wtorek, 1 kwietnia 2014

(Wataha Ziemi) od Katniss

Mimo tego, iż nie miałam najmniejszej ochoty iść na tą imprezę to poszłam. Sama nawet nie wiedziałam po co. Wygrzebałam z szafy moją czerwoną, koronkową sukienkę i czarne szpilki. Myślałam, że raczej nigdy tego na siebie nie założę, a tu proszę, jaka piękna okazja. Z wszystkich tu zgromadzonych ludzi rozpoznałam tylko Nivrę i Devona. Ja też jestem mądra przyszłam tu nikogo nie znając, ale cóż miałam w zamiarze się dobrze bawić. Stanęłam pod ścianą zakładając ręce na piersi. Nie stałam tak jednak długo. Już po chwili zobaczyłam zbliżającego się do mnie Devona. Ten jego uśmiech. Nogi miałam jak z waty, ale postanowiłam utrzymać swoją postawę. Wyciągając ku mnie rękę zaprosił mnie do tańca, oczywiście wiele się przy tym podroczyliśmy, ale w końcu wyszłam z nim na parkiet. Jak to on, błyskawicznie zaczął żartować. W szczególności ze mnie. Kiedy uderzyłam go w twarz, on tylko mocniej przycisnął mnie do siebie. Kiedy jedna melodia się skończyła, a na jej miejsce wstąpiła następna, szybko wyrwałam się z mocnego uścisku chłopaka. Usiadłam na kanapie i rozkoszowałam się spokojem. Jednak nie na długo. Nie minęło kilka minut, a otwierając oczy zobaczyłam go znowu obok siebie, tym razem podającego mi drinka.
- Chyba nie chciałaś ode mnie uciec, kochanie?- zapytał ironicznie. Boże mogłam uciekać kiedy tylko miałam czas. Teraz byłam na niego skazana i z pewnością nie opuści mnie przez cały wieczór.
- Ależ skąd, nigdy.- uśmiechnęłam się sceptycznie. Wypiłam jeszcze kilka drinków (o kilka za dużo )nadal kontynuując rozmowę z Devonem. Alkohol robił swoje i chyba już po raz trzeci dałam zaprosić się na parkiet. Od mojego przyjścia minęło już kilka godzin. Nie czułam jednak zmęczenia.
- Pięknie wyglądasz. – usłyszałam szept chłopaka, który właśnie mną obracał. Robiło się już późno. Na pewno było grubo po północy, a ja nie miałam zamiaru tutaj nocować. Z czego większa część tych wszystkich ludzi na pewno to zrobi. Ubrałam swój płaszczyk i już miałam zamiar wyjść, kiedy Devon chwycił mnie za rękę.
- Myślisz, że pozwolę Ci wyjść stąd samej?- ubierając swoją marynarkę pociągnął mnie za sobą i powędrowaliśmy do mnie. Wchodząc do swojej jaskini w progu zrzuciłam z siebie płaszcz i zrobiłam jeszcze kilka obrotów. Czułam, że jestem pijana, ale Devonowi to chyba nie przeszkadzało, bo chwycił mnie w tali i poprowadził do tańca. Nie było muzyki, ale to zupełnie nam nie przeszkadzało. Kiedy nie miałam już siły na taniec, weszłam do swojej groty, a on za mną. Tak jakby na coś czekał. Miał rację. Zarzuciłam na niego swoje ręce i namiętnie pocałowałam. Po chwili odsunęłam się powoli. Nadal trzymając jego dłoń. Posłałam w jego stronę przepraszający uśmiech. Ewidentnie zbyt dużo alkoholu. 

(Devon?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz