niedziela, 2 lutego 2014

(Wataha Powietrza) od Sol

-Zaufaj mi. Już niedługo- uśmiechnął się uroczo i odszedł.
Zaufałam mu.
Już wtedy, gdy wyprowadził mnie z jaskini.
Ale jak miałam zaufać mężczyźnie, którego nazwał Devonem?
Jakże kojarzy mi się to z demonem.
Jaki demon...
Już wiem.
Sukkub.Choć nie był kobietą.
Wydawał mi się uwodzicielsko piękny.
Zwodzi kobiety, nawiedza ich sny i fantazje,by porzucić, odezwał się głos w mojej głowie. Jemu lepiej nie ufać.
Pełna nadziei,że Alfa wróci prędko, podeszłam po cichu do mężczyzny.
-Co mogłabym zrobić...Nie chciałabym panu przeszkadzać...
-Przestań, nie jestem panem.-zaśmiał się-I wiele mi do tego brakuje.
-Jak sobie życzysz...Devonie...-nieśmiało wypowiedziałam jego imię.
-Skradasz się cicho niczym duch.-zauważył-Zaskoczyłabyś mnie, gdyby nie wyczulony, wilczy słuch.
Zarumieniłam się, coś we mnie drgnęło na słowo duch.
-Nie chciałam...-powiedziałam wręcz szeptem.
-Chyba nie będziesz tak stała cały dzień? Znajdź tu sobie jakieś miejsce, tylko nie odchodź za daleko...
Zamarłam, czy nawet tutaj coś mogło mi się stać..?
Skinęłam do niego głową i posłałam przestraszony uśmiech.
Zaczęłam przechadzać się po grotach, długich korytarzach.
Wedle obietnicy nie oddalałam się bardzo.
Potknęłam się o jakiś kamień i oparłam na ścianie, a część z niej się rozsypała.
Powstała mała dziura, w sam raz bym się w niej zmieściła.
Był to swego rodzaju tunel.
Doszłam nim do dużej groty. Wąski tunel był jedynym wejściem.
Ściany pokryte były jakby kryształami,a pod sklepieniem przez kilka małych dziurek przedzierało się światło. Cała grota pięknie błyszczała, mieniła się wszystkimi kolorami.
Zachwycałam się długo,po czym zasnęłam. Najwyraźniej to wszystko zbytnio mnie zmęczyło...
Nie zwróciłam uwagi na to, że Devon nie wie gdzie jestem. Byłam wyczerpana.
(Devon, Ren?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz