Znowu zostałam sama. No cóż trudno. Szłam dalej w głąb jaskini. Zastanawiając się, co Vince myślała o Mac'u, wydaje mi się że jest on warty zaufania. Tylko pytanie, czy ja aby zbyt szybko mu nie zaufałam? Rozglądałam się szukając jakiegoś kąta dla siebie. Kiedy już znalazłam niewielką, lecz przytulną grotę stwierdziłam, że to będzie od teraz mój dom. Dość długo zachwycałam się nowym miejscem, nawet nie zauważyłam, że na dworze jest już ciemno. Usłyszałam głośne burczenie w brzuchu
" Chyba pora coś zjeść" - pomyślałam. Przemieniłam się i poszłam zapolować. Na zewnątrz panował półmrok. W pobliżu chyba nie było niczego dobrego do zjedzenia, więc ruszyłam dalej w poszukiwaniu czegoś konkretnego. Dotarłam do jakiegoś lasu. Poczułam, że przekraczam jakąś "barierę"? Długo się nad tym nie zastanawiałam, bo wpadłam na trop jakiejś bezbronnej sarny. Szybko ją znalazłam. Kiedy już miałam zabrać się do jedzenia pomyślałam, że może dam jej jakieś imię. Dominika, tak, to imię wydawało mi się dobre. Może to dziwne, ale nadawanie imion moim ofiarom sprawiało, że smakowały mi one bardziej. Po posiłku zdecydowałam się, że jeszcze sobie trochę pozwiedzam. Podziwiałam tamtejszy krajobraz kiedy poczułam ucisk na klatce piersiowej. Przyjemny ból sprawił, że zaczęłam się rumienić. Pomyślałam że spadło na mnie drzewo lub coś podobnego, ale usłyszałam warknięcie a następnie w głowie usłyszałam męski głos - "Czego tu szukasz?!"
(Ktoś? Coś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz