Pożegnałam się i przybita wróciłam do swojej kryjówki.
Usłyszałam kroki, zbliżały się.
Ktoś szedł tędy w ludzkiej postaci, zaciekawiłam się.
Wyszłam naprzeciw spacerowiczowi.
Gdy tylko mnie zobaczył zamarł w bezruchu.
Bał się.
Bardzo się bał. A jego strach wzbudził we mnie rozbawienie.
-Cześć...- powiedziałam prawie szeptem.
-H-hej...- wyjąkał równie cicho.
-Jestem Sol...-wyciągnęłam do niego rękę, myślał przez chwilę po czym uścisnął ją przyjaźnie. Wyczytałam co chciałam, Ren go akceptował. Uśmiechnęłam się.
-Nezumi. -powiedział już nieco głośniej i puścił moją dłoń.
-Wiem.- wyrwało mi się- Słyszałam, że przyjdzie mi spotkać kogoś nowego w Watasze Powietrza.
Uf... Jakoś wybrnęłam. Zapatrzyłam się w jego życiu, widziałam, gdzie jesteśmy, że stoi przede mną, ale widziałam też to, co w jego głowie.
Dziwne uczucie.
-Znów tak patrzysz. -usłyszałam jego zaciekawiony ton i dostrzegłam w nim nutkę lęku.
-To znaczy jak?- wyrwałam się z zamyśleń i spojrzałam na niego.
-Na początku zobaczyłem tylko Twoje oczy, myślałem,że to jakaś zjawa...-zaczął nieśmiało- Przed chwilą znów wyglądały tak... Tak martwo.
-A jak jest teraz? -spytałam rozbawiona.
-Znów ożyły...- zaśmiał się.- Plotę głupoty.
-Nie, nie. Skąd... Mogę zadać Ci dziwne pytanie? -wpadłam na pewien pomysł.
-Śmiało. -wyglądał na strachliwego, ale dziecka się nie bał.
Tu popełnił błąd. Milczałam.
-Twoje oczy...Znowu... -wybełkotał.
-Powiedz mi... Czy czujesz ból? -uśmiechnęłam się lekko, a chłopak zaczął zwijać się z bólu.
Starałam się na niego patrzeć, by skupić energię wychodzącą z mojego wnętrza na jednym stałym celu.
Krzykiem mógł kogoś zwabić, więc przestałam, ukucnęłam przy nim i patrząc głęboko w jego oczka, przeprosiłam.
Nie wiedział za co, nie rozumiał. Uśmiechnął się i powiedział, że jest zmęczony.
-Dobranoc...- dałam mu całusa w policzek- I niech przyśni Ci się Twój Eden.
Nakazałam mu- oczywiście używając swych zdolności- nie iść za mną.Zaśmiałam się i pobiegłam jednym z wielu korytarzy do mojego cudownego miejsca.
(Kto zechce mnie spotkać? ^.^ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz