Mac zabawiał się kopaniem ciała mężczyzny nazwanego Dimitriem. Coś mi mówi, że za nim nie przepadał.
-Członek Rady, dobry szpieg, ale beznadziejny w walce - odpowiedział i schylił się żeby podnieść ciało - Kurwa, czy on musiał się tak obżerać za życia?!
-Co chcesz z nim zrobić?
-Nie wiem, zawsze mnie wkurwiał, więc na pewno nie mam zamiaru kopać mu grobu.
-A gdzie poszedł Ren?
Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
-Pewnie chce sprawdzić, czy jego dziewczyna nie bzyka się z kimś innym.
Mac ostatecznie zdecydował się wyrzucić ciało do rzeki.
Nie zmienialiśmy się w wilki, po prostu szliśmy zwykłym ludzkim tempem. Potrzebny nam był czas na myślenie.
Niestety - nie miałam szansy skupić się na niczym. No...może prawie niczym.
Kompletnie nie rozumiałam swojego zachowania. Próbowałam gapić się na wszystko - niebo, ziemię, drzewa. Moje oczy jednak stwierdziły, że zdecydowanie wolą uciekać w bok i to akurat tę stronę, po której szedł Mac. W sumie nie mogliśmy iść dłużej niż godzinę, ale to była najdłuższa godzina w moim życiu.
Myślałam, że ucałuję ziemię kiedy dotarliśmy na tereny Watahy Wody.
(Ice?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz