piątek, 4 kwietnia 2014

(Wataha Powietrza) od Sol

Nie sądziłam, że rany wilków goją się tak szybko, jednak nie mogę powiedzieć, żeby mi to przeszkadzało.
Ren zasnął szybko, najwyraźniej trzymało go jeszcze zmęczenie związane z imprezą.
Przytulił mnie do siebie mocno, było mi strasznie ciepło. Udało mi się jakoś ściągnąć zakrwawione ubrania.
W samej bieliźnie, pod kocem i w jego objęciach było idealnie.
Przez kilka godzin nie mogłam zasnąć.
Gdy powieki zaczęły zamykać się chcąc uzyskać błogi sen, Ren zaczął się budzić.
-Sol...-szepnął zaspany.
-Tak Ren?-uśmiechnęłam się i zwróciłam głowę ku niemu.
-Jesteś... A może raczej byłaś ranna? Czy mam jakieś chore wspomnienia?
-Nie jestem ranna, Ren.
-Ale byłaś, tak?
-Tak, byłam. Ale dzięki Tobie już wszystko dobrze- starałam się by nie myślał o tym tak źle, przecież wszystko już dobrze.
-Dobrze będzie dopiero, gdy ten kto Ci to zrobił zapłaci za swoje- jego głos brzmiał teraz nie jak Alfy...Przemawiał przez niego zarówno gniew jak i troska.
-Przecież nawet nie wiemy kto to był.
-Zapewne kolejny zwiadowca Rady...Nosz kurwa, oni coraz bardziej przeginają pałę.
Ren wstał ze złości, pociągnął za sobą koc, więc w tej chwili siedziałam na jego łóżku w samej bieliźnie...
Poważna rozmowa zmieniła się w niezręczną sytuację... 

(Ren?) 

2 komentarze: