niedziela, 9 lutego 2014

(Wataha Burzy) od Isabelli

-Wiem, że tego nie lubisz, ale...Przepraszam.- odziany w swe szaty wyszedł pospiesznie. Nie chciałam tracić czasu, ubrałam się błyskawicznie i wybiegłam za chłopakiem. Krzyczałam jego imię kilkakrotnie, ale jego już nie było. Nie było… a wraz z tym jak zniknął on, moja psychika legła w gruzach. Wiem, że jestem skończoną, nic nie wartą egoistką, ale ja go kurwa kocham! Skoro Ice odszedł to może oznaczać tylko jedno. Koniec miłości. Koniec mojego życia. Znów zerknęłam na ślady po żyletce na moim prawym nadgarstku. Przecież nie mogę się znowu poddać. W tym momencie nie miałam siły przeciwstawić się łzom. Byłam w stanie krytycznym. Poczułam się lekko, tak jakbym opadała, nie czując bólu. Ja go nigdy nie czułam. Przyzwyczaiłam się do niego. Do tego cholernego bólu. Teraz zamiast niego czuję pustkę, a to o wiele gorsze. Usiadłam przed jaskinią i płakałam. Cieszyłam się, że mogę w jakikolwiek sposób wyrazić to, co teraz czuję. Frustracja przeszywała moją duszę wzdłuż i wszerz. Wpadłam jak oszalała do swojej groty i wywróciłam ją do góry nogami. Musiałam wyładować wszystkie te złe emocje, które ciążyły mi na sercu, a nie chciałam znowu siebie ranić. Przez cały ten czas myślałam o odejściu, ale to pokazałoby jedynie jaka jestem słaba. Zdesperowaną, pełną złości kobietę zawsze przepełnia niezliczona siła. Usiadłam teraz pomiędzy strzępkami mojej komody, bo dosłownie tyle z niej zostało. Wiedziałam, że tak będzie, to po cholerę robiłam sobie tą głupią nadzieję. Nadzieję na to, że wybierze mnie. Taaa. Mając wybór pomiędzy Hebi, a mną, to nawet ja wybrałabym tą piękną i uwodzicielską waderę. Nie miałam jej tego za złe. Jest moją Alfą, ale nie tylko dla tego mam do niej szacunek. Ufam jej. Stworzyła dla mnie drugą rodzinę i właśnie dla tego oddałabym za nią życie. To nie jej wina, że jest taką urodziwą dziewczyną. Przebrałam się, żeby jako tako wyglądać i rzuciłam się na łóżko. Głucha cisza. Wstrzymałam oddech, teraz słychać było wyłącznie bicie mojego serca. Tak bardzo pragnęłam, aby się zatrzymało. Tak bardzo pragnęłam zobaczyć, czy ktokolwiek by za mną tęsknił. Tak bardzo pragnęłam, ale nie mogłam otrzymać. Dokładnie tak jak z miłością Ice’a. Po co o kimś myśleć, po co za kimś tęsknić, skoro on tego nigdy nie zrobi. No po co?
 Bella. To Ty, Idiotko. Ty zawsze robiłaś wszystko na opak. Wszystko bez potrzeby. W moim umyśle nie ma już „Kocham Cię, bo Cię potrzebuję”, zostało jedynie „Potrzebuję Cię, bo Cię kocham”. Ale on najwyraźniej mnie nie potrzebuje. I tu wszystko spada w dół. Przed oczami znowu stanął mi ten sam obraz. To jego spojrzenie. Byłam bliska załamania nerwowego.
 Bądź silna, Bella.
Bądź silna. Nie mogę się teraz poddać.
Jeżeli chcę wygrać.

1 komentarz: