poniedziałek, 24 lutego 2014

(Wataha Powietrza) od Rena

- Alfa powiadasz? To znaczy że znasz Mac'a? - Ta mała zaczynała mnie ostro denerwować, ale starałem się nie dać tego po sobie poznać. Uniosłem brew.
- Cóż za błyskotliwość.-Skomentowałem.
- Co możesz mi o nim powiedzieć?- Nie dawała za wygraną. Wilki z Watahy Ognia potrafią być takie irytujące...
- Cóż, jeśli już tak bardzo chcesz wiedzieć. Jest nieobliczalny, psychicznie chory, głupi i raczej mało inteligentny, ale da się lubić. Jeśli można to wogóle tak nazwać. A jeżeli chcesz się dowiedzieć czy jest niebezpieczny...To na twoim miejscu uciekałbym z podkulonym ogonem. Bo jest. -Przyznaję, że mina tej dziecinki nieźle mnie rozbawiła.- Skoro to wszystko, wybacz mi Milady, ale wydaje mi się, że wyczerpałaś na dziś limit mojej cierpliwości.
Odwróciłem się, błyskając zębami i w postaci wilka odbiegłem kilkadziesiąt metrów dalej. Swoją drogą, ciekawe czy wzięła sobie moje słowa do serca. Bo jeśli tak..Macabre chyba da mi w mordę pierwszy raz odkąd skończyliśmy 10 lat.
Przez moje chaotyczne myśli przebił się krzyk. Krzyk dziecka. Dziewczynki konkretnie. Kurwa, tylko jedna osoba mogła krzyczeć tak w myślach i być małą dziewczynką. Pobiegłem za zapachem Sol, który ciągnął się wzdłuż skalistego zbocza, coraz bardziej przyspieszając swój bieg. Kiedy ją zobaczyłem doznałem szoku. Niczym szmaciana lalka ze zwieszonymi rękami stała nad skrwawionym ciałem obcego mężczyzny, który ku mojej uldze nie był wilkołakiem. Nagle dotarło do mnie, że to jakiś wieśniak w średnim wieku, który najwidoczniej chciał wybadać dziewice tereny na których mieszkamy lub upolować zwierzynę. Może nawet chciał upolować nas.
-Powiedz mi, Sol...-Zacząłem, stając za nią.- Jak to jest, że zawsze znajduję cię w niewłaściwym dla ciebie miejscu i o niewłaściwym czasie? Samą?
-On był zły. Chciał zrobić krzywdę Belli.-Powiedziała, patrząc w przestrzeń.
-Kto to do cholery jest Bella?!-Zmarszczyłem czoło, ale przypomniałem sobie dziewczynę, która BARDZO niegrzecznie się do mnie odezwała swego czasu.-A. Ta Bella.-Jakoś nie specjalnie było mi jej żal.-I mam przez to rozumieć, że dlatego go zabiłaś?
-Zgadza się
-Nieważne-westchnąłem, odciągając ją od ciała.- Myślę, że jak już przerobimy tego śmierdzącego trupa na popiół, będziesz tak łaskawa wyjaśnić mi jak to zrobiłaś, Kochana.
Nie odzywała się, kiedy zbierałem drewno na stos, ani gdy wrzuciłem ciało na jego szczyt, podpalając je ogniem z zapalniczki. Dopiero kiedy z wieśniaka pozostała tylko kupka śmierdzącego proszku, zwróciła ku mnie swoje zimne spojrzenie.

(Sol?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz