wtorek, 4 lutego 2014

(Wataha Powietrza) od Devona

Jestem idiotą. Beznadziejnym kretynem, który myślał, że może zacząć wszystko od nowa i zmienić to, kim jest. Ta dziewczynka...Sol. Przejrzała mnie. Widziałem to w jej jasnych oczach. To tylko kwestia czasu, zanim powie o wszystkim Renowi, a wtedy nie będzie tu już dla miejsca. Znów będę musiał uciekać... Niech to szlag! A było tak pięknie...Wszystko przez tą stanowczo zbyt utalentowaną istotkę, która nie potrafi nawet zmienić swojej postaci! Nie dziwię się Alfie, że chce ją zatrzymać. Mała wydaje się być bardzo cenna i zdolna. Wprost idealny materiał na jego prywatną, żywą broń zagłady... Cudownie. Muszę coś szybko wymyślić,  dopóki jeszcze mnie nie zdradziła. Wbrew wierzeniom, życie Inkuba nie jest usłane różami. To prawda, potrafimy dawać przyjemność i cielesne doznania, ale dla nas nie stanowi to zbyt fajnego przeżycia. Przez tyle lat zwodziłem kobiety, które poddawały się wszystkim sugerowanym pokusom, tyle lat służyłem w ten sposób złu...Wkońcu chciałem z tym skończyć.  Uciekłem tutaj i dopiero teraz mogłem odciąć się od tego, co wyczyniałem przez większość swojego życia. Aż do dziś. Kiedy to dziecko mnie rozgryzło. Cóż...Dzięki temu, że jestem również wilkołakiem ( co u inkubów i sakubbów zdarza się niezmiernie rzadko ) mogłem być normalny chociaż przez jakiś czas.
Sol nie było już ponad godzinę i zaczynałem wątpić w to, że tak długo wybiera grotę. Zacząłem jej szukać, bojąc się reakcji Rena na wiadomość, że ją zgubiłem. Mimo, że jej zniknięcie byłoby mi więcej niż bardzo na rękę, postanowiłem jednak ją znaleźć. Nie powinna odejść daleko, prawda? W sumie to nadal jeszcze dziecko...
-SOL? TO NIE JEST ŚMIESZNE.- Krzyknąłem w stronę ciemnego korytarza.- Wyłaź!
Żadnej odpowiedzi, tylko pieprzona cisza. Zauważyłem,  że zaczynam się denerwować. Cholera, miałem jej pilnować. Ren mnie zabije.
-Posłuchaj, wiem, że mnie przejrzałaś.- Mówiłem w ciemność.- Jestem inkubem, ale nie zrobię ci krzywdy. Przysięgam. Skończyłem z tym.
-Nie można zmienić tego, kim się jest, Devonie.-Nie potrafię opisać ulgi, jaką poczułem kiedy z dziury w ścianie odezwał się słaby głos. Podszedłem bliżej i zobaczyłem ją zwiniętą w kłębek. Najwyraźniej spała. Ciekawe...Jest tu dopiero chwilę, a już odkryła inną jaskinię. Nie byle jaką, ale pokrytą kryształami kwarcu.
-Zgadza się-odprałem ponuro.- Ale da się zmienić to, jak się postępuje. Właśnie dlatego tu jestem, Mała. Jeśli mnie nie wkopiesz, będę twoim dłużnikiem do końca życia.
-Sama nie wiem...Inkubom nie powinno się ufać.
-Mi można.

(Sol?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz