piątek, 14 lutego 2014

(Wataha Wody) od Faith

Nie musiałam słyszeć tego, o czym rozmawiały pozostały Alfy, żeby wiedzieć co muszę zrobić.
Zanim słońce wzeszło byłam już ubrana w czarne spodnie ze skóry, koszulę i najcieplejszy kaszmirowy sweter jaki znalazłam wśród bałaganu w mojej sypialni. Związałam włosy w warkocz, sięgający mi do pasa i ubrałam skórzane trzewiki. Wiedziałam, że Ren poluje teraz na intruza, chcąc się dowiedzieć w jak dużym stopniu powinniśmy czuć się zagrożeni, ale nie chciałam czekać. Przeszłam przez duży pokój i przykryłam kocem śpiącą na kanapie Nivrę. Najwyraźniej chciała poczekać, aż się obudzę, by móc ze mną porozmawiać, ale ja nie mogłam tracić czasu. Wrócę tu tak szybko, jak będę mogła. 
Nie oglądając się, opuściłam teren swojej watahy i skierowałam się na północ, w kierunku pasma górskiego, odgradzającego naszą krainę od reszty świata. Biegłam w postaci wilka, modląc się, żeby nie spotkać po drodze Rena, który na pewno próbowałby mnie zatrzymać. Jego zapach był wyczuwalny, ale nie świeży, co znaczyło tylko jedno- Ren był daleko stąd. 
Uniosłam głowę, żeby przyjrzeć się wyrastającym przede mną skalistym wzniesieniom. Żeby dostać się do Arkadii, trzeba pokonać całe pasmo gór, które nie należą do najłagodniejszych. Dla obcego mogłoby to stanowić problem, ale ja niejednokrotnie analizowałam mapę wzniesień we własnej pamięci i byłam przygotowana na wszystko. Wiedziałam, że muszę się spieszyć jeśli nie chcę żeby ktoś próbował mnie zatrzymywać, ale nie mogłam oprzeć się chęci odwiedzenia jednego ze swoich ulubionych miejsc w Niemych Górach. Ostrożnie zeszłam po skałkach przypominających stopnie do wąskiej kotliny, która w połowie była zanurzona w granatowej wodzie. Ciemność powoli zaczynała się rozjaśniać, a wysokie trawy rosnące wokół wody bujały się w rytm wiatru, wydając delikatny szum podobny do dźwięku fal. Usiadłam we wgłębieniu skalnej ściany, zakrywającej wejście do kotliny i oparłam brodę na kolanach. Serce zabiło mi mocniej, kiedy zobaczyłam, że wśród rosnących kilka metrów dalej sosen, przemieszcza się jakiś cień.
-Co ty tutaj robisz?- Na dźwięk głosu Hoax'a zalała mnie fala różnych sprzecznych uczuć.
Stał teraz blisko, a w ustach trzymał na wpół wypalonego papierosa. Wypuścił dym z płuc.
-Raczej co ty tutaj robisz?-Wstałam i zaczęłam otrzepywać ubranie z piasku. Kiedy spojrzałam mu w oczy zalała mnie fala obrazów. Nasz pocałunek, polowania, to jak na mnie patrzył...Ale chwilę potem zastąpiły je czarne oczy Rena i to, co powiedział mi wczoraj wieczorem. Sama nie wiedziałam, które uczucia były dla mnie ważniejsze, ale teraz, kiedy Hoax był tak blisko..Wszystko trafił szlag, a moje serce zaczęło miotać się żałośnie w dwie całkowicie różne strony. Wyrzuciłam te myśli z mojej głowy i skupiłam się na jednej, najważniejszej rzeczy: Muszę wykonać swoje zadanie.
Tylko jak mam wykonać to cholerne zadanie, kiedy Hoax stoi zaledwie kilka metrów ode mnie, a na ustach wciąż czuję pocałunek Rena?!

( Hoax? )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz