Nie sądziłam, że rany wilków goją się tak szybko, jednak nie mogę powiedzieć, żeby mi to przeszkadzało.
Ren zasnął szybko, najwyraźniej trzymało go jeszcze zmęczenie związane z imprezą.
Przytulił mnie do siebie mocno, było mi strasznie ciepło. Udało mi się jakoś ściągnąć zakrwawione ubrania.
W samej bieliźnie, pod kocem i w jego objęciach było idealnie.
Przez kilka godzin nie mogłam zasnąć.
Gdy powieki zaczęły zamykać się chcąc uzyskać błogi sen, Ren zaczął się budzić.
-Sol...-szepnął zaspany.
-Tak Ren?-uśmiechnęłam się i zwróciłam głowę ku niemu.
-Jesteś... A może raczej byłaś ranna? Czy mam jakieś chore wspomnienia?
-Nie jestem ranna, Ren.
-Ale byłaś, tak?
-Tak, byłam. Ale dzięki Tobie już wszystko dobrze- starałam się by nie myślał o tym tak źle, przecież wszystko już dobrze.
-Dobrze będzie dopiero, gdy ten kto Ci to zrobił zapłaci za swoje- jego głos brzmiał teraz nie jak Alfy...Przemawiał przez niego zarówno gniew jak i troska.
-Przecież nawet nie wiemy kto to był.
-Zapewne kolejny zwiadowca Rady...Nosz kurwa, oni coraz bardziej przeginają pałę.
Ren wstał ze złości, pociągnął za sobą koc, więc w tej chwili siedziałam na jego łóżku w samej bieliźnie...
Poważna rozmowa zmieniła się w niezręczną sytuację...
(Ren?)
Będzie seks!
OdpowiedzUsuńUgh, zobaczymy jeszcze ;d
Usuń