czwartek, 13 lutego 2014

(Wataha Powietrza) od Sol

- Mogę zostać z Tobą ile tylko mi się podoba. – i tak nie mam dokąd wracać, dodałam w myślach.
Nie spieszyło mi się, miło spędzałam z nią czas. Polubiłam ją bardzo.
- Wiesz co Bella...
- Tak?
- Ja nie zabijam. W tej formie bardzo łatwo jest zdobyć coś innego wśród ludzi... Jestem straszliwie głodna, a nie mam zielonego pojęcia, gdzie powinnam tu szukać jakichś owoców, czy tego typu rzeczy...
Uśmiechnęła się i skinęła głową, abyśmy skręciły. Krótką trasę przebyłyśmy w milczeniu, aż w końcu zobaczyłam coś w rodzaju lasu z drzew owocowych.
Nazbierałyśmy owoców, potem odprowadziłam ją do jej groty. Przysłoniłyśmy pozostałość po moim 'wejściu',a gdy zasnęła szybko opuściłam jaskinię.
Ruszyłam w kierunku, w który pokierowała mnie moja intuicja, tak przynajmniej to nazywam, po prostu czułam gdzie jest Alfa mojej obecnej watahy.
'Wataha Wody, naruszasz ich terytorium...' zabrzmiało w mojej głowie, ale nie zamierzałam się cofać, weszłam do jaskini i wyraźnie wyczułam obecność innych wilków.
A zwłaszcza jednego, był całkiem blisko. Przebiegłam kawałek i ujrzałam piękny szary błysk oczu czarnego wilka.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
-Witaj. - rzekłam beztrosko, a wilk zmienił się w człowieka.
-Gdzie Devon?
-Został w jaskiniach Watahy Powietrza.
-Ukręcę mu łeb... Miał Cię pilnować. -warknął zdenerwowany.
-Sama wyszłam. Chciał mnie zatrzymać, ale mu na to nie pozwoliłam.
Powiedziałam stanowczo i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Dobrze...
Idzie mi coraz lepiej, pomyślałam zadowolona z użycia swoich mocy. Nie był już na niego zły i to się liczyło.
-Nie powinnaś sama opuszczać jaskiń.
-Przepraszam. -wbiłam wzrok w ziemię.
-Nieważne...- Jego umysł nadal był przyćmiony przez moją manipulację, ale lada moment się ocknął. - Wracajmy.


(Ren?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz