środa, 9 kwietnia 2014

(Wataha Ognia) od Macabre'a

Od przyjęcia w nowym domu Rena i Faith widywaliśmy się z Hebi codziennie. To znaczy PRAWIE  codziennie. Uniemożliwiał nam to jeden konkretnie i wybitnie irytujący czynnik - Hoax. To naprawdę cholernie miłe z jego strony, że tak uparcie dąży do zmuszenia nas do jego zabójstwa z premedytacją. Jeżeli naprawdę o to mu chodzi to jest na bardzo dobrej drodze.
Tym razem Hebi była u mnie. Podejrzewałem, że Hoax jest za głupi żeby tu przyjść, jego siostra miała podobne zdanie. Jednak nawet mimo pozbycia się jej upierdliwego brata spokój nie był nam pisany.
- Czego tu kurwa chcesz, Ren?!- rzuciłem jeszcze zanim basior wszedł do mojej groty - Twój smród czuć na mile...
- Przymknij się, nie mam nastroju - warknął Ren - Powinniśmy zwołać zebranie.
- Hę? - uniosłem brwi. Domyślałem się jaka będzie odpowiedź, ale warto go trochę poirytować.
- Nie udawaj debila, wiesz o co mi chodzi!
- Ech, niech ci będzie - oparłem się o ścianę - No, to co proponujesz?
- Trzeba to zrobić jak najszybciej. Najlepiej od razu.
- Co ty powiesz...
- Zapieprzaj do Watahy Powietrza! - Ren odwrócił się i chciał wyjść, ale przypomniał sobie o obecności Hebi, która zamiast mieszać się do naszej rozmowy wyrzucała moje ubrania z szafy. Aż się boję pomyśleć jaki miała w tym cel... - Ty też chodź - zwrócił się do niej.
*
- Zajebie go kiedyś, słowo daję... - warknąłem kiedy Ren ulotnił się z zebrania - Najpierw zwołuje tę pieprzoną naradę, odpieprza taki teatr i spierdziela...
Faith zaniepokojona wpatrywała się wyjście. Wiadomo było co myśli, wszyscy już dawno to widzieli, pewnie tylko ona i Ren wmawiali sobie, że będzie jak zaplanowali...Albo raczej jak zaplanowała za nich Rada. W pewnym sensie zgadzałem się z Renem. Za chuja nie dam tym skurwysynom wyrzucić się z Niemych Gór. Prędzej odetnę sobie język niż wrócę do Arkadii. 
Zająłem miejsce na krześle i poczekałem aż dziewczyny łaskawie skupią się na głównym celu naszego spotkania.
- Ren ewidentnie chce odwołać ślub, każdy wysłany do nas przydupas Rady ginie w "niewyjaśnionych" okolicznościach, łamiemy wszelkie możliwe zasady. Przyznaję, jest bardzo fajnie, ale spodziewanie się wizyty PRAWDZIWYCH członków Rady będzie tu jak najbardziej na miejscu - podsumowałem ostatnie zdarzenia sucho.
Faith uparcie milczała ze wzrokiem wbitym w podłogę, Nivra chyba próbowała dobrać słowa, a Hebi stała naprzeciw mnie z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
- To chyba nie jest odpowiedni moment żebym prosiła o tłumaczenie pewnych rzeczy - domyślała się.
- No niekoniecznie... - miałem niewielkie obawy, że jej pytania będą nieco wykraczać poza nasz główny temat.
- I tak zapytam - postanowiła.
- Hebi...- zamierzałem jej to wyperswadować, ale przerwało mi nagłe pojawienie się Ice'a. 
(Ice? Nivra? Faith? Hebi?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz