Miałam nadzieję, że wreszcie będę mogła odpocząć, jednak moje koszmary nie dawały mi na to najmniejszych szans. Śniła mi się śmierć ojca. Znowu, ale w pewnym momencie sen gwałtownie się zmienił. Od razu przyszła mi na myśl ta mała śmieszna dziewczynka, która odebrała ode mnie te moje wszystkie złe uczucia. Nie pamiętam, co śniło mi się potem, możliwe całkiem, że nic mi się już nie śniło. Przez pewną chwilę poczułam powiew wiatru na mojej twarzy, jednak byłam zbytnio zmęczona, żeby choćby lekko otworzyć oczy i zobaczyć co się dzieje. Poczułam, że jest mi chłodniej. Pomyślałam, że może to Ice wyszedł pozostawiając za sobą delikatny powiew wiatru. Nie minęło jednak parę chwil, a poczułam miękkość pościeli na moim ciele, na pewno nie mojej. Moja była z bawełny. I znowu to przyjemne uczucie bezpieczeństwa. Postanowiłam, że nie będę się teraz budzić. Muszę być wypoczęta, wiedziałam jednak, że już nie śpię. Skoro słyszałam te wszystkie szmery na około. Tak, miałam już pewność, że nie zasnę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że nie jestem u siebie. Byłam przerażona. Porozglądałam się trochę i stwierdziłam, że znam tą grotę. Upewniłam się w tym po tym jak zobaczyłam Ice’a obok siebie. Moje serce nagle stanęło, a ja wstrzymałam oddech.
- Coś się stało? – spytał, ze spojrzeniem pełnym niepokoju. Odetchnęłam z ulgą. Był tu, obok mnie naprawdę.
- Wszystko. – wyszeptałam mu delikatnie do ucha. Byłam pełna szczęścia. No może do czasu, kiedy zobaczyłam moją sukienkę. Teraz najchętniej bym się przebrała. Em.. ale nie mam w co. Nie jestem u siebie i tylko z tego powodu najbardziej tego żałuję. Ice wziął mnie pod brodę, spojrzał głęboko w oczy i zapytał, prawie bezgłośnie.
- Czyli co? Bella powiedz..- ach, a on dalej nie rozumiał, że ja jestem szczęśliwa. I to dzięki niemu. Nie chciałam być jednak wobec niego niemiła i postanowiłam mu to wszystko powoli wytłumaczyć.
- Ice, popatrz. – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko. – Jestem tu z Tobą, nic mi już nie grozi, jestem bezpieczna. – objęłam go ramionami. – To jak mam się czuć? – miałam nadzieję, że nie zrozumie tego jako przekaz, że nic nie rozumie. Po prostu chciałam się z nim trochę podroczyć.
- Jesteś szczęśliwa? – zapytał przybliżając się do mnie. Uznałam, że bierze mnie za głupią. Poczułam, że na moją twarz wylewa się rumieniec. Ech, jak ja tego nie lubiłam.
- Tak. – wbiłam wzrok w ramę łóżka. Nie chciałam, żeby zobaczył mnie w takim stanie. Ice zaśmiał się cicho.
- Słodko wyglądasz. – popatrzyłam na niego z ukosa. Jak on mógł tak perfidnie kłamać? Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i posłałam w jego stronę niewinne spojrzenie.
- Dziękuję. – obdarowałam chłopaka lekkim buziakiem w policzek. Zaburczało mi w brzuchu. Jeju, co za wstyd. A kilka godzin temu jadłam. Nie miałam jednak siły, żeby wstać. Mimo iż rany po zadrapaniach nie piekły mnie już tak bardzo, to byłam naprawdę bardzo zmęczona. Spróbowałam wstać, jednak szybko upadłam. Ice podniósł mnie i posadził z powrotem na łóżku.
- Ja pójdę. – rzucił w moją stronę blady uśmiech. – Jakieś specjalne życzenia? – nie będę go wykorzystywała. Najwyżej będę głodna.
- Naprawdę nie trzeba, Ice. – powiedziałam, ale on chyba zrozumiał wyraz mojej twarzy, bo już go nie było. Nie minęło jednak zbyt dużo czasu, a znów zobaczyłam go w progu groty, tym razem trzymając wielki kawał jeleniego mięsa. Podał mi go, uśmiechając się szelmowsko.
- Pobrudzę Ci pościel.. – odezwałam się lekkim głosem, nie mogąc się doczekać kiedy będę mogła wreszcie to mięso spożyć. Ice zaśmiał się niewiarygodnie głośno i ukazał ręką zbiór poszew na pościel. Dokładnie takich samych jaka była teraz. Zaczęłam powoli jeść, a Ice przypatrywał mi się z uczuciem. Nie lubię kiedy się ktoś na mnie patrzy jak jem. Ech.. muszę zwrócić mu uwagę, inaczej nie będę mogła w spokoju zjeść.
- Ice, mógłbyś mi się tak nie przyglądać? – poczułam się jak idiotka, ale musiałam.
(Ice?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz