poniedziałek, 3 lutego 2014

(Wataha Wody) od Faith

Chłopak wił się w agonii niczym wąż, wydając z siebie spazmatyczne jęki i okrzyki bólu.  Z rany na jego lewym boku, wartkim strumieniem płynęła ciemno czerwona krew, plamiąca białe prześcieradło.  Czas upływał, a ja nie miałam pojęcia co robić.  Napotkałam przerażone spojrzenie Ice'a, który przyglądał się całej scenie.
-Mam pobiec po Nivre?- pomimo strachu w oczach, jego głos brzmiał zaskakująco spokojnie. Zupełnie jak zawsze. Nigdy nie przestałam go za to podziwiać. -Wiesz, że dam radę załatwić to w kilkadziesiąt sekund.
-Wiem. Biegnij, spróbuję utrzymać go przy życiu do waszego przyjścia. - Ledwo zdążyłam mrugnąć okiem, a Ice'a już nie było. W przypływie determinacji rozerwałam dół swojej koszuli i oderwanym materiałem, ciasno przewiązałam ranę. Przycisnęłam prowizoryczny opatrunek dłonią, by powstrzymać krwotok, ale już po chwili materiał zaczął przesiąkać krwistą substancją. Dopadło mnie dziwne wrażenie, że z chłopaka uleciała już niemal cała krew, gdy ten wygiął się w nienaturalny sposób, a wnętrze groty pokryło się grubą warstwą śniegu. Temperatura gwałtownie spadła. Czułam, że moje palce sztywnieją z zimna, ale nie oderwałam dłoni od rany. I wtedy on przestał oddychać. Nieświadoma tego co robię, przycisnęłam wargi do jego ust i wdmuchałam powietrze. Nie mógł umrzeć. Nie teraz! Nie na moich rękach!
"Pomocy..." usłyszałam w głowie głos, należący najprawdopodobniej do człowieka, którego próbowałam ratować, dokładnie w chwili,  gdy zza moich pleców rozległo się ciche jęknięcie. Odwróciłam się i omal nie upadłam, bo moim oczom ukazała się Nivra, zakrywająca twarz dłonią i  Ice, pokrytego lśniącą warstwą lodu, na którego twarzy malowało się nieme zaskoczenie. W tym samym momencie ranny chłopak gwałtownie wciągnął powietrze i otworzył szeroko oczy.
-Co mu zrobiłeś, ty cholerny Szarlatanie?!- Moja ręka znalazła się na jego gardle. Dziwne...Chciałam udusić kogoś, komu przed chwilą uratowałam życie.
Jego oczy wywróciły się na drugą stronę, ukazując białka, a ten na powrót opadł bezwładnie na poduszkę
pokrywając szronem. wszystko czego dotknął
-Jeśli on umrze, Ice pozostanie bryłą lodu, Fai...-odezwała się Nivra.
-W takim razie go uzdrów.-powiedziałam bezbarwnym głosem.- Dla Ice'a.
    
***

-Odmroź go,  albo własnoręcznie cię zabiję.-syknęłam do chłopaka, który teraz rozglądał się z przestrachem po grocie.
-Nie panuję nad swoją mocą. Przykro mi....
-Chcesz mi powiedzieć,  że mój brat już na zawsze pozostanie rzeźbą lodową?!
Ledwo powstrzymałam pragnienie rzucenia nim o ścianę.
-Nie wiem...Nie umiem go odmrozić. Przepraszam...Pójdę już.- Podniósł się i ruszył w kierunku wyjścia.
-Że co?! Oszalałeś?! NIE POZWOLĘ CI NA TO.-Zagrodziłam mu drogę. Może odrobinę za bardzo krzyczałam, ale byłam wściekła.
Chłopak wzruszył ramionami i spuścił głowę.
-Posłuchaj...Mam dla ciebie propozycje...-Zaczęłam, biorąc głęboki oddech.- Rozumiem, że nie opanowałeś do końca swoich mocy, dlatego pozwolę ci tutaj zostać jeśli tylko naprawisz to, co zrobiłeś. W watasze przyda mi się ktoś, kto włada lodem...Tylko błagam...Cofnij to.-jęknęłam.
-Chciałbym, ale nie wiem jak.
-Daję ci trzy dni. Jeśli szybko czegoś nie wymyślisz, postaram się żebyś cierpiał bardziej niż kiedykolwiek, Ivalio.
-Skąd, do diabła wiesz jak mam na...
-Masz zbyt otwarty umysł. Uważaj, żeby nie wpuścić do niego niewłaściwej osoby.- Przerwałam mu i uśmiechnęłam się niewinnie. " Mam nadzieję, że następnym razem będziemy rozmawiać jako przyjaciele, bo uwierz, że nie chciałbyś mieć we mnie wroga" wysłałam do niego myśl. Wydawało mi się,  że na jego twarzy zobaczyłam cień uśmiechu...

(Ivalio?To jak będzie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz