sobota, 5 kwietnia 2014

(Wataha Ognia) od Macabre'a

Sam nie wiem dlaczego nie polubiłem Hoax'a. Chwila... Jednak wiem. Koleś mnie po prostu wkurwia. Nie mam pewności jakie są stosunki Hebi z bratem, ale na wszelki wypadek nie będę przy niej o tym wspominał.
Spóźniliśmy się i najwyraźniej ominęło mnie dość dużo, bo Ren latał jak debil pomiędzy Sol i Faith. Hebi rozmawiała z ze swoim bratem na osobności. Postanowiłem na nią poczekać. Usiadłem przy stole i nalałem sobie jakiegoś wina. 
- Zaraz do was wrócę - odwróciłem się i zobaczyłem Hebi. Chwila...WAS?!
- Zamierzasz zostawić mnie z tym popaprańcem? - spojrzałem na nią błagalnie.
- Ja tu jestem poszkodowany... - warknął Hoax.
- Postarajcie się nie zabić, będę za pięć minut... - zrezygnowana Hebi ruszyła w kierunku łazienki.
W tej sytuacji najlepszym wyjściem byłoby milczenie, ale nie mogłem tak po prostu przepuścić takiej okazji. Koleś był na tyle zirytowany, że kompletnie zapomniał o barierze na swoim umyśle i o tym, że na sali jest więcej osób niż on, które są w stanie grzebać w umyśle.
- Ale z ciebie ciota... - nie mogłem wytrzymać ze śmiechu.
- O co ci chodzi? - Hoax spiorunował mnie spojrzeniem.
- A czy ja coś mówię? Tylko tak sobie stwierdziłem... - Hoax patrzył na mnie dość nieufnie - Nie musisz udawać takiego strasznego badboy'a, Fai nie ma w pobliżu! - dodałem posyłając mu diabelski uśmiech.
Pięści brata Hebi zacisnęły się, ale nic nie odpowiedział. To oczywiste, że chciałem sprawdzić jak daleko może się posunąć kiedy ktoś go wkurwi. Jak na razie był spokojny, ale widać było, że ma ochotę mi wpieprzyć. Powodzenia...
- Ty tak na serio czy po prostu liczysz na zabawę?
- Co?!
- Pytam czy Faith ci się podoba czy chcesz ją tylko przelecieć kretynie!
- Jesteś cholernym dupkiem ...
- Tak,tak, wiem.Wszyscy wiedzą. A tak wracając do tematu twoich potrzeb, to się nie uda. Fai ma być dziewicą dla Rena...
Hoax wstał. Starał się zachować spokojnie, ale jego pięści drżały.
- I co? - mruknąłem upijając łyk wina z kieliszka - Trafiłem ?
- Jesteś jeszcze gorszym skurwielem niż twój ojciec...
Moja pięść z nadludzką prędkością powędrowała ku twarzy Hoax'a. Z nosa popłynęła mu szkarłatna ciecz. Zbierałem się do kolejnego ciosu, ale on nie zamierzał pozostać mi dłużny. Poczułem krew spływającą po wardze.
- CO WY ODPIERDALACIE?!
Odwróciliśmy się jednocześnie. Hebi stała za stołem z szeroko otwartymi oczami, które wyraźnie mówiły, że sama nie wierzy w to co widzi. Wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć. Wszyscy, dotychczas zajęci zabawą i jedzeniem, obserwowali tę scenę.
(Hebi, skarbie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz