wtorek, 25 lutego 2014

(Wataha Powietrza) od Nazumiego

 Szedłem spokojnie korytarzami, znalazłem odpowiednią grotę. Była niewielka, ciemna… idealna dla mnie. Wszedłem do niej i ułożyłem się w kącie. Ech znowu nie miałem co robić, znowu myślałem o Ivalio, znowu byłem całkiem sam. Miałem ochotę stamtąd wyjść ale.. i tak bym nikogo nie zastał. Każdego prawie się bałem, tylko jego nie. Co w nim takiego było? I czemu do cholery aż tak mi się podoba? Uderzyłem pięścią o ziemię, oczywiście ręka zaczęła krwawić. Ech… wszystko zepsuję.. nie umiem nawet spokojnie siedzieć. W ścianie była malutka szparka przez którą wlatywało światło.
Jedyne światło… tyle mi wystarcza. Uśmiechałem się sam do siebie…. Wszystkie smutki nagle zniknęły.. dlaczego? I… dlaczego to światło mi się z nim kojarzyło… z Ivalio. Dawało ono malutkie światełko w ciemnej grocie… Dla mnie Ivalio był tym światełkiem moim sercu.. rozmawiałem z nim zaledwie kilkadziesiąt minut ale naprawdę go polubiłem. Tęskniłem za nim. 
Ech.. nie wytrzymałem tam długo i wyszedłem.. znowu błądziłem po naszym terytorium. Ale tym razem już ‘legalnie’. Są jednak jakieś pozytywy… Przez kilka godzin chodziłem po terenie i oglądałem każde zakamarki, będąc znudzony.. wszystkim. W pewnej chwili ujrzałem jakąś postać. To był mężczyzna…. Tylko tyle mogłem zauważyć. Podszedłem trochę bliżej, ale bałem się chociaż przywitać. Usiadłem na jednej ze skał i wpatrywałem się w tego kogoś.

(Devon)                                            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz