-Też mam taką nadzieję… - uśmiechnąłem się ale jego już nie było. Naprawdę chciałem go jeszcze spotkać. Był uroczy… taki niewinny. Siedziałem na brzegu skały i wpatrywałem się w niebo.Nikogo tu nie było, ani żywej duszy.
-Nawet nie dołączyłem jeszcze do watahy… - powiedziałem sam do siebie i westchnąłem. Wstałem i udałem się na przechadzkę, było tu pięknie. Teraz myślałem ciągle o Ivalio o tym czy nie zabiją mnie za błąkanie się od kilku dni po ich terytorium. Po kilku godzinach stwierdziłem, że pójdę do jaskini.. może nic mi nie zrobią. Znalazłem jaskinię i wszedłem do jej wnętrza. Było tam cicho, ale czułem czyjąś obecność. Ktoś na pewno tam był.
-J..jest tu ktoś? – zapytałem cicho i nieśmiało. Rozglądałem się dookoła.
-Mhm. – usłyszałem tylko krótką odpowiedź, a moim oczom ukazał się czarny wilk.
-Cz..czy to ty jesteś alfą? – mój głos się łamał
.-Tak. A ty kim jesteś? – moje nogi się uginały, cały drżałem.
- Etto… -cicho zacząłem- Jestem Nezumi. Chciałem dołączyć do watahy… błąkałem się po tym terenie od kilku dni, ale nikogo nie znalazłem – patrzył się na mnie, bałem się, wzrokiem błądziłem po ziemi. Czekałem na jego odpowiedź. A na dodatek cały czas myślałem jeszcze o Ivalio.
(Ivalio? Ren?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz