Stałem nad rozpadliną. O ironio nikt mnie nie zatrzymał.
Najwidoczniej to, że nie jestem Alfą robi ze mnie coś gorszego.
Przykucnąłem i
wgapiłem się w tropy.
Byli tu. Węszyli tu.
Rada.
Śnieg zawirował
dookoła. Lód wyskoczył dookoła mnie.
Nie miałem siły na
jego powstrzymywanie.
Rada na naszym
terytorium? Moje stare stado? Moi prześladowcy?
,,Ice… Mamy problem…
duży problem..,,
Wysłałem myśl.
,,Zwiadowcy Rady tu
są…,,
Spojrzałem w
kierunku grot. ~ Wataha Ognia. Macabre… Trzy skradające się szare wilki.~
Wzdrygnąłem się. Wilki.
Przemieniłem się i
pomknąłem przed siebie. Śnieg zacierał mój ślad, a ja goniłem za zwiadowcami.
,,Są na terytorium
Watahy Ognia. Gonię ich.,,
Teraz już nawet
nie starałem się ukrywać. Mknąłem za wilkami w okowach lodu i śniegu. Dogonię
ich zanim znikną w rozpadlinie?
Nie miałem
pojęcia.
Szare wilki.
Przyśpieszyłem i walnąłem w jednego z nich. Jednego się nie spodziewałem. Było
ich pięciu…
Zęby na moim
gardle.
,, POMOCY!,,
Mój krzyk przedarł
przestrzeń. Zamroziłem dwóch z nich. Ale znowu byłem ranny. Rozszarpane gardło.
Przemieniłem się w
człowieka… Ostatnie ugryzienia i znikli
w rozpadlinie… Krztusiłem się własną krwią.
,, Boże… pomocy,,
Słabe mentalne
zawołanie.
Więc jednak jestem
gorszy. Boże. Za co…?
(Ktoś?)
Vince z chęcią odpisze, jeśli chcesz ^.^
OdpowiedzUsuńSkoro chcesz to pisz.. *uśmiech* ( Ivo.. ^^ )
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń