłem ręce na piersi.
-Zamknij się.-Warknął.-Tak czy siak, musimy znaleźć tego intruza, kimkolwiek on jest i czegokolwiek chce.
-Więc, na co czekacie?- Zamieniłem się w wilka i poczekałem aż zrobią to samo. Biegliśmy szybko i  już w kilkanaście minut byliśmy na drugim końcu Niemych Gór. Na terenach Hebi. Poczułem zapach Dimitra niecałe kilka kilometrów od Jaskini Watahy Burzy. Reszta wiedziała co robić. Szary wilk, uznawany za świetnego szpiega, dał się tak po prostu zaskoczyć. Osaczyliśmy go i obnażyliśmy kły. Nie miał wyjścia. Z szarego wilka zmienił się w 30-letniego mężczyznę z blond włosami i kozią bródką, zaplecioną w warkoczyk. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale ciało było maksymalnie spięte.
-Co tutaj robisz, Dimitri?-Warknąłem, uderzając nim o drzewo. Mężczyzna wybuchł śmiechem.
-Boisz się, prawda, Rennier?-Syknął, wypowiadając moje pełne imię.-Wiem, co się tutaj dzieje. Wataha Burzy? Szkoda tylko, że nie wiesz, jakie pochodzenie mają te wilki.-Wskazał na Hebi, wyglądającą jakby ktoś dał jej w twarz. A więc jednak...Zdążył  wywęszyć to czego nie powinien.
-Zamknij ryj!-Wrzasnął Macabre-Rada wysłała cię tu żebyś sprawdził, czy nie łamiemy zasad?
-Owszem. Jak narazie złamaliście wszystkie.- Nie wiem, co go tak bawiło.-A gdzie twoja partnerka, Rennier? Czy ona czasami nie znalazła sobie innego towarzystwa?
Moja pięść wylądowała zaledwie kilka milimetrów od jego szczęki.
-Jeszcze jedno słowo...-Powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
-Nie martwcie się. Rada będzie wiedziała co z wami zrobić, Smarkacze. Już...-Nie dokończył zdania. Jednym, zdecydowanym ruchem, skręciłem mu kark i pozwoliłem upaść bezwładnemu ciało, na swoje stopy. Nigdy nie żartuję. Nie dał mi wyboru.
-Zgnij w piekle-Syknąłem i zasadziłem kopniaka w blond głowę.-Zajmij się tym trupem, Mac. Ja mam coś do załatwienia.- Rzuciłem bez emocji i nie patrząc na twarze swoich towarzyszy, pobiegłem. Musiałem pogadać z kimś, kto pomoże mi się ogarnąć.

(Faith?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz