Chyba jednak nie dane mi było odpocząć. Zaraz po wyjściu Rena, w drzwiach pojawiła się czarna czupryna Macabre.
-Wstawaj.-Powiedział krótko.-Musimy pogadać.
Podniosłam głowę z nad poduszki, żeby rzucić mu mordercze spojrzenie, ale zsunęłam się z łóżka, całkowicie porzucając swoją nadzieję o pójściu spać. Jeśli Macabre mówił "musimy" to najprawdopodobniej tak było...Niestety.
-Jeśli to konieczne...-wybełkotałam i poszłam w ślad za nim do groty głównej. Na kanapie siedziała Hebi i Ren, który najwyraźniej nie zdążył jeszcze opuścić jaskini. Jak zwykle brakowało Nivry...Ren rzucił mi znaczące spojrzenie i wyciągnął rękę, zachęcając mnie, żebym usiadła obok niego. Przycisnęłam się ciasno do jego boku i zwróciłam swoją uwagę na stojącego Macabre.
-Więc?-Odezwał się Ren, a ja poczułam jego muskularne ramię na plecach.
Macabre zmierzył wszystkich spojrzeniem, odrobinę dłużej zatrzymując się na pogrążonej w myślach Hebi. Na tyle długo, abym mogła zobaczyć w jego czerwonych oczach żar. Włączyłam swoją moc, a ze wszystkich stron napłynęły do mnie emocje i uczucia innych. Najbardziej odczuwałam rozdrażnienie Rena, bo siedział najbliżej mnie, ale zależało mi głównie na uczuciach Macabre. Nie czułam się jakoś specjalnie dobrze, grzebiąc innym w aurach, ale musiałam się dowiedzieć. Skupiłam się tylko i wyłącznie na aurze Mac'a i zobaczyłam, że opalizuje ona złotawo-różowym kolorem, zupełnie nie adekwatnym do sytuacji. Poczułam falę ciepła, która opływała go, gdy patrzył na dziewczynę. Niestety, kiedy zorientował się, że czuje coś więcej niż tylko nienawiść do wszystkich i wszystkiego co żyje, jego aura zmieniła kolor na głęboką czerwień, pasującą do jego oczu. Więc jednak...Wyglądało na to, że sam nie chce się pogodzić ze swoimi uczuciami. Zerknęłam jeszcze tylko na aurę Hebi, która miała kolor spokojnego fioletu..Zupełnie jakby zdała sobie z czegoś sprawę i była z tym całkowicie pogodzona...Urocze.
-Musimy ustalić, co dokładnie robimy. Nie wiem..Jakiś plan, czy coś.-Powiedział Macabre.-Nie możemy działać z głupa.
-Nie wiem jak wy, ale my mamy już jakiś plan...-Ren posłał mi porozumiewawczy uśmiech.
-Tak.-Ocknęłam się.-Ustaliliśmy, że odbędę małą podróż do Arkadii i dowiem się ile wiedzą, a w razie gdyby wiedzieli za dużo, wybadam co planują. Mam najlepsze zdolności telepatyczne z was wszystkich, więc będę mogła swobodnie przekazywać wam informacje.
-Nie wiem, czy to...-zaczął Macabre.
-To nie była propozycja.-Przerwałam mu.-Wezmę kogoś ze sobą. Reszta Alf na pewno musi zostać tutaj.
-Nie boisz się posyłać dziewczyny na taką niebezpieczną misję- Mac zwrócił się do Rena z przebiegłym uśmiechem.- Mogą ją złapać, a wtedy nawet torturować, znając naszą kochaną Starszyznę.
-Poradzi sobie- Głos Rena wypełnił mnie ciepłem, przez które stałam się jeszcze bardziej śpiąca. Powieki same mi się zamykały, a "posiedzenie" jeszcze się nie skończyło. Macabre mówił coś jeszcze o współpracy Alf, obronie i tym podobnych, ale ja stopniowo wyłączałam się z dyskusji. Mój udział skończył się w chwili, kiedy oparłam głowę o ramię Rena, a cały świat zniknął pod powłoką mojego czujnego snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz