Uratowali mnie...
Spojrzałem na nich... Broczyłem krwią... Zaskomliłem z bólu...
''Pomocy...” Wciąż dławiłem się krwią, nie mogąc nabrać
normalnego oddechu.. ciemniało mi przed oczami.. nie chciałem umierać.. nie …
nie teraz...
Ktoś mnie
podniósł... skomlałem z bólu... Czując jak moje ciało zmienia kształty na
ludzkie... krew... nie... ten ból...
'' Spokojnie, pomożemy ci.. Nie szarp się tak''
Panika wzrastała..
coraz mniej tlenu... śnieg dookoła wirował.. bałem się, że kogoś zamrożę...
nie.. ja nie chcę... Zimny śnieg zaczął sypać się z nieba, okrywając wszystko
grubą warstwą. Temperatura się obniżyła.. a ja powoli traciłem przytomność..
Było ze mną źle, bardzo źle.
Straciłem
przytomność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz