środa, 12 lutego 2014

(Wataha Ognia) od Macabre

Stałem na środku pokoju nawet nie wiedząc co pierdolę. Zresztą nikt nawet nie był tym specjalnie zainteresowany.
Ren przymilał się do Faith. Po prostu nie wierzę, co koleś jest gotowy zrobić dla tej dziewczyny. Dobra, są zaręczeni czy coś tam, ale w ani przez te 17 lat naszej znajomości, ani podczas całego naszego życia w Arkadii  Ren nie był aż tak zainteresowany naszą złotooką koleżanką. Zdecydowanie bardziej był zaabsorbowany tłumem jego "fanek", a że Ren posiada bardzo dobre serduszko żadnej nie odmówił.
Fai też nie słuchała co mówię i wierciła się szukając wygodnej pozycji do spania.
Najgłupiej zachowywałem się oczywiście ja. Zamiast gapić się w podłogę albo naprzeciwległą ścianę co chwilę zerkałem na Hebi. Podczas tych przelotnych zerknięć wychwytywałem najdrobniejsze szczegóły jej zachowania i wyglądu. To, że, pewnie nieświadomie, bawi się czarnymi włosami, że z chwili na chwilę rumieńce na jej twarzy stają się coraz bardziej czerwone, że jej wzrok co parę minut wędruje do góry i przez sekundę patrzy mi w oczy, że myślami jest gdzieś bardzo daleko...
W tym momencie do jaskini wpadła zdyszana Nivra.
-Proszę, proszę..Kogo moje piękne oczy widzą? Czym zasłużyliśmy sobie na wizytę Waszej Wysokości?-powitałem Alfę Ziemi.
-Zamknij mordę, Mac.- warknął Ren i zwrócił się do Nivry - Coś się stało?
-Ktoś mnie gonił...Skaleczyłam się, a potem zobaczyłam martwego mężczyznę...-wydyszała.
-Czy ten mężczyzna miał jasne włosy, charakterystyczną bródkę i ogólnie brzydką...twarz?- opisałem Dimitra. I to dość trafnie, bo Nivra kiwnęła głową -Więc nie ma się czym przejmować.
-Kto cię gonił?-kontynuował temat Ren.
-Nie mam pojęcia. Nigdy wcześniej go nie widziałam...
-Są dwa wyjaśnienia. Albo to jakiś nowy, albo kolejny szpieg. Jeśli to szpieg, nie zostało nam dużo czasu...
-Wątpię.- nie widziałem w tym przeszkody. Rada zawsze była dość nieudolna jeśli chodzi o "pilnowanie" nas - A nawet jeśli, to co za problem? Zabijemy go i pozamiatane.
-Znajdę tego intruza, a jeśli to ktoś z Rady...Skończy jak Dimitri.- stwierdził Ren po krótkim milczeniu. Nie wiem przed kim się popisywał skoro jego dziewczyna spała.
Kiedy Ren wyszedł zanieść Fai do sypialni uznałem, że nie ma już co ciągnąć tej konwersacji.
-Dobra, widzę, że i tak się już dzisiaj nie dogadamy.
Rozejrzałem się jeszcze po twarzach zebranych. Wygląda no to, że reszta miała to samo zdanie. Hebi wstała z miejsca jakby ją parzyło i szybko ruszyła do wyjścia bez słowa. Sam nie wiem co mnie nagle opętało, ale pobiegłem za nią.
- Czekaj! - zawołałem za nią - Może...cię...odprowadzę, czy coś? - wyjąkałem napotykając jej pytające spojrzenie. Brawo Mac, zachowujesz się jak ćpun.
- Nie, dzięki...- odpowiedziała zakładając włosy za ucho - Chyba pójdę poszukać brata...
- Aha - tylko na tyle powiedziałem żeby się bardziej nie pogrążyć.
Odwróciłem się z zamiarem jak najszybszego opuszczenia Watahy Wody.
-Do zobaczenia! - usłyszałem po paru krokach. Zerknąłem przez ramię o zobaczyłem, że Hebi nadal tam stoi.
-Do zobaczenia...
*
To nie był koniec wrażeń na dziś. W grocie zastałem dwie wadery - jedną poznałem wcześniej, kiedy była nieprzytomna, ale drugiej nie kojarzyłem. Trafiłem w sam środek ich rozmowy. Podszedłem bliżej żeby słyszeć o czym mówią.
- ...Nic się nie stało - szepnęła ta druga dziewczyna - A tak właściwie wiesz, gdzie jesteśmy?
- Jesteście na terenach Watahy Ognia... - wyręczyłem pierwszą wychodzą z cienia. Byłem dość zirytowany moim zachowaniem przy Hebi żeby jeszcze teraz bawić się w chowanego.

(Vince? Mici?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz