sobota, 15 lutego 2014

(Wataha Powietrza) od Rena

Po twarzy muskał mnie ciepły promień słońca, który wdarł się przez okno. Przekręciłem się na bok i powoli otworzyłem oczy, przecierając się po twarzy. Jezu, wkońcu obudziłem się wyspany i nikt mi nie przeszkadzał. Już miałem uznać to za cud, ale niestety do jaskini wparował Ice.
-Czego?-Wysyczałem, wciskając twarz w poduszkę. Może byłem trochę...wredny? Dla mojego przyszłego szwagra, ale nie lubię, kiedy ktoś przeszkadza mi w spaniu, a nie jest płci żeńskiej.
-Jest coś, co mogłoby cię zainteresować.- Założył ręce na piersi i oparł się o framugę drzwi.
-Mhm- mruknąłem, zaspany.-No to słucham.
-Faith poszła do Arkadii dziś w nocy.
Na tą informację, natychmiast otworzyłem oczy i podniosłem głowę.
-Żartujesz, tak?
-Chciałbym.
Odgarnąłem niesforne kosmyki z czoła i usiadłem na skraju łóżka, przyglądając się jego twarzy.
-Kurwa, dlaczego ona mnie nigdy nie słucha?!- Warknąłem.
-Nie tylko ciebie.-Skwitował Ice.-Chociaż nie. W jednym cię posłuchała.
Rzuciłem mu pytające spojrzenie.
-W czym?
Zwęził przebiegle swoje niebieskie oczy i uśmiechnął się pogardliwie.
-Nie poszła tam sama.
-Więc z kim, u diabła?-Wciągnąłem koszulkę przez głowę i próbowałem ogarnąć swoje włosy.
-Też mnie to zastanawia.-Uniósł brew.- Nie chciała powiedzieć, ale mam pewne...hmm..podejrzenia.
-Jakie podejrzenia?
-Z tego, co udało mi się dowiedzieć wszyscy mieszkańcy wciąż są w Niemych Górach, oprócz Fai i oczywiście jeszcze jednej osoby...
-A tą osobą jest...?- Zaczynałem się poważnie niecierpliwić.
-Hoax.
-No bez jaj. Poszła z nim?!-Ten cwaniak jest bardziej bezczelny niż myślałem. Kurwa. Zdałem sobie sprawę z tego, że spędzą ze sobą co najmniej kilka dni sam na sam, a Hoax ewidentnie leci na moją...Sam nie wiem kim ona dla mnie jest, ale napewno jest kimś ważnym, kim nie chce dzielić się z tym Wrzodem na dupie, jakim jest Hoax.- Przysięgam, że jak go zobaczę mogą puścić mi nerwy, a wtedy go zabiję.
-Czyżby zazdrość, Ren?-zakpił Ice. Nagle stał się ironiczny.-To do ciebie nie pasuje.
-Zamknij się- Minąłem go w drzwiach. Chyba całkiem go już porypało skoro próbował  mnie wkurzyć.
-Albo wiesz co? Pieprzyc to. Mam nadzieję, że Fai nie wywinie mi żadnego numeru, a nawet jeśli, zabiję go na jej oczach.- Na samą myśl, że on jest blisko niej, przechodzi mnie dreszcz wściekłości, ale nie chcę żeby Ice myślał, że jestem zazdrosny. Bo nie jestem, prawda?
-O ile wrócą.-Zauważył Ice. Właśnie. A co jeśli ona z nim uciekła? Uciekła ode mnie? Na Boga, przez te kilka dni będę się musiał bardzo mocno starać, żeby nie iść tam za nimi. Co ja gadam?! Chyba całkowicie mnie pogięło...To przecież tylko dziewczyna. Mogę mieć tuzin innych. Tylko nic nie poradzę na to, że chcę właśnie ją. I tylko ją. A najbardziej przeraża mnie fakt, że tym razem mogę nie dostać tego, czego chcę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz