-Masz gościa.-Jego uśmiech był zbyt znaczący.-Czeka na ciebie w salonie od jakiegoś czasu.
-Ren?-Byłam lekko zdziwiona jego wizytą, mimo, że raczej nie powinnam.-Czego chce?
-Nie mam pojęcia, ale to chyba coś ważnego.-Wzruszył ramionami.
-Dobra...Dzięki.-Wyminęłam go, ale poczułam chłodny dotyk jego palców na ramieniu.
-Tylko bądź grzeczna i nie zapominaj o tym co mówiła matka: "Pamiętaj, że jesteś damą. Nie narób sobie wstydu, dokonując niewłaściwych wyborów."- Przedrzeźniał ton mamy. Może bym się z tego śmiała, gdyby za ścianą nie siedział Ren, który najprawdopodobniej wszystko słyszał.
-Zamknij się-warknęłam, czują, że się czerwienię i weszłam do salonu. Ren siedział rozpostarty na kanapie, a na jego przystojnej twarzy błąkał się przebiegły uśmieszek. Jeśli słyszał, co mówił Ice, to osobiście zamorduję mojego brata.
-Co ty tu robisz?-Spytałam, splatając dłonie za plecami.
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-O czym?
-Możemy pójść do twojej groty?-Spojrzał w stronę wyjścia. Najwyraźniej nie chciał, żeby ktoś nas podsłuchał.
-Pewnie jest bałagan...- Poprowadziłam go do swojego pokoju i otworzyłam drzwi. Było gorzej niż myślałam, a nieporządek z rana jeszcze się nawarstwił. Jęknęłam, zagryzając wargę.-Daj mi chwilę.
Zaczęłam zbierać rzeczy i wrzucać je do szafy.
-Nie rób sobie kłopotu z mojego powodu.-Kiedy uprzątnęłam łóżko, Ren wyciągnął się na nim i kiwnął na mnie palcem.
-Chodź tutaj. Nie gryzę-Uśmiechnął się, ukazując swoje ludzkie zęby. Zawahałam się.
-Powiesz mi, o czym chciałeś ze mną porozmawiać?-Stanęłam przy łóżku.
-Zabiłem dzisiaj Dimitriego. Węszył tutaj i pewnie zdążył zdać już całą relację Radzie...-Jego spojrzenie wydawało się być puste, kiedy utkwił ciemne oczy w ścianie.
Podeszłam bliżej, nie ukrywając swojego zdenerwowania. Robiło się poważnie...
-Mówił coś?
-Tak..Zaczął coś o tym kim z pochodzenia jest Hoax i Hebi, ale nie pozwoliłem mu dokończyć.- Na dźwięk imienia Hoax'a moje serce wykonało serię dziwnych drgnięć.- I żałuję.
-Jeśli zdążył powiedzieć Radzie o Watasze Burzy...-Zaczęłam.-to powinniśmy spodziewać się kary. Jak dowiemy się na czym stoimy?
Nie odpowiedział, ale przeturlał się na bok i wyciągnął rękę, żeby chwycić mnie za nadgarstek.
-Może powinnam dowiedzieć się co planują-Naciskałam. chociaż pociągnął mnie na łóżko obok siebie. Mój puls oszalał. Przyciągnął moje ciało do swojego, a ja poczułam ciepło przenikające do mojej skóry.
-Nie powinnaś iść tam sama..-Jego ton był niezwykle opanowany, ale jednocześnie ostry. Teraz był całkowicie poważny
-Znajdę kogoś, kto pójdzie ze mną. Ty powinieneś tutaj zostać-mruknęłam.
-Wiem...Wolałbym być z tobą- Jego spojrzenie zmiękło. Wstrzymałam oddech, kiedy powiódł palcami wzdłuż mojego obojczyka.-Wiem, że to wszystko jest dla ciebie trudne, ale będę cię wspierać, jeśli mi pozwolisz.- Wplótł palce we włosy, które spływały falami po moim ramieniu i zbliżył twarz do mojej twarzy.
-Co ty robisz?- Próbowałam się odsunąć, ale trzymał mnie mocno. Kiedy szepnął, jego ciepły oddech musnął moje wargi,
-Daj się tylko pocałować, Faith. Nie masz pojęcia, od jak dawna tego chcę. Nikt nie musi wiedzieć.
Rozchyliłam wargi i wystraszona wzięłam głęboki oddech, w tej samej chwili jego usta znalazły się na moich. Jego zapach był wszędzie, a serce omal nie wyskoczyło mi z piersi. Ren odsunął się tylko na chwilę, żeby przenieść wargi na moją szyję. Nie mogłam przestać myśleć o Hoax'ie. O tym, co czułam, kiedy mnie pocałował. Ale to tu jest moje miejsce. Przy Renie, którego dłoń wędrowała teraz w górę po moim udzie. Cała się trzęsłam, ale złapałam go za nadgarstek.
-Czekaj.
-Dajmy sobie spokój z tym czekaniem-mruknął w moją skórę, nie wyrywając ręki z mojego uścisku.
-Proszę cię, Ren. Musimy czekać do ceremonii- Moje serce biło stanowczo za szybko. Przekręcił się na bok z cichym warkotem.-Przykro mi...Nie chodzi o to, że nie chcę...-Chwyciłam go rękę.-Pogubiłam się, kiedy dotarło do mnie, że tak naprawdę nie wiem, czego chcę.
-Dopóki nie będziesz gotowa daję ci spokój..Żadnej presji.-Uśmiechnął się smutno i wstał z łóżka.-Musisz mi zaufać, Faith. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła.
-Nie jestem zła, tylko zmęczona. To był ciężki dzień..Możemy pogadać jutro?
-Jasne.-Objął dłońmi moją twarz i musnął wargi miękkim pocałunkiem.-Ty tu rządzisz.-Pogłaskał mnie po policzku i wyszedł. Podłam na poduszkę. Czułam, że niczego nie kontroluję, a już na pewno niczym nie rządzę. Wargi wciąż mrowiły mnie od pocałunku Rena, ale kiedy zamknęłam oczy, widziałam tylko twarz Haox'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz